Prześladowani, bici i dyskryminowani
Nie ma danych , które pozwoliłyby określić, ile osób LGBT żyje w Polsce. Orientacyjne dane, wskazują na 5 proc. społeczeństwa. Trudno wśród tych 5 proc. znaleźć kogoś, kto nie doświadczył przemocy ze względu na orientację i tożsamość seksualną.
29.06.2016 | aktual.: 29.06.2016 11:19
Piotr, 32 lata, Kartuzy
Przez długi okres czasu byłem prześladowany przez chłopaka z mojego osiedla. Dowiedział się, że jestem gejem i zaczął mnie wyzywać. Wyzywał mnie od ciot, pedałów, patologii, itp. Starałem się zawsze zachować spokój. Z jego powodu przeprowadziłem się nawet do innej części miasta. Znalazł mnie. Kiedyś przyszedł do szpitala, gdzie pracuję. Wywiązała się awantura, kopnął mnie w plecy. Poszedłem na policję, sąd wymierzył mu karę 14 miesięcy pozbawienia wolności (z warunkowym zawieszeniem jej wykonania na 4 lata) oraz grzywnę w wysokości 2 tys. zł. Dodatkowo orzeczono wobec niego obowiązek zapłaty zadośćuczynienia w wysokości tysiąca zł. Co powiedział sędziemu? Jak usprawiedliwiał swoje ataki? Powiedział, że tak go wychowano w domu.
Iwona, 28 lat, Warszawa
W moim rodzinnym mieście bywam rzadko, pojechałam w tym roku na święta wielkanocne. Rodzice niespecjalnie akceptowali moją orientację, ale zgodzili się, żebym przyjechała z dziewczyną. Zostałyśmy wyzwane już na dworcu przez dresiarzy. Ale to był dopiero początek. W moim rodzinnym domu mój zięć przy świątecznym śniadaniu mówił, że nie uznaje lesbijek, że lesbijki to niewy……e baby. Wstałam od stołu i wyszłam. Poszłam się przejść, a kiedy wróciłam Iga - moja dziewczyna, siedziała z kompresem z lodu przy głowie. Zięć ją uderzył, bo ubzdurał sobie, że ona popchnęła jego krzesło, kiedy przechodziła obok. Mówił, że na pewno zrobiła to specjalnie, żeby go sprowokować. Tego samego dnia wróciłyśmy do Warszawy.
Według mnie to właśnie jedna z najgorszych sytuacji, jakie mogą się zdarzyć, kiedy oprawcą jest rodzina i człowiek ma opory, czy go pozwać do sądu. Czy wtedy własna matka i ojciec kiedykolwiek by się do mnie odezwali? Boję się ich bezmyślności i jestem zła na ich bezradność.
Zobacz także: Coming out po polsku
*Oleg, 40 lata, transseksualista, Szczecin *
Paradoksalnie mój największy wróg najbardziej mi pomógł. Moja żona, od niedawna była żona, coś musiała czuć. Może nieświadomie, a może świadomie negatywnie wypowiadała się o gejach, lesbijkach, transseksualistach, itp. Myślę, że chciała w ten sposób jakoś mnie zniechęcić albo wystraszyć. Bała się o naszą córkę, chciała, żeby Paula miała normalną rodzinę. Tłumiłem w sobie przez wiele lat prawdziwą tożsamość. Pracowałem w administracji rządowej, nie mogłem sobie pozwolić na fanaberie. Byłem poważnym człowiekiem. Kiedy miałem 40 lat, nie było już w co uciekać, alkohol i narkotyki miałem za sobą. Poszedłem do terapeuty. Powiedziałem żonie. To był mój coming out. Biła mnie i krzyczała, a ja płakałem, płakałem pierwszy raz od wielu lat. Uderzyła mnie ciężką metalową ozdobną klamką. Miałem rozcięty łuk brwiowy, cztery szwy. Do dziś dostaję od niej smsy, że jestem zerem, clownem, że daje mi ostatnią szansę. Zrezygnowałem z pracy, wyprowadziłem się z domu. Jeszcze nie wiem, co dalej.
