Incydent na ulicach Warszawy. Nagle wyciągnął policyjną blachę
Pani Sylwia wracała nocą samochodem do domu, gdy przyczepił się do niej mężczyzna. Najpierw zaczepiał ją na światłach, a potem zaczął gonić ulicami Warszawy. - Próbował zepchnąć z drogi, podjeżdżał pod zderzak, wymuszał prędkość - relacjonuje w rozmowie z WP.
W nocy z 21 na 22 czerwca pani Sylwia wracała samochodem do domu. Jak relacjonowała tuż po wydarzeniu na Facebooku - jechała sama Mostem Siekierkowskim w kierunku warszawskiego Anina. Nagle na czerwonym świetle podjechał do niej samochód, a siedzący w nim mężczyzna zaczął się do niej uśmiechać, opuścił szybę i próbował nawiązać kontakt.
- Był sam, próbował zagadywać, uśmiechać się, podrywać chyba. Nie zwracałam na to uwagi, bo rozmawiałam przez zestaw głośnomówiący z córką. Gdy zapaliło się zielone i ruszyłam, mężczyzna zaczął trąbić i zjeżdżać na mój samochód. Pomyślałam, że może pomyliłam pasy i dla świętego spokoju zjechałam na inny - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
Zobacz także: "Druga fala" na Ursynowie. "Mieszkam sama i się boję"
Zaostrzenie sytuacji
Na kolejnych światłach, pani Sylwia chciała skręcić do domu, jednak mężczyzna pojechał za nią.
- Wyprzedził mnie, zatrzymał się przede mną i zaczął wychodzić z samochodu. Przestraszyłam się, bo zrozumiałam, że coś jest nie tak, więc zawróciłam i zaczęłam jechać w drugą stronę, a on szybko mnie dogonił i ponownie próbował zepchnąć z drogi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Podjeżdżał pod zderzak, wymuszał prędkość. Gdy wyciągnął policyjną blachę, zrozumiałam, że coś jest nie tak, bo wątpię, że policja mogłaby się tak zachowywać - dodaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta postanowiła zadzwonić na 112.
- Rozmowa na szczęście była bardzo pomocna i odniosłam wrażenie, że to nie pierwsze takie zgłoszenie, bo pan mnie poinstruował co mam robić. W końcu mężczyzna odpuścił, skręcił w Bora-Komorowskiego, a ja ze stresu nie potrafiłam odpowiedzieć, na którym moście jestem, musiałam popatrzyć na mapę – komentuje pani Sylwia.
Jak mówi, działała w takim stresie, że nie zwracała uwagi ani na markę samochodu, ani na tablice rejestracyjne.
- Skupiłam się tylko na tym, żeby uciec w stronę centrum i nikomu nie zrobić po drodze krzywdy. Podałam swoje dane policji, być może uda się go namierzyć, bo osoba, z którą rozmawiałam powiedziała, że ściągają monitoring - dodaje.
Więcej podobnych sytuacji
Przyznaje też, że zdecydowała się opisać całą sytuację, by przestrzec innych, a w szczególności kobiety. - Takie historie działy się ze 30 lat temu, gdy kradli torebki i samochody. Jak widać, chyba wróciły, bo po publikacji postu odezwało się do mnie kilka kobiet, które przeżyły podobną sytuację - mówi.
- Pisały, że przeżyły coś podobnego. Nawet teraz, jak z panią rozmawiam, czytam wiadomość od kolejnej kobiety, która przeżyła podobną sytuację na trasie Warszawa-Lublin. Też podjeżdżał jej pod zderzak mężczyzna, wyprzedzał, spychał z drogi. Nie wiem, jakie motywy kierują takimi ludźmi, ale chciałabym ostrzec innych, żeby zwracali uwagę na takie zachowania, zgłaszali je i nie tracili zimnej krwi w takich momentach, choć to trudne – podsumowuje.
Post pani Sylwii udostępniło wiele osób. Pojawiły się też liczne komentarze, jedne pełne zrozumienia, inne wyśmiewające całe zdarzenie. Jedna z komentujących przyznała, że pół roku wcześniej przeżyła podobną historię na ul. Ostrobramskiej.
Pościg w środku dnia
Tego typu niebezpieczne sytuacje dzieją się jednak nie tylko nocami. Pani Sylwia przytacza historię, którą podzieliła się z nią młoda, atrakcyjna dziewczyna.
- Jechała do Łomianek w środku dnia i mężczyzna też spychał ją z drogi. Zorientowała się, że coś jest nie tak i zadzwoniła do rodziny, żeby ktoś na nią czekał przed domem teściów. Facet jechał za nią do końca i uciekł dopiero, jak zobaczył, że wychodzą po nią ludzie - relacjonuje pani Sylwia.
Komentarz policji
Jak mówi w rozmowie z Wirtualną Polską podkom. Aleksander Pradun z Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji, do tej pory odnotowano pojedyncze tego typu przypadki.
