Przez tydzień nie jadłam cukru. I wcale nie było tak łatwo
Z jednej strony zapewnia nam lepsze samopoczucie i dodaje energii, z drugiej zaś uzależnia i może mieć katastrofalny wpływ na nasze zdrowie i sylwetkę. Każdy wie, że cukier to biała trucizna, ale czy można bez niej żyć? Postanowiłam to sprawdzić na własnej skórze, nie jedząc przez tydzień ani grama białego cukru.
20.06.2017 | aktual.: 20.06.2017 13:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do przeprowadzenia tego eksperymentu zainspirowała mnie historia Arielle Calderon. Kobieta zdecydowała się na miesięczny detoks cukrowy, dzięki któremu zgubiła 8 cm w talii i zyskała lepsze samopoczucie. Ja nie mam problemów z dodatkowymi kilogramami, więc nie zależało mi na tym, aby schudnąć. Chciałam się tylko dowiedzieć, jak tę nagłą zmianę zniesie mój organizm i czy rzeczywiście dam radę. Szczerze mówiąc, trudno było mi uwierzyć w to, że gdy całkowicie zrezygnuję ze słodkich produktów, będę czuć się lepiej.
Dzień 1.
Od samego początku byłam bojowo nastawiona. Spędziłam w sklepie ponad godzinę, dokładnie czytając etykiety produktów, by mieć pewność, że nie zawierają cukru. Wydawło mi się, że niewiele produktów zawiera białą truciznę. O jak się pomyliłam! Nawet napisy na etykietach "fit”, "fitness”, "zbożowe” i "dietetyczne” w większości przypadków nie zagwarantowały braku zawartości tego składnika. Pierwszy dzień zniosłam bez żadnych problemów. Czułam się dobrze, miałam dużo energii i dobry humor.
Dzień 2.
Do tej pory jadłam owsiankę z dodatkiem miodu, ale tym razem musiała wystarczyć mi sama owsianka. Jak mogłam się spodziewać, to śniadanie nie należało do najsmacznieszych, ale nie zamierzałam się tak łatwo poddawać. Kiedy chciałam dodać sobie energii, musiałam ograniczyć się do owoców. Nie był to dla mnie problem, bo jem je codziennie. Tego dnia podczas zakupów kupiłam kilkanaście gruszek, nektarynki i truskawki, które ratowały mi życie w ekstremalnych sytuacjach.
Dzień 3.
Mojemu postanowieniu nie sprzyjały obecne w redakcji słodycze, którymi moje koleżanki z pracy umilały sobie czas. Miałam kilka sytuacji, w których już sięgałam po cukierka i za chwilę odkładałam go z powrotem, przypominając sobie, że mi nie wolno. Podczas codziennych kolegiów dziewczyny pytały mnie o to, jak się czuję. Zwykle odpowiadałam, że czuję się w porządku, chociaż czasami brakowało mi niektórych przekąsek, słodkich dodatków do naleśników i ulubionych owocowych jogurtów, w których jest mnóstwo cukru.
Dzień 4.
Po pracy spotkałam się z koleżankami. Były zdziwione, że zamiast deseru i drinka, zamówiłam lampkę półwytrawnego wina. Nie wspominając już o wizycie u rodziców, którzy z niepokojem patrzyli na moje kulinarne wybory. - Dlaczego nie zjesz z nami nawet jednego kawałka ciasta? - pytali. Po raz kolejny musiałam opowiedzieć o swoim eksperymencie. Powoli wchodziło mi to w krew, bo praktycznie codziennie musiałam ludziom tłumaczyć się z tego, że zrezygnowałam ze słodkości.
Dzień 5.
To był piątek, więc po całym tygodniu w pracy czułam się zmęczona. Choć wydawało mi się, że nie jestem uzależniona od słodkiego smaku, coraz częściej odczuwałam jego brak. Chyba nie muszę dodawać, że tego dnia rano znów jadłam samą owsiankę. Co ciekawe, kilka razy zdarzyło mi się przeglądać na Instagramie zdjęcia pięknie wyglądających słodkich śniadań na Instagramie. Czyżbym była masochistką? Aż sama zaczęłam się o siebie martwić.
Dzień 6.
O dziwo, tego dnia największą ochotę na coś słodkiego miałam po pracy, a nie rano. Pod koniec męczącego tygodnia odczułam brak energii. Po obiedzie zdecydowałam się na sałatkę owocową, która miała być namiastką deseru. Wcześniej jadłam więcej jabłek, ale w ciągu tego tygodnia szczególnie w godzinach porannych wybierałam słodsze owoce, takie jak winogrona czy dojrzałe brzoskwinie. Trudno było mi obejść się smakiem, kiedy widziałam, jak mój chłopak je lody owocowe. To w końcu moje ulubione słodycze.
Dzień 7.
Od rana myślałam o tym, co zjem kolejnego dnia. Już miałam w głowie listę zakupów, na której znalazły się moje ulubione przekąski. Przyszedł też czas na podsumowania. Przypominałam sobie każdy kolejny dzień i stwierdziłam, że wcale nie jest ze mną aż tak źle. Poza spadkiem energii, nie odczuwałam żadnych skutków ubocznych. Moja waga nawet nie drgnęła, bo starałam się dostarczać swojemu organizmowi innych składników.
Dieta bezcukrowa, tak jak każda inna, wzmacnia silną wolę. W trakcie jej trwania wiele można dowiedzieć się o sobie. Niechętnie bym ją powtórzyła, ale cieszę się, że podjęłam wyzwanie.
Polecamy także: Jak wykluczyć cukier z diety?