Prawdziwa pasja. Historia kobiety-kowala, Agnieszki Pasek
Nic tak dobrze jak praca w kuźni nie pokazuje, że potrzeba sporo wysiłku, by stworzyć coś naprawdę pięknego. Wysiłek fizyczny i duszna, przesycona dymem atmosfera nie zniechęciły jednak Agnieszki Pasek do zawodu kowala, wręcz przeciwnie. Dla niej kuźnia okazała się miejscem, w którym wykuła własne pasje i spełniła się zawodowo.
29.11.2017 | aktual.: 04.12.2017 16:16
Jest w zajęciu kowala coś szlachetnego, magicznego wręcz. Nadanie metalowi pożądanego kształtu wymaga dyscypliny oraz siły. A także żaru, stal bowiem trzeba podgrzać do temperatury ponad tysiąca stopni Celsjusza, by zechciała się poddać woli człowieka. Bez takiej wiedzy nawet herkulesowa siła na nic się kowalowi nie przyda. Wie o tym najlepiej Agnieszka Pasek, współwłaścicielka "Kuźni Skarbów", pracowni kowalskiej i galerii rzemiosła artystycznego w Sanoku.
Niezwykłe odkrycie
Naszej bohaterce ani siły, ani cierpliwości nie brakuje, jak sama przyznaje: "bycie matką czwórki dzieci uczy cierpliwości, jak mało co". Jednak początkowo nic nie zapowiadało, że wybierze zawód kowala. Agnieszka Pasek już dorastając w Wiśniowej koło Rzeszowa uwielbiała sztuki plastyczne, dzięki swojemu dziadkowi zaś odkryła, że ma smykałkę do majsterkowania. Obydwie te pasje "zderzyły się" ze sobą podczas drzwi otwartych organizowanych przez Zespół Szkół Plastycznych w Rzeszowie.
Agnieszka trafiła wtedy po raz pierwszy do prawdziwej kuźni. Od razu poczuła coś magicznego w atmosferze tego miejsca. Postanowiła związać swoją przyszłość właśnie z kowalstwem. Jak to jednak często w życiu bywa, samo podjęcie decyzji, choćby nawet niepospolicie trudne, okazało się najłatwiejszą częścią zadania. Choć egzamin wstępny zdała śpiewająco, musiała jeszcze rok poczekać na to, by chwycić za młot i poczuć żar paleniska.
Dlaczego? Początkowo mało kto w rzeszowskiej pracowni sądził, że drobna dziewczyna podoła wymagającemu krzepy zadaniu. Agnieszce pozostały inne zajęcia w kuźni, takie jak zarezerwowane wówczas dla dziewczyn repusowanie miedzi. Ale nie zniechęcała się. W końcu cierpliwość i upór są cnotami dobrego kowala. Jak sama twierdzi: "przez rok wierciła dziurę w brzuchu" nauczycielom, aż wreszcie pozwolili jej przystąpić do prawdziwej kowalskiej pracy razem z chłopakami.
Zawód i realia
Agnieszka wykorzystała szansę i rzuciła się w wir pracy. Zaczynała od prostych przedmiotów, po to by następnie wykonywać coraz bardziej wyszukane ozdoby i sprzęty. Przy tym wciąż rozwijała swoje umiejętności pod czujnym okiem nauczycieli. Kiedy ukończyła Liceum Plastyczne w Rzeszowie, mogła się pochwalić dyplomem metaloplastyka oraz umiejętnościami kowalskimi jako jedna z pierwszych kobiet-kowali w Polsce.
Jednak nie od razu dane było jej wykorzystać pozyskaną wiedzę. Z rodzinnej Wiśniowej wyjechała do Poznania, gdzie wraz z mężem Filipem poświęcili się m.in. działalności społecznej non profit. I na tym nasza historia o kobiecie-kowalu zapewne mogłaby się skończyć, gdyby nie to, że prawdziwa pasja, tak jak piec w kuźni, rozgrzewa się powoli.
Kuźnia, w której powstają skarby
Po latach spędzonych w Poznaniu Agnieszka i Filip zamienili korki uliczne i blokowiska na górskie krajobrazy i otwarte przestrzenie. Wrócili na Podkarpacie, do Sanoka, gdzie Agnieszka postanowiła spełnić swoje dawno skrywane marzenie – założyć własną pracownię kowalską. Oczywiście decyzja nie była łatwa. W końcu własna firma oznacza pracę 24 h, a państwo Paskowie mieli już wtedy trójkę dzieci. Na szczęście, dzięki wsparciu ze strony męża oraz własnemu uporowi, Agnieszka dopięła swego.
Początki kuźni Agnieszki i Filipa były skromne. Z czasem jednak rosnąca liczba zamówień sprawiła, że "Kuźnia Skarbów" ze zwykłej pracowni stała się również galerią kowalstwa artystycznego. Agnieszka jest tutaj w swoim żywiole. W pocie czoła wykonuje wiele zamówionych metalowych dzieł. Filip, jak na ekonomistę z wykształcenia przystało, zajmuje się głównie kwestiami funkcjonowania firmy, choć za młot chwyta równie często. Agnieszka zdążyła go zarazić swoją pasją dawno temu.
Jako jedyny w swoim rodzaju kowalski zespół, Agnieszka i Filip są w stanie wykonać prawdziwe cuda. Na co dzień wykuwają zarówno proste, funkcjonalne balustrady, jak i fantazyjne ozdoby w kształcie roślin bądź zwierząt. W artystycznych poszukiwaniach ogranicza ich, oprócz właściwości metali, jedynie wyobraźnia, gdyż sami projektują przedmioty, które wychodzą spod ich młota.
Pasja ponad wszystko
Czy zawód kowala jest trudny? Agnieszka potwierdza. "Praca przy rozgrzanym palenisku potrafi być bardzo uciążliwa. Zwłaszcza latem, kiedy na zewnątrz panuje upał". Jednak satysfakcji ze skończonego dzieła nie da się porównać z niczym innym. W kuźni Agnieszka czuje się jak ryba w wodzie. Zaspokaja tu zarówno swoje artystyczne wizje, jak i potrzebę skupienia się na ciężkiej pracy.
Na pytanie, czy uważa, że każdy powinien podążać drogą swojej pasji, nasza bohaterka odpowiada z uśmiechem: "Tak, jak najbardziej!". I wydaje się nawet tym pytaniem trochę zaskoczona, ponieważ dla niej najwyraźniej jest to sprawa tak oczywista, jak oddychanie.
Partnerem artykułu jest Browar Łomża, producent piwa Łomża Miodowe