- Wynikały z różnych sytuacji, niekoniecznie, jak to było np. w latach 90., gdy w ten sposób dokonywano rozbojów i kradzieży. Często były to zachowania towarzyszące nieporozumieniom drogowym lub kolokwialnie rzecz ujmując - zalotom. Dwie osoby spotykały się na światłach, dochodziło do wymiany spojrzeń i jedna ze stron, błędnie interpretując sygnały, postanawiała wzbudzić zainteresowanie czy nawiązać kontakt przekraczając nie tylko granice dobrego smaku, ale przede wszystkim bezpieczeństwa - komentuje.
- W takich sytuacjach poczucie zagrożenia jest zrozumiałe, dlatego warto się nie obawiać czy wstydzić i zadzwonić na telefon alarmowy, by poinformować o zdarzeniu i zgłaszać takich natrętów. Pamiętajmy, że w przypadku np. agresji drogowej, chodzi zarówno o nasze bezpieczeństwo, jak i innych, bo nigdy nie mamy pewności, jak ktoś się zachowa i co nam może zrobić. Taka osoba, jak opisany przez panią Sylwię mężczyzna, może następnym razem trafić na kogoś, kto nie zareaguje z tak zimną krwią jak ona – dodaje.
- Tu powiem też kilka słów do internetowych hejterów, którzy po każdym zdarzeniu krytykują świadków, powodując przy okazji, że ludzie nie chcą się zgłaszać. Nigdy, póki nie znajdziemy się w konkretnej sytuacji, nie możemy być pewni, jak się zachowamy. Możemy układać sobie algorytmy w głowie, a jak przyjdzie co do czego, sparaliżuje nas strach. Warto o tym pamiętać, zanim kogoś ocenimy - podkreśla.
Zobacz także: Nie odpowiadaj na głos, gdy kasjer o to zapyta. Policjantka ostrzega
Im więcej szczegółów, tym lepiej
Podkom. Pradun zwraca też uwagę, by w miarę możliwości, podczas tego typu zdarzenia, starać się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, jak kolor i wielkość samochodu czy wygląd kierującego.
- To nie zawsze jest możliwe, bo w stresie, gdy ktoś nas goni czy spycha z drogi, człowiek może nie zwracać uwagi na drobiazgi, dlatego dobrym rozwiązaniem jest zamontowanie wideo rejestratora w samochodzie. To stosunkowo niewielki koszt, który zwiększa nasze bezpieczeństwo i może pomóc służbom w ustaleniu dokładniejszych okoliczności konkretnego zdarzenia - mówi funkcjonariusz.
Podszywanie się pod policjantów
Rozmówczyni Wirtualnej Polski wspomniała o tym, że ścigający ją mężczyzna w pewnym momencie pomachał jej odznaką. Pytany o tego typu sytuacje podkom. Pradun przyznaje, że regularnie otrzymują zgłoszenia o podszywaniu się pod funkcjonariuszy policji.
- To zarówno telefoniczne oszustwa w stylu metody "na wnuczka", jak i zatrzymania do rzekomej kontroli drogowej. Dosłownie kilka dni temu do jędrzejowskiej komendy zgłosił się 19-latek, któremu podający się za policjanta mężczyzna zajechał drogę, zmusił do hamowania, a później wyłudził od niego pieniądze w zamian za brak mandatu – mówi.
Podkreśla też, co powinno wzbudzić nasze podejrzenia. - Przede wszystkim pamiętajmy, że policja nie spycha nikogo z drogi, a jeśli już stosuje techniki zatrzymania pojazdu, to zwykle w przypadku ścigania sprawcy przestępstwa czy wykroczenia, nie na co dzień. Dodatkowo policyjne radiowozy, nawet te nieoznakowane, są wyposażone w sygnały świetlne i dźwiękowe - wylicza.
- Funkcjonariusze zwykle też poruszają się parami i mają ze sobą broń. Jeśli interwencję podejmuje policjant w ubraniu cywilnym, ma obowiązek pokazania legitymacji w sposób umożliwiający odczytanie danych. Jeśli tego brakuje albo jest to tylko machnięcie legitymacją czy odznaką, a jego kolejne działania także nie są profesjonalne, nie ma podania faktycznej i prawnej podstawy zatrzymania, możemy podejrzewać, że mamy do czynienia z oszustem. Tu już mówimy o przestępstwie art. 277 Kodeksu Karnego, które należy obligatoryjnie zgłosić. Podszywanie się pod policjanta zagrożone jest karą grzywny, ograniczenia wolności lub jej pozbawienia nawet do roku - mówi.
Oprócz tego – jak mówi podkom. Pradun – warto stosować codzienne zabezpieczenia, jak zamykanie samochodu od wewnątrz, gdy stoimy na światłach, umieszczanie cennych przedmiotów, jak telefony, torebki czy portfele blisko nas.
- Jeśli wybieramy większą gotówkę z banku czy bankomatu, dobrze zabrać ze sobą drugą osobę. To zdecydowanie zwiększa nasze bezpieczeństwo - podsumowuje.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl