Hanka Bielicka i Danuta Szaflarska. One dwie i jeden mąż
"Tak naprawdę to ja z Irenką wepchnęłyśmy Hance Jurka do łóżka" – żartowała po latach Szaflarska. Na jednym w wielu wspólnych wyjazdów zabrakło miejsc do spania, więc jedna z dziewcząt musiała dzielić sypialnię z kolegą. "Padło na Hankę od dawna w Duszyńskim zakochaną po uszy" – czytamy w książce "Szaflarska. Grać, aby żyć".
Po raz pierwszy spotkały się w lipcu 1936 roku w gmachu Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej przy ulicy Trębackiej 10 w Warszawie. 21-letnia Hanka Bielicka kilka tygodni wcześniej przyjechała do stolicy z rodzinnej Łomży. Miała już zagwarantowane miejsce na romanistyce na Uniwersytecie Warszawskim, ale i tak się denerwowała. Nie tym, że mogłaby się nie dostać na studia aktorskie, ale tym, co powie ojcu, jeśli się dostanie. Romuald Bielicki modlił się, żeby nie przyszło jej do głowy zostać komediantką...
Starsza od Hani o kilka miesięcy Danuta Szaflarska – góralka z Nowego Sącza – była z kolei pewna, że odpadnie, bo w ogóle nie przygotowywała się do spotkania z egzaminatorami. Parę dni wcześniej wysiadła z pociągu na dworcu głównym i... zakochała się w Warszawie od pierwszego wejrzenia. Postanowiła, że zostanie tu nawet jeśli nie zostanie przyjęta do PIST-u. Swej nowej znajomej, gdy ta wreszcie dopuściła ją do głosu, wyznała, że nie zna w stolicy nikogo. Hanka bez namysłu zaproponowała jej przyjaźń i rundkę po swych ulubionych miejscach w mieście, które już dobrze poznała. Obiecały sobie, że po wakacjach będą trzymały się razem, o ile, oczywiście, dostaną się na studia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Wiktor Zborowski o aktorach bez szkoły, którzy odnoszą sukces
Hanka Bielicka zdała śpiewająco. Przewodniczący komisji, Aleksander Zelwerowicz, pokładał się ze śmiechu, gdy zaśpiewała "Hej, pod borem zielona murawa", a potem bez zająknięcia wyrecytowała jeden z wyuczonych monologów. Danusia z kolei nie potrafiła odpowiedzieć na najprostsze pytania z historii teatru. Profesor Korzeniowski wyrzucił ją za drzwi... Zelwerowicz uparł się jednak, żeby dać jej szansę i sprawdzić, czy nadaje się do zawodu. "Panią Szaflarską widzę za kilka lat w filmie" – stwierdził. To wystarczyło.
Świeżo upieczone studentki całą noc świętowały sukces w towarzystwie także przyjętego tego dnia do szkoły Jerzego Duszyńskiego oraz Ireny Brzezińskiej, która też miała z nimi studiować. Śliczne dziewczyny i niezwykłej urody chłopak na trzy kolejne lata, bo tyle trwała nauka, stali się nierozłączni. Między Hanką a Duszkiem, jak przyjaciółki nazywały Jerzego, szybko zrodziło się uczucie. Danusia również bardzo lubiła Jurka, ale miała na oku innego chłopca.
"Tak naprawdę to ja z Irenką wepchnęłyśmy Hance Jurka do łóżka" – żartowała po latach. Na jednym w wielu wspólnych wyjazdów zabrakło miejsc do spania, więc jedna z dziewcząt musiała dzielić sypialnię z kolegą. "Padło na Hankę od dawna w Duszyńskim zakochaną po uszy" – czytamy w książce "Szaflarska. Grać, aby żyć".
Studia minęły im szybko. 18 czerwca 1939 r. Hanka, Danuta, Irena i Jerzy po raz pierwszy stanęli obok siebie na scenie, by zaprezentować się publiczności Teatru Narodowego w swym dyplomowym przedstawieniu. Angaż zaoferował im dyrektor wileńskiego Teatru Miejskiego na Pohulance, a oni bez wahania przyjęli ofertę.
- Wilno, choć było miastem prowincjonalnym, słynęło ze wspaniałej teatralnej tradycji, więc nie było o czym mówić, zwłaszcza że chcieliśmy dużo grać, a w Warszawie nie mieliśmy na to szans – opowiadała Danuta Szaflarska. Lato 1939 r. było wyjątkowo piękne i upalne. Danusia spędziła je u mamy w Nowym Sączu i na wyprawach w góry z przyszłym mężem, pianistą Janem Ekierem. Hanka pojechała na wakacje do Łomży, a Jurek pracował jako statysta na planie filmu "Hania", który jednak nigdy nie został ukończony.
Do Teatru na Pohulance mieli zgłosić się 1 września... Jako pierwsza w Wilnie zjawiła się Szaflarska. 29 sierpnia zameldowała się w hotelu George przy ulicy Mickiewicza, a rano następnego dnia wyszła na dworzec po Irenę Brzezińską i Hankę. Jerzy miał przyjechać ostatni. Przyjaciółki czekały na niego, by rozstrzygnąć kwestie mieszkaniowe.
