Mąż wynajął płatnego zabójcę. Tak go przechytrzyła
30.08.2024 15:20, aktual.: 01.09.2024 12:11
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dla Susan Kuhnhausen, 51-letniej pielęgniarki z Portland, to miał być wieczór jak każdy inny. 6 września 2006 roku, wracając z pracy, poszła do fryzjera. Zrelaksowana i z uśmiechem wróciła do domu. Nie zastała tam swojego męża Mike'a – znalazła jedynie liścik z informacją, że mężczyzna wybiera się na krótką wycieczkę nad ocean i wróci za kilka dni. Wiadomość kończył ciepły dopisek: "Kocham, ja".
Susan i Mike byli małżeństwem od 18 lat. Nie miała pretensji do męża o nagłą nieobecność; w zasadzie mało ją to interesowało, ich relacja popsuła się bowiem dawno temu i byli w trakcie rozwodu. Susan zatem spokojnie przejrzała pocztę i weszła do domu. Wówczas z sypialni wynurzył się tajemniczy mężczyzna. Był od niej nieco starszy, ale sprawny i silny. Ubrany był zwyczajnie – zwykłe spodnie, pasiasta koszula, czapka z daszkiem... i żółte, gumowe rękawiczki. Gdy Susan spostrzegła, że w dłoniach nieznajomego tkwi spory młotek, wiedziała, że facet nie ma dobrych zamiarów.
Mężczyzna zaatakował Susan, nie spodziewał się, że za ten czyn przyjdzie mu zapłacić życiem. Susan była bowiem kobietą silną, sprawną i witalną. Na oddziale ratunkowym spędziła 30 lat. Wielokrotnie miała do czynienia z agresywnymi pacjentami, których musiała obezwładnić. Podobnie jak inne pielęgniarki z oddziału kilkukrotnie przeszła kursy samoobrony. To dzięki temu wiedziała, w jaki sposób wyswobodzić się z uścisku czy uniknąć ciosu. Rozumiała też, że jeśli znajdzie się blisko napastnika, będzie miał on mniej miejsca na nabranie rozmachu, a co za tym idzie – jego ciosy okażą się słabsze. Gdy zobaczyła, że facet unosi rękę z młotkiem, powstrzymała instynkt i zamiast uciekać, runęła w jego kierunku. Dzięki temu cios młotkiem, który otrzymała w lewą skroń, nie ogłuszył jej ani nie powalił.
Susan była od mężczyzny sporo niższa, ale też wyraźnie cięższa. Próbowała wykorzystać przewagę swojej masy, by przewrócić włamywacza. Facet oparł się jednak jej ciężarowi i odepchnął ją na ścianę. - Jesteś silna – stęknął ze zdziwieniem. To były jedyne słowa, jakie wypowiedział w stronę Susan, mimo iż ta, krzycząc, pytała go, kim jest i kto go przysłał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Słowa napastnika uskrzydliły Susan – zdała sobie sprawę z tego, że faktycznie siły jej nie brakuje. Przestała się bronić i zaczęła walczyć. Agresywnie popychała napastnika, szarpała go i gryzła po całym ciele, wyrwała mu młotek i uderzyła mocno w głowę. Później zaczęła dusić rozbrojonego mężczyznę, aż jego twarz stała się zupełnie fioletowa. Wówczas przestraszyła się, że go zabije... Puściła jego szyję, wstała i próbowała uciec, kiedy jednak agresor złapał ją za nogę i powalił na ziemię, przestała mieć jakiekolwiek wątpliwości. Facet chciał ją zabić za wszelką cenę i to była walka o życie.
Susan usiadła więc na nim i zablokowała swoje przedramię na jego szyi. Dusiła go z całej siły, wykorzystując ciężar swojego ciała, od czasu do czasu uderzając też głową włamywacza w podłogę. Gdy była pewna, że człowiek, który czaił się na nią w jej sypialni, już nie żyje, wydostała się na podwórko, ociekając krwią wypływającą z rozbitej młotkiem głowy. Tam spotkała sąsiadkę, która zabrała ją do siebie i zadzwoniła na numer alarmowy.
Funkcjonariusze zjawili się szybko, a w sypialni Susan zastali krwawą jatkę i martwego napastnika. Był nim Edward Dalton Haffey – recydywista z bardzo bogatą kartoteką kryminalną i morderstwem na koncie. Dlaczego jednak miałoby mu zależeć na śmierci kobiety, z którą nigdy nic go nie łączyło? Wszystko stało się jasne, gdy policja zajrzała do plecaka, który miał ze sobą denat... W rzeczach martwego Edwarda był numer telefonu Mike'a, męża Susan i dziennik z notatkami. Jedna z nich przypominała, by zadzwonił do Mike'a dwa dni przed atakiem.
Szybko wyszło na jaw, że Mike zlecił Haffeyowi zabójstwo swojej żony. W przypadku jej śmierci ich piękny, spłacony już dom przypadłby mu w całości. Wynajął zatem poznanego w pracy, uzależnionego od narkotyków Haffeya do zamordowania Susan, obiecując mu w zamian 50 tysięcy dolarów. Wszystko miało wyglądać jak przypadkowe zabójstwo w trakcie włamania. Mike, zostawiając liścik o wyjeździe nad ocean, chciał sobie zapewnić alibi na czas zbrodni. Nie przewidział jedynie tego, że jego żona nie pozwoli się zabić, a do tego wyśle swojego mordercę na tamten świat.
Za zlecenie zabójstwa Mike Kuhnhausen usłyszał wyrok 10 lat więzienia. Zmarł na raka trzy miesiące przed zwolnieniem. Susan, która przeżyła atak płatnego zabójcy i została okrzyknięta bohaterką, mocno ucierpiała psychicznie – jak mówiła w wywiadach, czuje się, jakby sama odbywała karę dożywotniego więzienia za wybór fatalnego kandydata na męża. Wspomnienia tej feralnej nocy pozostaną z nią bowiem na zawsze.