Utracone dzieci Marysieńki
Sobiescy byli bardzo płodnym małżeństwem. Marysieńka zaszła z Janem w ciążę aż 14 razy, a wcześniej czterokrotnie z pierwszym mężem. Większość dzieci pochowała.
Królowa Maria Kazimiera d’Arquien, znana pod pieszczotliwym określeniem Marysieńka, którym obdarzył ją zakochany w niej po uszy drugi mąż, Jan III Sobieski, była kobietą niewątpliwie bardzo płodną. W przypadku większości jej potomków Marysieńce nie było jednak dane cieszyć się urokami macierzyństwa – jej dzieci umierały jeszcze przed przyjściem na świat, krótko po porodzie lub w niemowlęctwie.
Do 18 razy sztuka?
Z polskim królem Marysieńka zaszła w ciążę aż 14 razy – w tym raz z bliźniętami, ale dorosłości dożyło zaledwie czworo z tych dzieci. Pierwszemu mężowi, ordynatowi Janowi Sobiepanowi Zamoyskiemu, również powiła kilkoro potomków. Czterokrotnie brzemienna, urodziła mu trzy córki (jedna ciąża skończyła się poronieniem), ale żyjąca najdłużej z rodzeństwa dziewczynka zmarła w wieku zaledwie dwóch lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dostojewski nie cierpiał Polaków. Przemilczany fakt o autorze "Zbrodni i kary"
Historia polskiej władczyni była przy tym tyleż tragiczna, co… całkowicie standardowa w ówczesnej rzeczywistości. I to nawet przy założeniu, że królowa mogła korzystać z nieco bardziej zaawansowanej opieki prenatalnej. Karolina Stojek-Sawicka pisze:
"Wysoka śmiertelność wśród dzieci w tamtych czasach była właściwie normą. Przyjmuje się, że kobieta średnio oczekiwała potomka kilkanaście razy od wejścia w okres pokwitania, a przeżywało zaledwie kilkoro dzieci. Liczba ta wahała się w zależności od czasu, regionu, statusu społecznego rodziców i ich stanu zdrowia.
Dzieci umierały w wyniku poronień lub w ciągu najbliższych tygodni po porodzie. Częste ciąże osłabiały siły witalne matki i powodowały, że wyczerpany wysiłkiem organizm kobiety nie mógł podołać następnym. A już w szczególności, gdy sam był toczony przez choroby zagrażające życiu i zdrowiu płodu. Dzieci rodziły się słabe i mniej odporne. Nadzieje na urodzenie żywego i zdrowego potomka były zatem małe, a jeśli już do tego dochodziło, otaczany był on wyjątkową troską i opieką".
Przypadek Marysieńki wpisuje się zatem w ponurą statystykę demografii w epoce nowożytnej.
Trudy ciąż i porodów
Z drugiej strony, pod pewnym względem można powiedzieć, że królowa i tak miała szczęście – w okresie poporodowym nie podążyła w ślady żadnego ze swych dzieci (zmarła w 1716 roku, niespełna pół roku przed swoimi 75. urodzinami). Chociaż niewiele brakowało, by przyszła królowa zmarła już po urodzeniu pierwszej córki wiosną 1659 roku. Dziewczynka, nazwana Ludwiką Marią, była bardzo słabowita i przeżyła zaledwie miesiąc. W tym czasie Marysieńka również walczyła o życie.
Wyjątkowo trudny poród oraz głębokie przeświadczenie, że czeka ją śmierć w połogu, odbiły się mocno na jej zdrowiu. Cierpiała też już wówczas z powodu syfilisu – zaraził ją mąż, Jan Sobiepan, a później ona miała zarazić Sobieskiego. Gdyby nie interwencja królowej Marii Ludwiki Gonzagi (Marysieńka była damą jej dworu i – jak twierdzili niektórzy – nieślubną córką), która zapewniła położnicy opiekę swoich lekarzy i chirurgów, najprawdopodobniej Maria Kazimiera pożegnałaby się ze światem już wtedy.
Mimo to wkrótce po śmierci pierworodnej córeczki Marysieńka znów była w ciąży. "Bóg byłby Wać obdarzył małym braciszkiem, gdyby nie to, że nieszczęśliwie zakończyły się przejażdżki saniami, podczas których się przewróciłam" – opisała później okoliczności straty kolejnego dziecka. Wypadek na saniach doprowadził do poronienia, po którym Marysieńka długo nie była w stanie dojść do siebie.
