Incydent na ulicach Warszawy. Nagle wyciągnął policyjną blachę

Pani Sylwia opisała mężczyznę, który nocą ścigał ją po Warszawie
Pani Sylwia opisała mężczyznę, który nocą ścigał ją po Warszawie
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

28.06.2024 13:34, aktual.: 28.06.2024 15:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Pani Sylwia wracała nocą samochodem do domu, gdy przyczepił się do niej mężczyzna. Najpierw zaczepiał ją na światłach, a potem zaczął gonić ulicami Warszawy. - Próbował zepchnąć z drogi, podjeżdżał pod zderzak, wymuszał prędkość - relacjonuje w rozmowie z WP.

W nocy z 21 na 22 czerwca pani Sylwia wracała samochodem do domu. Jak relacjonowała tuż po wydarzeniu na Facebooku - jechała sama Mostem Siekierkowskim w kierunku warszawskiego Anina. Nagle na czerwonym świetle podjechał do niej samochód, a siedzący w nim mężczyzna zaczął się do niej uśmiechać, opuścił szybę i próbował nawiązać kontakt.

- Był sam, próbował zagadywać, uśmiechać się, podrywać chyba. Nie zwracałam na to uwagi, bo rozmawiałam przez zestaw głośnomówiący z córką. Gdy zapaliło się zielone i ruszyłam, mężczyzna zaczął trąbić i zjeżdżać na mój samochód. Pomyślałam, że może pomyliłam pasy i dla świętego spokoju zjechałam na inny - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Zaostrzenie sytuacji

Na kolejnych światłach, pani Sylwia chciała skręcić do domu, jednak mężczyzna pojechał za nią.

- Wyprzedził mnie, zatrzymał się przede mną i zaczął wychodzić z samochodu. Przestraszyłam się, bo zrozumiałam, że coś jest nie tak, więc zawróciłam i zaczęłam jechać w drugą stronę, a on szybko mnie dogonił i ponownie próbował zepchnąć z drogi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

- Podjeżdżał pod zderzak, wymuszał prędkość. Gdy wyciągnął policyjną blachę, zrozumiałam, że coś jest nie tak, bo wątpię, że policja mogłaby się tak zachowywać - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Kobieta postanowiła zadzwonić na 112.

- Rozmowa na szczęście była bardzo pomocna i odniosłam wrażenie, że to nie pierwsze takie zgłoszenie, bo pan mnie poinstruował co mam robić. W końcu mężczyzna odpuścił, skręcił w Bora-Komorowskiego, a ja ze stresu nie potrafiłam odpowiedzieć, na którym moście jestem, musiałam popatrzyć na mapę – komentuje pani Sylwia.

Jak mówi, działała w takim stresie, że nie zwracała uwagi ani na markę samochodu, ani na tablice rejestracyjne.

- Skupiłam się tylko na tym, żeby uciec w stronę centrum i nikomu nie zrobić po drodze krzywdy. Podałam swoje dane policji, być może uda się go namierzyć, bo osoba, z którą rozmawiałam powiedziała, że ściągają monitoring - dodaje.

Więcej podobnych sytuacji

Przyznaje też, że zdecydowała się opisać całą sytuację, by przestrzec innych, a w szczególności kobiety. - Takie historie działy się ze 30 lat temu, gdy kradli torebki i samochody. Jak widać, chyba wróciły, bo po publikacji postu odezwało się do mnie kilka kobiet, które przeżyły podobną sytuację - mówi.

- Pisały, że przeżyły coś podobnego. Nawet teraz, jak z panią rozmawiam, czytam wiadomość od kolejnej kobiety, która przeżyła podobną sytuację na trasie Warszawa-Lublin. Też podjeżdżał jej pod zderzak mężczyzna, wyprzedzał, spychał z drogi. Nie wiem, jakie motywy kierują takimi ludźmi, ale chciałabym ostrzec innych, żeby zwracali uwagę na takie zachowania, zgłaszali je i nie tracili zimnej krwi w takich momentach, choć to trudne – podsumowuje.

Post pani Sylwii udostępniło wiele osób. Pojawiły się też liczne komentarze, jedne pełne zrozumienia, inne wyśmiewające całe zdarzenie. Jedna z komentujących przyznała, że pół roku wcześniej przeżyła podobną historię na ul. Ostrobramskiej.

Pościg w środku dnia

Tego typu niebezpieczne sytuacje dzieją się jednak nie tylko nocami. Pani Sylwia przytacza historię, którą podzieliła się z nią młoda, atrakcyjna dziewczyna.

- Jechała do Łomianek w środku dnia i mężczyzna też spychał ją z drogi. Zorientowała się, że coś jest nie tak i zadzwoniła do rodziny, żeby ktoś na nią czekał przed domem teściów. Facet jechał za nią do końca i uciekł dopiero, jak zobaczył, że wychodzą po nią ludzie - relacjonuje pani Sylwia.

Komentarz policji

Jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską podkom. Aleksander Pradun z Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji, do tej pory odnotowano pojedyncze tego typu przypadki.