- Żeby mniej płacić, zdecydowaliśmy się na wspólne mieszkanie... Danusia i Irena miały zająć jeden pokój, a ja z Jurkiem drugi. Od dawna ze sobą sympatyzowaliśmy, ale we mnie odezwała się łomżańska nietknięta dziewica i odmówiłam spania z Duszkiem w jednym łóżku bez ślubu – wspominała Hanka Bielicka.
Ślub musieli jednak odłożyć, bo ważniejsze były zbliżające się premiery przedstawień. Wybuch wojny nie pokrzyżował im planów zawodowych. Gdy na Wilno spadły pierwsze bomby, byli na scenie... Chcieli uciekać z miasta, ale nie mieli pomysłu, co dalej. Zostali. Dziesięć miesięcy po wybuchu wojny, 1 lipca 1940 r., Hanka i Jerzy stanęli na ślubnym kobiercu. Druhną była Danuta, przyjęcie wyprawiła nowożeńcom Hanka Ordonówna.
- Tak zostaliśmy małżeństwem. Wokół była dziwna wojenna rzeczywistość, w której próbowaliśmy uprawiać swój zawód tak długo, jak było to możliwe – wspominała p. Hanka. Danuta Szaflarska, choć życzyła przyjaciołom jak najlepiej, zaczęła unikać ich towarzystwa. Zazdrościła im szczęścia. Jej narzeczony nie dawał znaku życia. W połowie sierpnia 1941 r. wróciła do Warszawy, by go odszukać. Gdy dotarła na miejsce, Jan Ekier czekał już na nią… z obrączkami. Ślub wzięli 3 września w Krakowie. Hanka i Jerzy opuścili Wilno dopiero po zakończeniu wojny.
W 1946 r. Danuta, Hanka i Jurek zagrali w pierwszym powojennym polskim filmie. Udział w "Zakazanych piosenkach", które obejrzało 15 milionów widzów, otworzył im drzwi do wielkich karier. O ile jednak Szaflarska i Duszyński świetnie czuli się przed kamerą, Hania wolała scenę i estradę.
- Moje i Jurka drogi zaczęły się rozchodzić. Stało się jasne, że długo razem nie pociągniemy – wspominała. Tymczasem Danusia i Duszek stali się najpopularniejszą parą w kraju. Po "Zakazanych piosenkach" zagrali razem w "Dwóch godzinach", "Skarbie" i "Warszawskiej premierze". Cała Polska kibicowała... ich miłości. Wszyscy byli przekonani, że Jurek i Danuta są parą także prywatnie, zwłaszcza że Szaflarska zdążyła się już rozwieść z Ekierem i znów była "do wzięcia".
Nie była to łatwa sytuacja dla żadnej z pań. - Musiałam zastrzec numer telefonu, bo ciągle jakieś podlotki dzwoniły z pytaniem, czy jest Jurek. Wszyscy myśleli, że jestem jego żoną, a gdy dowiadywali się, że on jest mężem Hanki, pomstowali, że załatwią Bielicką za to, że mi go zabrała - opowiadała Szaflarska w wywiadzie.
Między byłymi przyjaciółkami coraz częściej dochodziło do konfliktów, a po tym, jak sztuka, w której obie grały w Teatrze Kameralnym, zeszła z afisza, każda z nich poszła w swoją stronę. Mamę Hanki, którą aktorka ściągnęła do siebie do Warszawy, bardzo niepokoiło, że jej zięć więcej czasu spędza z Danutą niż z żoną. Ponoć ostrzegała córkę, że Szaflarska sprzątnie jej męża sprzed nosa. - Jurek w końcu cię rzuci, dzieci nie macie..." – powtarzała Hance, ale ta tylko śmiała się i twierdziła, że żoną Duszka już od dawna jest tylko na papierze.
Hanka Bielicka i Jerzy Duszyński rozwiedli się dopiero w 1953 r. - Nie mieliśmy już sobie nic do powiedzenia i w końcu to ja poszłam do adwokata. Po rozwodzie w moim życiu uczuciowym nie wydarzyło się już nic poważnego – wzdychała aktorka.
Szczęścia w miłości nie zaznała też Danuta Szaflarska. Kilka lat po rozwodzie z Janem Ekierem wyszła za spikera radiowego Janusza Kilańskiego, ale i to małżeństwo nie przetrwało próby czasu. Po obu mężach p. Danucie zostały jednak wspaniałe "pamiątki": córki Maria i Agnieszka. Jerzy Duszyński w 1963 r. ożenił się z Heleną Urbaniak, z którą doczekał się syna Marcina. Do końca życia pozostawał w przyjacielskich stosunkach z byłą żoną, ale z najlepszą przyjaciółką z młodości nie utrzymywał kontaktów. Hanka Bielicka też wyrzuciła Danutę ze swego życia. Choć trudno jej to było przyznać, miała do niej żal o rozpad swego małżeństwa