"Ręce mi na to opadają". Zdradziła, co usłyszała o Ukrainkach
"Co jakiś czas gdzieś słyszę czy czytam takie właśnie rzeczy: jak to te Ukrainki się stroją, jak malują! I co to za ofiary wojny, co mają zawsze zrobione paznokcie i pomalowane usta? I gdzież tam one takie biedne, skoro łażą do fryzjera i po sklepach z ciuchami" - pisze Natalia Waloch.
10.12.2023 | aktual.: 11.12.2023 09:20
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Redaktorka "Wysokich Obcasów" Natalia Waloch ujawniła, że od pierwszych dni inwazji Rosji w 2022 roku, spotyka się z oskarżeniami pod adresem przybyłych do Polski Ukrainek. Kiedy odprowadzała do szkoły swoje dzieci, usłyszała od jednej z matek skandaliczne słowa.
"Od mamy koleżanki mojej córki usłyszałam te słowa: że te 'biedne Ukrainki' są podejrzane, bo ona widzi w drogeriach, jak one przychodzą i kupują sobie szminki" - czytamy. - "Co jakiś czas gdzieś słyszę czy czytam takie właśnie rzeczy: jak to te Ukrainki się stroją, jak malują! I co to za ofiary wojny, co mają zawsze zrobione paznokcie i pomalowane usta? I gdzież tam one takie biedne, skoro łażą do fryzjera i po sklepach z ciuchami"
Zarzucają Ukrainkom malowanie się. "Sposób na dodawanie sobie pewności"
Redaktorka "WO" i serwisu sestry.eu podkreśla, że tak może mówić tylko człowiek, który nigdy wcześniej nie był w podobnej, granicznej sytuacji. "Czerwona szminka jest moim sposobem na dodawanie sobie pewności od czasów, gdy moja mama śmiertelnie chorowała na guz mózgu, a ja każdego dnia myślałam, że nie dam rady" - wyznaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przywołuje też przykłady z historii – marsz sufrażystek z 1912 roku czy pomalowane usta jako cichy opór wobec Hitlera podczas II wojny światowej. Czerwone usta były przede wszystkim symbolem kobiecej siły - podobnie jest obecnie.
"Zawsze na najbardziej stresujące badania ubierałam się i malowałam szalenie elegancko, czując, że gdybym miała dostać złe wiadomości, zachowam więcej godności, gdy będę dobrze wyglądała. Doskonale rozumiem, że Ukrainki, które uciekały do Polski w chaosie, wśród huku pocisków, w lęku o to, czy ich dzieci przeżyją podróż do granicy, nie chciały wyglądać jak ofiary" - dodaje.
Przypomina historię powstanek. "Dbały o wygląd"
Natalia Waloch przytacza też zachowanie Polek podczas powstania warszawskiego. Jak ukazuje wystawa Karoliny Sulej pt. "Podróż bohaterek. Powstanie kobiet", warszawianki starały się dbać o wygląd również wtedy.
"Mamy tu opowieść o papierowych naszyjnikach i ubraniach szytych ze spadochronów. Jednym z ikonicznych zdjęć z powstania jest to, na którym młodziutka dziewczyna przegląda się w lusterku" - podkreśla autorka tekstu. Mówią o tym również inne relacje z powstania, które ukazują, że podczas walk kobiety myły sobie nawzajem włosy, nawet gdy brakowało wody i musiały używać do tego wina.
Zawstydzanie makijażu uchodźczyń jest, jej zdaniem, przejawem szerszego lęku przed obcym i pragnienia, "by ofiara wpisywała się w jakiś wyobrażony schemat". "Powinna pewnie być cicha, zrozpaczona, zapłakana, w łachmanach i myśląca w kółko o ojczyźnie w kłopotach. Nikt nie przeczy temu obrazkowi bardziej niż kobieta z czerwonymi ustami, które nawet, gdy się nie otwierają, mówią: ‘Nie dam się, dam radę, przetrwam’" - kwituje.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!