- Wynikały z różnych sytuacji, niekoniecznie, jak to było np. w latach 90., gdy w ten sposób dokonywano rozbojów i kradzieży. Często były to zachowania towarzyszące nieporozumieniom drogowym lub kolokwialnie rzecz ujmując - zalotom. Dwie osoby spotykały się na światłach, dochodziło do wymiany spojrzeń i jedna ze stron, błędnie interpretując sygnały, postanawiała wzbudzić zainteresowanie czy nawiązać kontakt przekraczając nie tylko granice dobrego smaku, ale przede wszystkim bezpieczeństwa - komentuje.

- W takich sytuacjach poczucie zagrożenia jest zrozumiałe, dlatego warto się nie obawiać czy wstydzić i zadzwonić na telefon alarmowy, by poinformować o zdarzeniu i zgłaszać takich natrętów. Pamiętajmy, że w przypadku np. agresji drogowej, chodzi zarówno o nasze bezpieczeństwo, jak i innych, bo nigdy nie mamy pewności, jak ktoś się zachowa i co nam może zrobić. Taka osoba, jak opisany przez panią Sylwię mężczyzna, może następnym razem trafić na kogoś, kto nie zareaguje z tak zimną krwią jak ona – dodaje.

- Tu powiem też kilka słów do internetowych hejterów, którzy po każdym zdarzeniu krytykują świadków, powodując przy okazji, że ludzie nie chcą się zgłaszać. Nigdy, póki nie znajdziemy się w konkretnej sytuacji, nie możemy być pewni, jak się zachowamy. Możemy układać sobie algorytmy w głowie, a jak przyjdzie co do czego, sparaliżuje nas strach. Warto o tym pamiętać, zanim kogoś ocenimy - podkreśla.

Zobacz także: Nie odpowiadaj na głos, gdy kasjer o to zapyta. Policjantka ostrzega

Im więcej szczegółów, tym lepiej

Podkom. Pradun zwraca też uwagę, by w miarę możliwości, podczas tego typu zdarzenia, starać się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, jak kolor i wielkość samochodu czy wygląd kierującego.

- To nie zawsze jest możliwe, bo w stresie, gdy ktoś nas goni czy spycha z drogi, człowiek może nie zwracać uwagi na drobiazgi, dlatego dobrym rozwiązaniem jest zamontowanie wideo rejestratora w samochodzie. To stosunkowo niewielki koszt, który zwiększa nasze bezpieczeństwo i może pomóc służbom w ustaleniu dokładniejszych okoliczności konkretnego zdarzenia - mówi funkcjonariusz.

Podszywanie się pod policjantów

Rozmówczyni Wirtualnej Polski wspomniała o tym, że ścigający ją mężczyzna w pewnym momencie pomachał jej odznaką. Pytany o tego typu sytuacje podkom. Pradun przyznaje, że regularnie otrzymują zgłoszenia o podszywaniu się pod funkcjonariuszy policji.

- To zarówno telefoniczne oszustwa w stylu metody "na wnuczka", jak i zatrzymania do rzekomej kontroli drogowej. Dosłownie kilka dni temu do jędrzejowskiej komendy zgłosił się 19-latek, któremu podający się za policjanta mężczyzna zajechał drogę, zmusił do hamowania, a później wyłudził od niego pieniądze w zamian za brak mandatu – mówi.

Podkreśla też, co powinno wzbudzić nasze podejrzenia. - Przede wszystkim pamiętajmy, że policja nie spycha nikogo z drogi, a jeśli już stosuje techniki zatrzymania pojazdu, to zwykle w przypadku ścigania sprawcy przestępstwa czy wykroczenia, nie na co dzień. Dodatkowo policyjne radiowozy, nawet te nieoznakowane, są wyposażone w sygnały świetlne i dźwiękowe - wylicza.

- Funkcjonariusze zwykle też poruszają się parami i mają ze sobą broń. Jeśli interwencję podejmuje policjant w ubraniu cywilnym, ma obowiązek pokazania legitymacji w sposób umożliwiający odczytanie danych. Jeśli tego brakuje albo jest to tylko machnięcie legitymacją czy odznaką, a jego kolejne działania także nie są profesjonalne, nie ma podania faktycznej i prawnej podstawy zatrzymania, możemy podejrzewać, że mamy do czynienia z oszustem. Tu już mówimy o przestępstwie art. 277 Kodeksu Karnego, które należy obligatoryjnie zgłosić. Podszywanie się pod policjanta zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia nawet do roku - mówi.

Oprócz tego – jak mówi podkom. Pradun – warto stosować codzienne zabezpieczenia, jak zamykanie samochodu od wewnątrz, gdy stoimy na światłach, umieszczanie cennych przedmiotów, jak telefony, torebki czy portfele blisko nas.

- Jeśli wybieramy większą gotówkę z banku czy bankomatu, dobrze zabrać ze sobą drugą osobę. To zdecydowanie zwiększa nasze bezpieczeństwo - podsumowuje.

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (20)
Zobacz także