Sądziła, że dostała list miłosny. Prawda okazała się zupełnie inna
Wszyscy wiemy, że nie każda miłość kończy się szczęśliwie. W nieprzyjemny sposób przekonała się o tym pewna kobieta, która na Tik Toku podzieliła się swoją historią.
W obecnych czasach przyzwyczailiśmy się do tego, że komunikacja przebiega szybko i możemy rozmawiać ze sobą nawet mieszkając na dwóch różnych krańcach świata. Zawsze możemy też wysłać wiadomość przez jeden z komunikatorów lub mailowo, choć e-maile także piszemy coraz rzadziej. Wydawać by się mogło, że obecnie mało kto pisze klasyczne listy, a jednak są osoby, które od czasu do czasu decydują się na taką formę komunikacji.
Niewątpliwie obecnie otrzymanie listu może spowodować sentymentalny uśmiech na twarzy adresata. Szczególnie jeśli otrzymamy niespodziewany list od ukochanej osoby. Tak było z tiktokerką @karlavelarde1234. Dziewczyna opublikowała filmik, na którym pokazała list od swojego chłopaka. W pierwszej chwili była podekscytowana sądząc, że to list miłosny. Niestety, prawda okazała się zupełnie inna, a kobieta boleśnie przekonała się, że ta relacja niestety nie będzie miała szczęśliwego zakończenia.
List, jednak nie "miłosny"
Gdy przeczytała kilka zdań, zorientowała się, że niespodzianka, którą wcześniej zapowiedział jej chłopak, jest inna niż przypuszczała. Mężczyzna listownie postanowił z nią zerwać. Co gorsza - opisał to na siedmiu stronach A4, które złączył ze sobą zszywaczem. I tak oto rękach dziewczyny znalazł się swoisty "referat o zerwaniu".
Zawsze może być gorzej
W komentarzach pod filmikami pojawiło się wiele słów wsparcia dla dziewczyny, a także sporo komentarzy krytykujących zachowanie mężczyzny. Są tacy, którzy żartują z "papierów rozwodowych" lub określają list jako "deklarację niepodległości". Pojawiły się też głosy mówiące o tym, że mimo wszystko włożył w list jakiś wysiłek, więc może to przejaw szacunku, czego jednak nie potwierdza dalsza część tej historii.
Do Karli odezwała się jej przyjaciółka z informacją, której żadna kobieta nie chciałaby usłyszeć, a na pewno nie tuż po zerwaniu. Okazało się, że były chłopak, a zarazem autor wspomnianego listu, próbował połączyć się z przyjaciółką kobiety w aplikacji randkowej. Dodatkowo zdjęcie, które umieścił w swoim profilu, zrobiła mu sama Karla kilka dni wcześniej.