Tomasz, 34 lata
Urodziłem się jako Alina. Trudno wytłumaczyć, jak się człowiek dowiaduje albo skąd wie. To przypomina więzienie. Nigdy nie lubiłem nosić się jak dziewczyna. Najgorzej wspominam okres dojrzewania. Długo ze sobą walczyłem, jak nietrudno się domyślić. Po studiach zdecydowałem się na operację. Wybrałem nowe imię. Musiałem załatwić w sądzie sprawy z rodzicami, kwestie prawne są bardzo ważne. Rodzice nie akceptują mnie takim, jakim jestem. Czasem dzwoni mama i mówię jej: odpuście mi, wybaczcie, zaakceptujcie, będzie nam wszystkim lżej. Ale oni są uparci, sprawdzają tylko, czy żyję raz na pół roku. Dopiero niedawno powiedziałem im o swoim „wypadku”. Zostałem pobity przez grupkę gówniarzy. Takich, których teraz na ulicach jet wielu. To prawicowi, małoletni bandyci. To była pierwsza i jedyna sytuacja, kiedy ktoś mnie bił. Poczułem się strasznie upokorzony. Zgłosiłem sprawę na policję. Czekam na sprawę sądową. Wiem, że mogą co najwyżej dostać „zawiasy”. Ale ja już nie jestem dzieckiem, nie boję się, mogą mnie pobić, proszę, pobili, ale ja ich podam na policję. Nie wstydzę się tego, kim jestem. Kiedy moi znajomi opowiadają o zaczepkach, o tym, jak są opluwani, wyzywani i bici, gotuje się we mnie. Jeśli nie będziemy tego zgłaszać, nic się nie zmieni. Na wszystkich zawsze krzyczę, że mają iść na policję. Trochę się mnie boją. Skąd we mnie tyle odwagi? Jak cię rodzina opuści, jak się ojciec na sali sądowej ciebie wyrzeknie, to można już chyba znieść wszystko. A z drugiej strony jestem szczęśliwy, mam kobietę, wspaniałą, dobrą, mądrą. Jest dla kogo żyć.
Lukrecja, 47 lat, Chodzież
Nie lubię mówić o trudnościach. One zdarzają się codziennie, nawet dziś, gdy przechodziłam obok stacji benzynowej, ktoś do mnie krzyczał. Nawet się nie odwróciłam, olewam takie zachowania. Ludzie czasem nie wiedzą, jak zareagować, w pewnym sensie trzeba im pomóc, pokazać, że wszystko jest ok. A jak trzeba, to wytłumaczyć im to, czego nie wiedzą, a co budzi ich stres, lęk. Mówiąc tylko o swoim cierpieniu, o swoich negatywnych doświadczeniach robimy złą robotę, nie wszyscy będą nam współczuć. A niektórzy noszą w sobie ból, o którym nawet nie wiemy. Jestem przeciwna takiemu skupianiu się na sobie.
Najwięcej przykrości spotkało mnie ze strony własnego środowiska. Przez mój coming out i pełną jawność co do tego, kim jestem, stałam się „twarzą” środowiska LGBT. Mimo że powtarzałam wielokrotnie, że mówię tylko i wyłącznie za siebie i w swoim imieniu. Pouczano mnie, jak nie powinnam się zachowywać, czego nie powinnam mówić, gdzie nie bywać, bo przecież jestem twarzą „środowiska”. Kiedy wydałam książkę, ci ze „środowiska” milczeli, najwięcej pozytywnych głosów dostałam w swoim rodzinnym mieście.
Wiele osób nie akceptuje siebie, nie są pogodzeni ze sobą i są np. autohomofobami, homofobami wewnętrznymi, transfobami, itp. Jeśli nie ma w nas akceptacji samych siebie, to nie znajdziemy jej nigdzie na zewnątrz. A jeśli znajdziemy, to jej nie zauważymy, bo będziemy tak skupieni na swoim cierpieniu. Nie możemy ludziom kazać nas akceptować, nie powinniśmy używać słów typu „należy mi się, takie mam prawa”, bo to odnosi negatywny skutek.
Dziś jestem zbudowana w sobie, świadoma i pewna siebie, takich osób nie zaczepia się na ulicy. Jeśli miałabym mówić o przemocy, to musiałabym cofnąć się wiele lat wstecz i rozgrzebywać rany, a tego nie chcę. Nauczyłam się jednej ważnej rzeczy w życiu, że dokonując przed kimś coming outu, musimy dać mu czas, bo ta osoba również dokonuje tego coming outu z nami. Najlepsza jest metoda małych kroczków. Delikatnie i powoli.
Gdzie szukać pomocy?
Rozmowa z Mirosławą Makuchowską, wiceprezeską Kampanii Przeciw Homofobii
Ewa Kaleta: Gdzie się zgłosić, jeśli jest się ofiarą przemocy na tle orientacji seksualnej?
Mirosława Makuchowska: Osoby, które doświadczyły przemocy motywowanej homofobią lub transfobią, mogą się zgłosić do Kampanii Przeciw Homofobii. Udzielamy pomocy psychologicznej stacjonarnie (po wcześniejszym umówieniu terminu) oraz zdalnie. Można się również zgłosić do stowarzyszenia Lambda Warszawa, oferującego pomoc psychologiczną w różnej postaci, m.in. telefonu zaufania. Szczegółowe informacje są dostępne na stronach organizacji - www.kph.org.pl i www.lambdawarszawa.org
Jak pomóc osobie, która doznaje przemocy?
