Rodzina potrafi zniszczyć związek. "Teściowa włożyła głowę do piekarnika, wszystko po to, aby jej syn mnie rzucił"
Ojciec Joanny Opozdy strzelający z broni palnej do rodziny, teściowa Renaty z głową w piekarniku, teść Eweliny krytykujący ją i dzieci. To historie, które jasno pokazują, że rodzina może zburzyć sielankę młodemu małżeństwu. Czy te dramaty, rodzinne wojny potrafią zniszczyć związek? – Oczywiście, że tak – odpowiada WP Kobieta Joanna Godecka, psychoterapeutka.
10.01.2022 16:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W rodzinie Joanny Opozdy coś pękło, trwający od prawie dwóch lat konflikt z ojcem Dariuszem eksplodował i doszło do eskalacji. We wszystkich mediach można obejrzeć nagranie z rodzinnego dramatu. Ojciec aktorki strzela w drzwi, za którymi stoi jego rodzina, chcąca odzyskać swoje mienie z domu, w którym on zabarykadował się z kochanką.
Splot tych wydarzeń brzmi jak scenariusz filmowy, w którym w jedną z głównych ról wcielił się profesjonalny aktor, Antoni Królikowski, od niedawna mąż Joanny Opozdy. Psycholożka podkreśla, że artysta zachował się rycersko, biorąc na swoje barki pomoc żonie w rodzinnym konflikcie. - Wyręczył ją i uchronił przed stresem, bo przecież lada chwila zostanie mamą. Jak to wpłynie na relację tych dwojga? To zależy, czy są silnym związkiem – mówi Godecka.
Zobacz także
Renata: moja teściowa chciała nas otruć
Teściowa Renaty zgotowała jej piekło. Choć mocno starała się rozbić jej rodzinę, nie wyszło. Ona i Piotr wciąż są małżeństwem i mieszkają 30 km od toksycznej kobiety. - Mama mojego męża jest zła. To, w jaki sposób próbowała nas poróżnić, nie mieści się w głowie normalnego człowieka. Gdyby nie to, że się z mężem mocno kochamy, jesteśmy za sobą i tworzymy zgodną parę, pewnie nie przetrwalibyśmy takich rewelacji – mówi Renata w rozmowie z WP Kobieta.
Najgorsze, do czego się posunęła teściowa 42-latki, to próba zabójstwa. – Spaliśmy razem z partnerem u niej w mieszkaniu, to były początki naszej relacji. W pewnym momencie ona poszła do kuchni, odkręciła gaz i wsadziła swoją głowę do piekarnika. Próbowała nas i siebie otruć, bo jak później tłumaczyła, nie mogła znieść tego, że jej syn ma kobietę. Kolejnym razem poszła na policję, aby powiadomić, że nocuję u niego, choć nie jestem zameldowana – wyznaje Renata.
W rozmowie z nami dodaje, że próby otrucia nie zgłosili na policję. Teściowa tłumaczyła, że chciała zrobić krzywdę tylko sobie. Jednak na tym się nie skończyło.
– Śledziła mnie. Kiedy jeszcze nie wiedziała, gdzie dokładnie mieszkam, wypytywała sąsiadów o mój adres. Gdy go zdobyła, nachodziła moją matkę i próbowała ją przekonać, że mam zniknąć z życia jej syna. Mówiła, że mnie nie toleruje, że nigdy nie zaakceptuje. Dotrzymała słowa – mówi Renata.
– Oczywiście i mój mąż nie miał lekko. Gdy pojawiał się u swojej mamy na obiedzie, czasami obrywał garnkami, matka wpadała w histerię i w szał, rzucała nawet jedzeniem. Dziś zastanawiam się, jak udało nam się to wszystko przetrwać, co sprawiło, że nadal jesteśmy razem. Mamy 9-letnią córkę, 11-letni staż małżeński i apetyt na więcej. Wyprowadziliśmy się do innego miasta i staramy się utrzymać dystans z matką – kwituje nasza rozmówczyni.
Inną historię ma z kolei Iwona. Jej teściowa jednego dnia głaskała ją po głowie, innego krytykowała i obwiniała. Jak mówi z perspektywy czasu kobieta, zachowanie teściowej odbiło się negatywnie na jej związku i sprawiło, że rozstała się ze swoim mężem.
– Teściowa pomogła synowi podjąć tę decyzję. On był w nią wpatrzony jak w obrazek, typ maminsynka. Co więcej, teraz też jej macki mnie dosięgają. Mamy z Pawłem córkę i matka nagabuje go, aby złożył wniosek o zmniejszenie alimentów. Uważa, że nie należy się nam 600 zł, a jedynie 300 – tłumaczy Iwona.
Teść Weroniki z kolei głośno wypowiada swoje zdanie na temat życiowych decyzji dotyczących jej i jej męża. – Dokonaliśmy jakiś czas temu wyboru, że poślemy dzieci do prywatnych szkół, oraz że rezygnujemy z komunii świętej i religii. Rodzina męża nie jest w stanie tego przeboleć. W szczególności teść podczas każdorazowego spotkania wypowiada się niepytany na temat naszych działań. Krytykuje, że źle wychowujemy dzieci, obwinia mnie. W pewnym momencie powiedziałam "dość" i zażądałam od męża interwencji. Rozmowa i ultimatum okazały się skuteczne. Na tę chwilę mam spokój – powiedziała.
Zobacz także
"Rodzina może uprzykrzyć życie"
Ekspertkę pytamy, jak poradzić sobie z toksycznymi rodzicami i co sprawia, że jedni trwają w relacji, jak Renata i Weronika, a inni się rozstają, jak Iwona.
– Ważna jest jakość związku. Rodzinny dramat, traumatyczna sytuacja, w której znalazło się to małżeństwo, wywołuje duży niepokój, brak poczucia bezpieczeństwa i stres. Jeżeli związek jest stabilny, to obydwie osoby biorą udział w udźwignięciu tego kryzysu. Czy to się uda? To jest sprawdzian, który trzeba zdać. Wszystko jest dobrze, gdy relacja jest sielankowa, nie ma w niej problemów – komentuje Joanna Godecka.
Dodaje, że na rodzinę Joanny Opozdy padł cień, a sytuacji nie sprzyja medialna burza. — To, czy para z takimi doświadczeniami wyjdzie cało z opresji, świadczy o jej sile i odporności na życiowe turbulencje — mówi psycholożka.
A co jeżeli chodzi o teściową Renaty? - Tutaj mamy do czynienia z działaniem z premedytacją. Teściowa sabotuje związek syna. Nietrudno, aby poprzez takie uprzykrzanie życia partnerka odpuściła i powiedziała: nie wytrzymam tego dłużej. Gdyby jej syn był bierny i nie wspierał swojej żony, związek by nie przetrwał. Zatem powodzenie relacji zależy od gotowości na zmierzenie się z trudnościami — tłumaczy ekspertka.
Podsumowując, czy rodzina może zniszczyć relacje między dwojgiem ludzi? – Jak najbardziej. Ingerencja może tak uprzykrzyć życie, że ktoś powie: dziękuję, mam dosyć. Królikowski mocno zaangażował się w pomoc żonie. Wspiera ją i jej rodzinę. Nie ma uniwersalnej metody na poradzenie sobie z sytuacją — kończy psycholożka.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!