Resort wear - w łóżku z modą od lat 20.
12.08.2023 11:53, aktual.: 06.09.2023 10:45
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Resort. Cruise. Pre-collections. Hasła powtarzające się w corocznym przetasowaniu modowych kolekcji, od początku XX wieku wyciągają asy w postaci naturalnych materiałów, marynistycznych wpływów i zwiewnych krojów. Resort wear, czyli innymi słowy moda wakacyjna, ma wiele twarzy: rozkwita kwiatowymi wzorami, a z drugiej strony chłodzi się neutralną paletą barw. Choć obecnie nie odwraca za sobą zdziwionych głów, przez lata była przykładem rozluźniania gorsetu konwenansów i zmiany sposobów spędzania wolnego czasu.
P jak pandemiczna piżama
Nowa it-girl to synonim bycia "cool" i stylowej nonszalancji, choć często starannie wystudiowanej. Hołduje powolnym przyjemnościom, poszukuje spontaniczności i rozkoszuje się prostotą, która dzięki jej wprawnemu oku wygląda jak strona z magazynu. Zerka w stronę skandynawskiej mody, która stanowi dla niej uosobienie luzu. Do pastelowych spodni od piżamy zakłada białą bluzkę i Birkenstocki. Na wieczór wybierze bieliźnianą sukienkę, lub jedwabny, piżamowy zestaw.
Kiedy pandemia zamieniła garnitury na dresy, wielu trendom ciężko było zrezygnować z komfortu. Choć niektórzy twierdzą, że prawdziwa moda nigdy nie jest wygodna, piżamy (te jak wyciągnięte z buduaru i te jak komplet dziadka) leniwie temu zaprzeczają. Wiedział o tym chociażby John Legend, odbierając Grammy 2021 w szlafroku Versace. Dla wielu, przez social media, tak czy siak zniknęła już strefa prywatna. To, co noszone w sypialni w naturalnej konsekwencji wyszło na ulice. Świetny materiał, albo drogi, designerski model przestały być jedynie fanaberią. Jasno uzasadniał to cost per wear (CPW to koszt ubrania dzielony przez częstotliwość jego noszenia).
Wakacje? Tylko dla bogatych
Za oknem zimowa szarzyzna, a na ramionach sweter o grubym splocie. Kto w takich okolicznościach myślałby o wakacyjnej garderobie? Cóż, od okolic lat 20. ci, których było na to stać. Tuż po I Wojnie Światowej nastąpił złoty czas mody wakacyjnej, wyznaczającej ponadczasowy kanon.
Dynamiczny rozwój transportu, pajęczej sieci kolei i luksusowych statków wycieczkowych, pozwalał podróżować szybciej i dalej niż dotychczas. Dobrobyt nowych grup społecznych i początek turystyki masowej sprawiły, że wakacje stały się częścią życia coraz większej liczby osób. Jeden po drugim wyrastały szalenie popularne kurorty będące oazami rozrywki i nowobogackiego blichtru. Niezależnie od tego, czy uznamy za przyczynę chęć odreagowania wojennej traumy, banalną potrzebę manifestowania nowych fortun, czy pełne nadziei nastroje. Warstwy towarzyskie splotły się w różnorodny, przenikający się wzajemnie warkocz.
Paparazzi, zuchwalsi niż kiedykolwiek, mieli więcej okazji do namierzania stylowo ubranych osób - wyższe sfery mieszały się z hollywoodzką śmietanką i bywalcami salonów. Odpoczynek i ucieczka od chłodu, owszem, ale tak samo silna chęć brylowania w plotkarskich rubrykach w czasach, kiedy popkultura nabierała rozpędu.
Właśnie wtedy narodziła się moda resort. Wcześniej wakacyjne okazje wymagały od kobiet przebierania się kilka razy dziennie. Nowa moda wprowadziła nowe rządy - stała się mniej formalna, wygodna i bardziej ekscentryczna. Najbogatsi spędzali długie zimowe tygodnie w upale i przygotowywali z wyprzedzeniem całą garderobę na duszne wojaże. Biarritz, Cannes, Palm Beach, St Moritz - elity z całego świata śledziły modowe wieści płynące z Francji i pulsujących jazzem Stanów Zjednoczonych. Ale przede wszystkim spoglądały na siebie, tworząc mikrokosmos mody, która miała robić wrażenie, być praktyczna i inna niż ta codzienna. Przy okazji łamała konwenanse nie tylko oczywistym faktem nowej wizji kobiecej sylwetki z lat 20., ale również romansem z modą sportową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Deauville, rok 1913. Podpisano: Coco Chanel
Choć na początku XX wieku najbogatsi wciąż chętnie wybierali szycie miarowe, dzięki ustandaryzowaniu rozmiarów i powstawaniu większej liczby kuszących salonów mody, projektanci coraz liczniej otwierali swoje butiki. Klimat wakacji zdaje się sprzyjać większej rozrzutności i otwartości - nie inaczej było w przeszłości.