Taka osoba często przeżywa szok, złość, lęk, może mieć trudność ze zrozumieniem tego, co się wydarzyło. Najważniejsze jest, by być i sułchać takiej osoby. Można zapytać, w jaki sposób można jej pomóc i podziękować, że podzieliła się tą informacją właśnie z nami, gdyż jest to oznaka zaufania. Osoby, które doświadczyły przemocy, często obwiniają się za to, co się wydarzyło. Analizują zdarzenie pod kątem "co mogłem/-am zrobić inaczej, żeby to się nie wydarzyło". Dlatego bardzo ważne jest, aby powiedzieć takiej osobie, że w żaden sposób nie jest temu winna. Winny jest sprawca i to on/ona ponosi za to odpowiedzialność. Pod żadnym pozorem nie należy sugerować, że ofiara przemocy mogła zachować się inaczej, że coś zrobiła źle. To może tylko pogłębić poczucie alienacji i winy. Bycie przy kimś, towarzyszenie w tym, co przeżywa, bez oceniania i dawania dobrych rad - tak należy postąpić. Lepsze od radzenia jest na pewno pytanie, czego ktoś teraz potrzebuje.
Jak reagować, kiedy ma miejsce np. mowa nienawiści wobec osób LGBT?
Zawsze warto reagować na mowę nienawiści, gdyż to właśnie rola świadka jest w takich sytuacjach kluczowa. Osoba, której hejt dotyczy, może nie czuć się na siłach, żeby się bronić. Czasami wystarczy zwyczajne: "Nie mów tak, nie zgadzam się na to. To jest krzywdzące". Zdarza się, że takie słowa mogą zatrzymać hejt. Jeśli zdarzenie dzieje się w tzw. realu, warto też, nawet dyskretnie, powiedzieć słowo wsparcia osobie atakowanej. Poczuje wówczas, że nie jest sama. Jeśli hejt ma miejsce w internecie, należy go zgłaszać. Fora internetowe czy portale społecznościowe posiadają różne mechanizmy zgłaszania mowy nienawiści. Niestety, nie są one idealne. Czasami na reakcję administratora trzeba długo czekać, a czasami nie ma jej w ogóle. Ważne jednak, żeby nie "przechodzić" koło nienawistnej treści obojętnie. Zachęcam też do korzystania z takich stron jak np. hejtstop.pl. Wystarczy wkleić w formularz online link do strony, gdzie znajduje się nienawistna treść oraz wpisać hejterski fragment. Resztą zajmie się już Hejtstop.
Wiem, że to może naiwne pytanie, ale skąd bierze się ta przemoc? Dlaczego osoby LGBT budzą agresję? Czy jest jakiś zestaw nieprawdziwych stereotypów, który wzmaga złość?
Związki homoseksualne budzą w naszej kulturze silne emocje takie jak wstręt, niechęć czy poczucie zagrożenia. Mężczyźni (bo to oni są w znacznej większości sprawcami przemocy wobec gejów) są wychowywani w kulturze tradycyjnie pojmowanej męskości, w której każdy facet musi być silny, odważny, sprawczy, dominujący. Gej w stereotypowym rozumieniu jest dla takiego modelu męskości zagrożeniem. Myślę, że gros przypadków przemocy wobec homoseksualnych mężczyzn bierze się z sytuacji w której heteroseksualni mężczyźni chcą udowodnić swoim hetero kolegom, jak bardzo nienawidzą "ciot", bo skoro nienawidzą, to na pewno nimi nie są. Agresja wobec gejów ma być swoistym dowodem "męskości" i heteroseksualności agresora.
Jaka część osób LGBT doświadcza przemocy?
Cecylia Jakubczak, Kampania Przeciw Homofobii: Z badań przeprowadzonych przez Kampanię Przeciw Homofobii wynika, że 1 na 10 osób LGBT doświadczyła w swoim życiu przemocy fizycznej lub psychicznej. Liczba ta jest jeszcze większa w przypadku osób transpłciowych. Zaczepki i agresja słowna to w dla osób LGBT codzienność. Równie często są one obrażane, poniżane lub ośmieszane. Kolejną formą przemocy, jakiej doświadczają geje, lesbijki, osoby biseksualne i transpłciowe, jest rozpowszechnianie negatywnych opinii na ich temat. Zdarza się, że osoby LGBT są szantażowane, wysyłane są im nienawistne wiadomości czy pogróżki. Dominującą grupą wśród agresorów dopuszczających się homofobicznej przemocy są koledzy i koleżanki ze szkoły. Zasmucające jest, że w wielu przypadkach sprawcami przemocy są członkowie rodziny. Bardzo często zdarza się, że przemocy psychicznej towarzyszy przemoc fizyczna.