Przemek Kossakowski poddał się kontrowersyjnemu zabiegowi. Niebywałe, na co się zdecydował
Podróżnik Przemek Kossakowski od pewnego czasu znów jest aktywny w mediach społecznościowych. Teraz zdecydował się opowiedzieć, jakiemu zabiegowi się poddał. Jego wyznanie mrozi krew w żyłach.
Przemek Kossakowski po rozstaniu z Martyną Wojciechowską zamilkł w mediach społecznościowych. Na jego koncie na Instagramie próżno było szukać postów. W pewnym momencie zdecydował się jednak na szczerość i wyznał, jak się czuje po rozstaniu i od tego momentu coraz więcej pisze na swój temat w sieci.
Nic dziwnego, że relacja podróżników, a raczej jej brak, interesuje fanów. Wiele osób kibicowało parze, zwłaszcza, że obydwoje byli po przejściach i wydawać by się mogło, że idealnie się dobrali. Wspólne pasje, zamiłowanie do adrenaliny, wiele łączyło Wojciechowską i Kossakowskiego. Niestety, trzy miesiące po ślubie przestali być razem i zapowiedzieli rozwód.
Przemek Kossakowski o wystawie
Kossakowski oddał się swoim pasjom i zainteresowaniom. Mało kto wie, że dziennikarz maluje. Doczekał się nawet wystawy. "Obrazy może nie są pierwszej świeżości, mają już kilka lat, ale sztuka to nie segment spożywczy, nie musi być pierwszej świeżości. A może nawet nie powinna. Sam nie wiem" – napisał uradowany, że jego dzieła ujrzą światło dzienne.
Jak dodał, wystawa jest częścią festiwalu Ińskie Lato Filmowe i została zorganizowana przez stowarzyszenie o takiej samej nazwie. "To kreatywny kolektyw, złożony z ludzi mających pomysły, przy których pomysł, żeby zrobić wystawę obrazów Kossakowskiego w kuchni nieczynnej restauracji, to naprawdę pomysł na rozgrzewkę" – wyjaśnił.
Jedno z jego dzieł przedstawia kobietę zajmującą się upuszczaniem krwi. "Czyni to za pomocą skalpela. Należy usiąść w niskiej izbie ciotki Margit i nachylić nad starą, poobijaną, emaliowaną miednicą z wodą. Przez kark pacjenta ciotka przewiesza ściereczkę, której końce należy uchwycić w dłonie i mocno ciągnąć w dół. Kiedy na czole pacjenta pod wpływem zaciśniętej ścierki i pochylonej pozycji zaczynają zarysowywać się żyły, ciotka Margit wyjmuje sterylnie zapakowany jednorazowy skalpel, wybiera miejsce, a następnie tnie" – napisał w opisie zdjęcia umieszczonego na Instagramie.
"Z rany zaczyna spływać krew. Płynie strużka krwi w dół czoła, płynie po nosie, a kiedy dociera na jego czubek, skapuje do miednicy z wodą. Ciotka Margit na podstawie sposobu w jaki krew reaguje z wodą orzeka o stopniu zanieczyszczenia toksynami organizmu pacjenta. Według zapewnień ciotki po zabiegu powinna zostać niewielka blizna, która jednak zniknie w ciągu paru tygodni" – dodał Kossakowski i wyjaśnił, że poddał się temu zabiegowi.
"Od czasu gdy siedziałem nad miednicą w niskiej izbie u cioci Margit, minęło kilka lat, a ja wspominam ją, ilekroć patrzę w lustro. Przypomina mi o niej niewielka blizna na czole, około centymetra pod linią włosów" – kwitował.
Jak widać, prezenter nie boi się wyzwań, które czasami są kontrowersyjne i wręcz odstraszają. Na własnej skórze przekonał się o niekonwencjonalnych sposobach leczenia ciotki Margit.