"Przestałam być człowiekiem". Ofiara księdza pedofila zabrała głos
Katarzyna Nowak (prawdziwe dane zostały zmienione) jest pierwszą osobą w Polsce, która postanowiła zgłosić do poniesienia odpowiedzialności całą instytucję kościoła. Ofiara pedofila udzieliła obszernego wywiadu, w którym opowiedziała traumatyczną historię.
Katarzyna Nowak w wieku zaledwie 12 lat przeszła przez prawdziwe piekło. I tak trudne dzieciństwo, po pojawieniu się w szkole nowego księdza, zostało naznaczone kolejnymi traumami. Dorosła już kobieta wydała książkę, w której dokładnie opisała, co zaszło, gdy była małą dziewczynką. Jej historia to przykład ogromnej ludzkiej tragedii. Tym większej, że długo niezauważalnej dla osób z zewnątrz.
Wzbudził zaufanie, po czym został oprawcą
Kobieta w rozmowie z dziennikarką "Wysokich Obcasów" wspomina, że ze względu na trudną sytuację rodzinną od zawsze była wycofanym i nieufnym dzieckiem.
- Pierwszą osobą, która zapytała, czy dobrze się czuję i czy może mi jakoś pomóc, był ksiądz Roman B. Miałam 12 lat, byłam w szóstej klasie, on dopiero co pojawił się w szkole - opowiada pani Katarzyna.
Wystraszona dwunastolatka początkowo nie chciała zwierzać się księdzu, ten jednak nie dawał za wygraną. W końcu uczennica uległa i zaufała - w końcu miała do czynienia z duchownym. Dziś już wie, że, niestety, był to ogromny błąd.
Zobacz też: Molestowane dzieci nazywa "bezpośrednimi sprawcami bzykania". Szokujący wpis na blogu Stanisława Michalkiewicza
- Wybrał mnie z tłumu innych dzieci, bo od razu dostrzegł, że jestem najsłabsza. Zobaczył dziecko, którego nikt nigdy nie kochał, i momentalnie to rozpoznał - dodaje bohaterka wywiadu. Ksiądz zaczął regularnie odwiedzać rodzinę Nowak, po czym zaproponował, że przeniesie dziecko do lepszej szkoły z internatem. Rodzice Katarzyny wyrazili swoją zgodę. Koszmar rozpoczął się jeszcze przed wyjazdem.
- Pewnego dnia zaprosił mnie na plebanię pod pretekstem pomocy w nauce. Na dole przywitał nas ksiądz proboszcz, a potem ksiądz Roman B. zaprowadził mnie do swojego pokoju i zamknął drzwi na klucz - wspomina Katarzyna.
Nikt nie zadawał pytań, dlaczego ksiądz podróżuje z dwunastolatką
Z dalszej części rozmowy wynika, że dramat mógł zostać niejednokrotnie przerwany. Katarzyna przemieszczała się między miastami wraz z księdzem Romanem B. Nikt nie zwrócił uwagi na tę nietypową relację. Nikt nie zapytał się, dlaczego dziewczynka jest smutna i przebywa bez rodziców.
- Nie wiem, czy to przejaw bierności, czy obojętności. Nie chciało im się reagować czy uważali to za normalne? Do dziś nie potrafię tego zrozumieć. Trudno jest mi pojąć, że ksiądz, dorosły mężczyzna, przychodzi z dzieckiem do hotelu i każdy traktuje to, jak gdyby nigdy nic. Powiedziałabym, że te wszystkie osoby w pewnym sensie otwierały księdzu furtkę - słusznie podkreśla Nowak. Kobieta była wielokrotnie gwałcona przez swojego oprawcę.
- Przestałam być człowiekiem, stałam się przedmiotem. Gdy to wszystko trwało, żałowałam, że mnie po prostu nie zabił - mówi kobieta.
Katarzyna po latach tortur znalazła w sobie odwagę, aby spisać historię i rozprawić się z księdzem pedofilem. W międzyczasie zapadł ważny wyrok. Po raz pierwszy w Polsce konsekwencje niedopuszczalnych czynów duchownego poniósł cały Kościół.
Pani Katarzynie przyznano odszkodowanie i miesięczną rentę, co jest oczywiście niczym, w porównaniu do tego, przez co przeszła. Niemniej jednak orzeczenie sądu jest bardzo ważne dla wielu innych osób, które borykają się z podobnymi historiami.