Doskonale wiedziała o tym Coco Chanel, kiedy w 1913 roku otworzyła swój butik na rue Gontaut-Biron w Deauville, nadmorskiej miejscowości nazywanej "paryską riwierą". Właśnie tu, miała policzki różowe od płomiennego romansu z miłością swojego życia, Boyem Capelem. Tu też przyglądała się modzie, która w jej młodym oku była tak samo piękna, dzięki długim sukniom i gorsetom, jak ograniczająca. Obserwowała męską szafę, stroje do gry w polo, smagłe ciała rybaków i miłośników gry w tenisa. Marzyła o materiale, który byłby lekki jak morska bryza - ukochała jersey, który wcześniej był zarezerwowany dla sportu. Wkrótce zamożne klientki prezentowały na promenadzie jej nowatorskie projekty - nonszalanckie swetry w paski, spodnie w stylu marynarskim i piżamy. Do tego biżuteria, dla kapki glamour i doza szokującej opalenizny.
Pyjamapolis
Plażowe piżamy - po przetarciu szlaku przez Chanel - były w latach 20. jednym z największych krzyków mody resort wear. Wenecka plaża Lido reklamowała się w 1927 roku jako miejsce "słońca i piżam", a niektóre francuskie kurorty nazywano "pyjamapolis". Luźne spodnie i bardziej dopasowane góry bulwersowały wiele osób, dla których te swobodne stroje bywały pierwszym zetknięciem z kobietami noszącymi spodnie.
Niektóre piżamy nawiązywały do swoich wschodnich korzeni, zahaczały estetyką o projekty Paula Poireta z 1909 roku i modny orientalizm (przykład: spodnie-haremki). Inne odzwierciedlały marynistyczne ciągoty Chanel. W każdej odsłonie były idealnym przykładem nowego kontekstu ważnego dla rewolucyjnego ubioru - bo choć piżamy, spodnie, czy kombinezony w żadnym wypadku nie byłyby akceptowane na ulicy, w kurortach, jak najbardziej. Gdzie dzień miesza się z nocą, a czas płynie zupełnie inaczej.
Wzory pełne słońca
W 1950 roku Capri zaczęło przypominać migocące szkiełka kalejdoskopu. Wszystko dzięki pierwszemu butikowi Emilio Pucci. Jego abstrakcyjne wzory w bezkompromisowych połączeniach kolorystycznych stały się ulubieńcami nowoczesnych wakacjuszy - jet set. Bogatej, międzynarodowej śmietanki podróżującej samolotami. Amerykańska odpowiedź? Lily Pulitzer i jej wzorzyste sukienki lubiane przez Jackie Kennedy. Do tego ogromna popularność tak zwanych "playsuits", czyli kombinezonów ze spódniczką w zestawie, pozwalających na szybkie modyfikacje garderoby.
Trendy każdej następnej dekady znajdowały odzwierciedlenie w resort wear. Budziły ciekawość w szafach, zachęcając do eksperymentowania, jednak wciąż wracając do evergreenów ustalonych na początku XX wieku.
Materiały w kolekcjach wakacyjnych mają być jak otwarte na oścież okno - przewiewne, delikatne, zmysłowe. W wychłodzonych wirtualną rzeczywistością czasach, skóra stała się głodna przytulności i dotyku. Jedwab, len, wiskoza - zdają się go dawać. Moda resort wear przez lata wychylała się poza utarte przez codzienność schematy. Jakby nowe otoczenie było idealnym powodem do wakacyjnych fanaberii. Niektórzy uważają, że psychodelicznie kolorowa moda festiwalowa strosząca pióra w social mediach jest jej kolejnym wcieleniem. Zupełnie jak na początku wieku, jest barwnym anturażem beztroskiego eskapizmu, podczas gdy kanon resort wear przez dekady rewolucji w szafach stał się synonimem… lata w ogóle
Zobacz także
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!