Blisko ludziPrawie milion Polek śledzi stronę z cytatami, które na głowę biją "mądrości" Paulo Coelho. Co jest z nami nie tak?

Prawie milion Polek śledzi stronę z cytatami, które na głowę biją "mądrości" Paulo Coelho. Co jest z nami nie tak?

Fanpage "Te myśli" na Facebooku lubi ponad 950 tys. osób. To niemal dwukrotnie więcej niż "Gazetę Wyborczą" i około trzy raz więcej niż "Politykę". Wśród lajkujących przeważają kobiety. Czy z każdym rokiem durniejemy?

Prawie milion Polek śledzi stronę z cytatami, które na głowę biją "mądrości" Paulo Coelho. Co jest z nami nie tak?
Źródło zdjęć: © temysli.pl
Helena Łygas

12.02.2018 | aktual.: 21.01.2019 13:08

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jeden z moich znajomych postanowił kiedyś przeczytać "Epos o Gilgameszu", uznawany za najstarszą zachowaną opowieść ludzkości. Pamiętam, że trochę z niego pokpiwałam, nie widząc sensu w lekturze czegoś tak archaicznego. Jakiś czas później zapytałam go, nie ukrywam - złośliwie, jak minął mu miesiąc z Gilgameszem.

Odpowiedział, że raczej nie będzie polecał dalej, ale w jakiś sposób lektura była pocieszająca – "No wiesz, fakt, że ludzie pięć tysięcy lat temu mieli dokładnie te same rozterki, co my jest w jakimś stopniu krzepiący. Tacy po prostu są ludzie".

Gilgamesza oczywiście nie przeczytałam, ale też przestałam się śmiać z tego brawurowego wyboru czytelniczego. Zdaje się, że podobnemu mechanizmowi popularność zawdzięczają "Te myśli", strona z bzdurnymi przeważnie cytatami umieszczanymi na tle zdjęć. Patrząc, że tyle innych kobiet udostępnia zdanie, które nas porusza, czujemy się mniej osamotnione i wyobcowane. Bodajże najpopularniejszy typ komentarza pojawiającego się pod udostępnionymi na Facebooku cytatami to "zgadzam się w 100%" czy "dokładnie tak jest". Trudno oceniać kim są czytelniczki "Tych myśli" nie ocierając się o daleko posunięty klasizm. Zostańmy więc przy perspektywie medioznawczej.

Na początku był Paolo

Dekadę temu w niektórych kręgach w dobrym tonie było wyśmiewanie twórczości Paolo Coelho. Polki dały się uwieść mieszance stylu biblijnego z pikantnymi momentami i enigmatycznym stylem buddyjskich koanów (vide: "Tajemnica szczęścia ukryta jest w tym, by widzieć wszystkie cuda świata i nigdy nie zapomnieć o dwóch kroplach oliwy na łyżce"). Lektura Coelho za sprawą udziwnionego, ale przystępnego stylu i prostych, żeby nie powiedzieć prostackich, mądrości dawała wrażenie obcowania z sacrum. Podobną rolę do Coelho odegrała kilka lat później powieść "Jedz. Módl się. Kochaj."

Minęło kilka lat, a z list bestsellerów Brazylijczyk został wyparty przez sado-maso light w wykonaniu Christiana Greya. Duch poszukiwania prostych prawideł i wzruszających mądrostek w narodzie jednak nie zaginął, ale znalazł przyczółek na stronach takich jak "Te myśli".

Obraz
© temysli.pl

Filtr i helvetica

- Początkowo te obrazki stanowiły formę wirtualnych pamiętników, idealnie pasowały do Facebooka, który przez wiele osób jest traktowany właśnie jak pamiętnik. Z drugiej strony dochodziła funkcja dekoracyjna. Tutaj pozowane i stylizowane zdjęcie z rodzaju "ja i plaża i kapelusz i drink z palemką", a tu komplementarny cytat na kartce dopełniający wizerunku. Polacy złote myśli z jakiegoś powodu uwielbiają. Proszę zwrócić uwagę na wciąż popularne obklejanie ścian cytatami w rodzaju "W tym domu się szanujemy" – komentuje Katarzyna Gajlewicz-Korab, medioznawczyni z Uniwersytetu Warszawskiego.

