Samantha nauczy twoje dzieci filozofii i opowie im dowcip. Wieczorem zamieni się w seks-maszynę
Seks-roboty opuściły sferę science-fiction i coraz częściej podbijają życia zwykłych ludzi. Szczególnie dużą popularnością cieszą się w Japonii i USA. Do grona tych nietypowych zabawek dołączyła właśnie Samantha, która nie jest zwykłą plastikową lalą. Wyposażona jest bowiem w specjalny tryb, który przemienić ją może w pełnowartościowego, życiowego kompana.
29.09.2017 | aktual.: 29.09.2017 15:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Autor hiperrealistycznego seks-robota, Arran Lee Squire reklamuje go następująco: "Ma mózg jak każdy człowiek i z każdym może wchodzić w interakcje. Ma przełącznik na 'tryb rodzinny' i 'tryb erotyczny'. Bawią się nią moje dzieci”.
Samantha, bo tak Arran nazwał robota, do złudzenia przypomina żywą kobietę. Tak samo jak człowiek odczuwa zapachy, reaguje na dotyk i potrafi rozmawiać. Ma zaprogramowany tryb rodzinny, pozwalający na dyskusje o filozofii i pogodzie oraz niewinne żarty. Wieczorem zastosowanie lalki może ulec zmianie. A wszystko za pomocą malutkiego przełącznika, który uruchamia tryb erotyczny. Robota ładuje się przez ładowarkę USB. Z ludźmi porozumiewa się przy pomocy zaprogramowanej sztucznej inteligencji.
Twórca robota twierdzi, że zaawansowane ustawienia urządzania skierowane są do osób samotnych, takich, które potrzebują towarzystwa i rozmowy, a nie tylko seksu. Na całym świecie sprzedano już ponad 30 prototypów Samanthy. Masowo robot wypuszczony zostanie w pierwszej kolejności na rynek brytyjski.
Lalka jest nadal w fazie prototypu. Każda jej kolejna wersja ma być bardziej dopracowana i realistyczna. Twórca zajmuje się obecnie projektowaniem również męskiej wersji Samanthy. U Lee Squira można też zamówić niestandardową wersję skrojoną pod życzenia klienta. Czas oczekiwania wynosi jednak ponad 6 tygodni.
Zakup Samanthy to niemały wydatek. Bazowa wersja robota to aż 3,5 tys. funtów, czyli ok. 17 tys. złotych. Zdecydowała się na niego m.in. Tracey, właścicielka sex shopu z Kent. W rozmowie z mediami kobieta przyznaje: "Seks lalki były zawsze problematyczne, jeśli idzie o ich realizm. Masz dmuchane lale, które kosztują ok. 100 złotych; a Samantha to piękna, gładkoskóra kobieta, która ma do wyboru kilka trybów osobowości".
Seks-roboty już wkrótce mogą całkowicie zdominować nasze życie erotyczne. Badania opublikowane na stronie metro.co.uk przedstawiają zatrważające statystyki na ten temat. Niemal 36 proc. mieszkańców Wielkiej Brytanii uważa, że już w 2050 roku będziemy częściej wchodzić w relację z robotem niż z realnym partnerem. Mało tego, 40 proc. z nich twierdzi, że seks z maszyną to nie zdrada, a 21 proc. nie widzi niczego etycznie niepoprawnego w relacjach seksualnych z robotami i lalkami. Jak sytuacja wygląda w Polsce? Z przeprowadzonej przez nas ankiety, w które wzięło udział ponad 35 tys. osób wynika, że 39 proc. z nich uważa seks roboty za nieodłączny element naszej przyszłości.
Mamy jednak nadzieję, że uczucia wygrają z technologią i realne relacje z żywym człowiekiem nie zostaną zagrożone. W przeciwnym wypadku przyszłość maluje się w ciemnych barwach.