Rzuciła wszystko w imię miłości. Gorzko tego pożałowała
Stephanie Gorton miała 27 lat kiedy poznała przez portal randkowy amanta ze Szkocji. Po roku znajomości zakochała się po uszy. Sprzedała mieszkanie w Australii, rzuciła pracę i już miała wsiadać do samolotu z biletem w jedną stronę, kiedy okazało się, że wszystko to ułuda.
17.03.2021 14:08
Australijka sprzedała swoje mieszkanie i przeprowadziła się do matki – tymczasowo. W pracy powiadomiła wszystkich, że rezygnuje po pięciu latach współpracy, bo zaczyna nowy rozdział w życiu. Mianowicie miała związać się na stałe z mężczyzną, który na Tinderze miał ksywę "Mr Right". Para dość dobrze się znała, wiele korespondowali, widzieli się kilka razy, snuli plany na przyszłość, wybierali imiona dla swoich pociech. Przed przylotem 27-latki do Szkocji mężczyzna stchórzył.
Postawiła wszystko na jedną kartę
- Z perspektywy czasu widać było czerwoną lampkę, która sygnalizowała, że to nie jest idealny związek. Były problemy z zaufaniem, ale ja go kochałam, uwielbiałam. Myślałam sobie, że miłość nie jest łatwa i wszystko przetrwamy – tłumaczyła Australijka cytowana przez "The Sun".
Kobieta dodała, że na kilka tygodni przed jej przylotem do Szkocji partner przestał się odzywać. Później miał napisać lakoniczną wiadomość i tłumaczyć, że może lepiej nie ryzykować z przeprowadzką. Następnie wyszło na jaw, że internetowy amant ma więcej takich przyjaciółek, jak Stephanie.
Zmiana kursu
Kobieta ponad dwa tygodnie dochodziła do siebie po poznaniu brutalnej prawdy i odrzuceniu. Wyznała, że najtrudniej było jej powiedzieć współpracownikom, że została zraniona i oszukana.
Postanowiła zapisać się na kurs układania kwiatów. Nowe hobby dało jej siłę do działania. W dalszej kolejności zaczęła prowadzić warsztaty samodzielnie, później założyła własną firmę "House and Hobby". Miłosną porażkę przekłuła w sukces. Na swoim profilu na Instagramie kobieta pokazuje, że aktualnie jest szczęśliwa.