Również jej trzecia ciąża nie była łatwa. Brzemienna Maria cierpiała z powodu gorączek i bólów głowy. W końcu w grudniu 1660 roku urodziła kolejną córkę. Chorowita Katarzyna Barbara przeżyła dwa lata, a jej młodsza siostra, która przyszła na świat cztery lata po niej, zmarła w wieku zaledwie kilku miesięcy. Nie otrzymała imienia.
Owoce wielkiej miłości
Marii Kazimierze nie było dane powić kolejnego dziecka Zamoyskiemu, bo w kwietniu 1665 roku mąż również pożegnał się ze światem. Już w maju młodziutka wdowa potajemnie poślubiła swoją wielką miłość – Jana Sobieskiego. Piątego lipca 1665 roku wzięli drugi, już oficjalny ślub. Łączyło ich (co w tamtych czasach było raczej rzadkością niż regułą) gorące uczucie, które szybko zaowocowało kolejnymi dziećmi. Niestety, nie wystarczyło ono, by utrzymać gromadkę potomstwa przy życiu. Dr hab. Aleksandra Skrzypietz komentuje:
"Dzieci Sobieskich rodziły się martwe albo umierały niedługo po porodzie. Tylko niektóre żyły dłużej: urodzona w 1672 r. Adelajda Ludwika, zwana Berbiluną – cztery i pół roku, młodsza o rok Menonka – nieco ponad dwa lata. Oficjalnego imienia tej drugiej dziewczynki nie znamy, bo zwlekano z jego nadaniem do uroczystego chrztu, a ona wcześniej zmarła. Wieku dorosłego dożyło czworo dzieci Sobieskich: urodzony w 1667 r. pierworodny Jakub Ludwik, o dziewięć lat młodsza Teresa Kunegunda, urodzony w 1677 r. Aleksander Benedykt i Konstanty Władysław, rocznik 1680.
Sobiescy bardzo cieszyli się dziećmi. Podczas jego nieobecności ona opisywała mu drobiazgowo, co mówią, robią, jak się bawią. Natomiast gdy w 1683 r. Jan III wyruszył pod Wiedeń, pierwszy raz zabrał na wyprawę wojenną 16-letniego Jakuba. Wtedy korespondowali niemal codziennie – Sobieski dokładnie relacjonował żonie przebieg walk, a także opisywał, co robili, jedli i z kim się spotykali".
Przyczyny strat i poronień Marysieńki
Jedną z przyczyn wysokiej śmiertelności potomstwa Marysieńki, zarówno z pierwszego, jak i drugiego małżeństwa, był najprawdopodobniej fakt, że ona i obaj jej mężowie byli nosicielami syfilisu. "Kiła często powoduje, że dzieci rodzą się słabe i niewielki procent z nich wychodzi z okresu niemowlęctwa, a jeśli już, to do końca życia pozostają słabowite, mogą też mieć pewne defekty fizyczne i umysłowe" – podkreśla Stojek-Sawicka.
Nie bez znaczenia były też komplikacje okołoporodowe. Na przykład pierwsze dziecko Sobieskich przyszło na świat przedwcześnie, a sam poród niemal kosztował życie jego matki. Kiedy w 1667 roku (pod czujnym okiem francuskich lekarzy) na świecie pojawił się zdrowy chłopiec, Jakub Ludwik, małżonkowie szaleli z radości. Ale już dwie kolejne ciąże zakończyły się martwymi narodzinami – najpierw bezimiennej dziewczynki, którą królowa powiła w drodze do Paryża (miała nadzieję, że i tym razem pobyt we Francji pozytywnie wpłynie na przebieg rozwiązania), a później bliźniaczek (córki być może miałyby nawet szanse na przeżycie, ale ich matka w ciąży zapadła na ospę).
Dwie następne córki miały więcej szczęścia – jedna przeżyła cztery i pół roku, druga dwa lata. Po porodzie nic nie zapowiadało, że nie doczekają dorosłości, ale obie zapadły na tajemnicze choroby. Zwłaszcza śmierć młodszej, Marii Teresy, odcisnęła piętno na królowej. "Załamana bólem i cierpieniem, przestała wierzyć, by kiedykolwiek mogła jeszcze wrócić do zdrowia" – pisze Karolina Stojek-Sawicka.
Jednak pobyty w zagranicznych kurortach i zażywanie leczniczych wód ostatecznie pomogły Marysieńce wrócić jako tako do zdrowia. Powiła później Sobieskiemu jeszcze kilkoro dzieci. Większość z nich również pochowała.