„Przekręt nigeryjski” - Uwaga na internetowych oszustów!
Kryzys gospodarczy sprawił, że również w złodziejskim fachu trzeba podwoić wysiłki aby zarobić na przysłowiowy chleb. Oszuści dwoją się i troją, wytrwale poszukują kolejnej ofiary i dokładają wszelkich starań celem odciążenia jej z gotówki.
27.12.2011 | aktual.: 27.12.2011 15:15
Kryzys gospodarczy sprawił, że również w złodziejskim fachu trzeba podwoić wysiłki aby zarobić na przysłowiowy chleb. Oszuści dwoją się i troją, wytrwale poszukują kolejnej ofiary i dokładają wszelkich starań celem odciążenia jej z gotówki. I choć wydawałoby się, że w XXI wieku wszystko o wszystkich wiemy, naiwnych nie brakuje, a wyłudzacze zacierają ręce. Czym jest przekręt nigeryjski, internetowe oszustwo, w którego sidła wpadło już tysiące internautów?
Historie ofiar przekrętu przypominają często opowieści z pierwszych stron tabloidów. Wydają się tak przeraźliwie nierealistyczne, że dla osób postronnych – wręcz zabawne. Ofiarom do śmiechu wcale jednak nie jest, wbrew pozorom również bardzo łatwo jest wpaść w pułapkę zastawioną przez wyłudzacza. A zaczyna się niewinnie.
Uwaga na … kupujących!
Przypuśćmy, że sprzedajesz w Internecie telefon komórkowy, który wyceniłeś na 600 zł. Czekasz cierpliwie na zainteresowanych twoim towarem, aż tu nagle… niespodzianka! Dostajesz wiadomość z propozycją transakcji od osoby, która jest wystawionym telefonem po prostu zachwycona. Dokładnie taki sam model chciała właśnie kupić dla siostry/siostrzenicy/siostrzeńca, itp.! Oczywiście potencjalny kupujący deklaruje szybką transakcję, zapewnia o natychmiastowej wpłacie i jakże by inaczej… uczciwości. Korespondencja odbywa się zwykle łamaną angielszczyzną, a miejscem dostawy okazuje się najczęściej Nigeria – stąd określenie „przekręt nigeryjski”.
Ale że sprzedający są z natury ostrożni, czekasz cierpliwie na wpłatę, nie będziesz przecież wysyłać towaru w ciemno. Kupujący nie pozostawia ciebie (i twojego telefonu) zbyt długo bez opieki, grzecznie informuje za to, na jakim etapie jest transakcja. Dostajesz więc maila z informacją, że pieniądze właśnie zostały przelane i lada chwila dostaniesz potwierdzenie wpłaty. I rzeczywiście, po chwili w skrzynce odbiorczej pojawia się wiadomość z banku, kreacją łudząco przypominająca popularne bankowe strony. Z wiadomości jasno wynika, że owszem, wpłata za sprzęt została już uiszczona i otrzymasz ją lada chwila, ale do finalizacji transakcji niezbędne jest potwierdzenie wysłania sprzedawanego przez ciebie towaru – wszystko napisane w języku angielskim.
I na tym etapie części z nas spadają różowe okulary, część sprzedających posłusznie wysyła jednak „sprzedany” produkt. Cały ten proces odbywa się w bardzo przyjemnej atmosferze, przy pełnym wsparciu emocjonalnym ze strony kupującego – który uparcie podkreśla swoją uczciwość i prosi o błyskawiczną wysyłkę. Bez względu na to czy sprzedający ulega prośbom czy nie, pieniędzy oczywiście nie zobaczy nigdy.
POLECAMY:
W szponach oszusta
Co więc powinniśmy uczynić, gdy tkwimy już w sidłach sympatycznego Nigeryjczyka? Oczywiście przerwać korespondencję, nie odpowiadać na maile, ewentualnie zgłosić podejrzaną transakcję obsłudze serwisu. Ale, Drogi Internauto, to jeszcze nie koniec przygód! Tak się składa, że sama stałam się obiektem prób wyłudzenia wystawionego na aukcję sprzętu, konkretnie laptopa. Po kilku powiadomieniach ze strony fikcyjnego banku do ataku przystąpił przemiły dotąd kupujący. Zaczęły więc spływać maile nakazujące mi natychmiastową wysyłkę, tym razem jednak przetłumaczone przy użyciu translatora na język polski – być może mój kontrahent powątpiewał w moją znajomość języka angielskiego?
Kolejnego dnia poziom emocji sięgnął zenitu – rozpoczęły się pogróżki. Pojawiła się wiadomość od… o zgrozo… FBI, informująca o wszczęciu postępowania przeciwko mnie z powodu prowadzenia nielegalnych internetowych działań. Zostanę aresztowana i surowo ukarana, istnieje jednak rozwiązanie mogące uchronić mnie od konsekwencji mojej nieuczciwości a jest nim… wysyłka sprzętu. No i co tu zrobić?! Wszystko oczywiście ilustrowane zdjęciami aresztowanych przez FBI ludzi i sygnowane podpisami ważnych osobistości. Tylko potwierdzenie wysyłki umożliwi mi dalsze życie na wolności.
Internauto… bądź czujny!
Sytuacja oczywiście bardzo zabawna, niestety jednak sporo osób takim namowom ulega. Oszuści sieją największe spustoszenie w kieszeniach Amerykanów, przekręt ma jednak także swoje polskie epizody. Wyłudzacze nie ograniczają się jedynie do serwisów aukcyjnych, wkraczają również do portali społecznościowych, wysyłają maile na prywatne skrzynki. Pojawia się propozycja udziału w bardzo pewnej transakcji, sprawie spadkowej, odzywają się nieznani dotąd krewni.
Przekręt wciąż „mutuje” – powstają nowe jego odmiany, tym bardziej ważna jest więc wzmożona czujność przy dobieraniu sobie kontrahentów. Oszustwa dotyczą nie tylko transakcji, ale również ogłoszeń o pracę. „Internetowi oszuści zaczynają poprzez ogłoszenia w prasie rekrutować ludzi, którzy namawiają do tego, żeby otworzyli sobie konta internetowe w jednym z banków. Te konta miały służyć do transferowania pieniędzy - powiedział Michał Iwan, szef firmy zajmującej się zabezpieczaniem komputerów, w wywiadzie dla RMF FM.
Nie odpisuj więc na maile od tajemniczego Nigeryjczyka, nawet jeżeli podaje się za twojego krewnego. W żadnym wypadku nie wysyłaj pieniędzy, bez względu na kwoty, jakie są tobie obiecane. Cuda niestety nie zdarzają się w świecie pieniędzy, oszustwa natomiast – jak najbardziej. A kupując jakikolwiek produkt chcemy zapłacić za niego jak najmniej – tym bardziej więc oferta kupna za cenę wyższą niż oczekiwaliśmy jest zbyt piękna, aby mogła być prawdziwa.
(dja/sr)