Obraz
© temysli.pl

Głównonurtowy

Kultura obrazkowa, oprócz smutnej żaby i Gene'go Wildera, potrzebowała pożywki dla ducha. Z czasem obrazki z cytatami przestały być niszowym trendem i wkroczyły do mainstreamu. Dziś strony tego typu przypominają raczej "Demotywatory" niż selekcję inspirujących widoczków tworzonych przez uduchowione nastolatki.

Zdjęcia na stronie "Te myśli" są ometkowane logiem, tak jak obrazki ze Stocka. Każdy może utworzyć nową "myśl", na którą głosują użytkownicy, podbijając jej pozycję na stronie głównej. Cytaty dotyczą przede wszystkim miłości – spełnionej lub zawiedzionej, ale także motywacji, poszukiwania szczęścia.

Ich popularność to oznaka płytkiego życia, nawet nie tyle duchowego, co intelektualnego. Książek nie czytamy, a nawet jeśli to nie takie, które skłaniałyby do przemyśleń natury około filozoficznej, a tu nagle widzimy zdanie, które nas porusza, z którym się zgadzamy. Ktoś obeznany ze słowem pisanym, kto miał, pobieżny chociaż, kontakt z wielką literaturą, takim banałem nie tylko się nie zainteresuje, ale po prostu się zażenuje.

Sens życia i miłości ma to do siebie, że jest dla człowieka ukryty, można się do niego na różne sposoby zbliżać, ale to raczej wędrówka stopniowa i kontemplacyjna, budowana na rozmowach, lekturach i obserwacji, a nie absorpcji bredni "z neta".

"Te myśli" budzą skojarzenia z drugorzędnymi celebrytkami, które wędrując ze ścianki na ściankę, powtarzają, że "najważniejsza jest rodzina". To rodzaj bezmyślnie klepanego sloganu. Filozofia instant. Zalewasz Gorący Kubek, publikujesz obrazek na Facebooku i gotowe.

Medytacja na fejsie

Takie strony pokazują też, jak internet coraz lepiej specjalizuje się w zaspokajaniu potrzeb wyższego rzędu. Chcesz się pośmiać? Pół godziny z memami. Kontakty towarzyskie zapewni kolejne pół godziny na Messengerze, natomiast życie duchowe dostarczą "Te myśli".

- Żyjemy w tak dużym tempie, że całkowicie zatraciliśmy umiejętność medytacji. Zatrzymania się, skupienia. Choć termin "medytacja" kojarzymy dziś w pierwszej kolejności z buddyzmem, taka forma wyciszenia istniała niemal w każdej kulturze. Nasze babcie medytowały, chodząc na różaniec. To niezbędne, żeby zatrzymać się i pomyśleć nad sensem. A że zatrzymać się nie potrafimy, łapiemy się naskórkowych mądrości. Nie ma lokalnych autorytetów – proboszcza, rabina czy seniora rodu, którzy tradycyjnie dostarczali prostym ludziom "prawd" o życiu. Polacy, jako katolicy, mogliby przecież takie "złote myśli" wyciągnąć z Biblii, ale praktykujemy katolicyzm oderwany od znajomości Pisma. Człowiek potrzebuje skrzydlatych słów, niezależnie od czasów, w których przyszło mu żyć. Jeśli mu ich brakuje, sam je wymyśla – mówi mi doktor Jacek Wasilewski, pisarz, dziennikarz i medioznawca związany z Uniwersytetem Warszawskim.

Obraz
© temysli.pl

Strony takie jak "Te myśli" są popularne, ponieważ dają wrażenie, że oto złapaliśmy rzeczywistość za rogi. Uchwyciliśmy jakiś wycinek sensu. I choć z perspektywy wielu osób są to sensy prymitywne, osobami, które na "Te myśli" zaglądają, kieruje dokładnie ten sam mechanizm, co kimś, kto sięga po książki Dostojewskiego czy Campbella.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (115)