Seks-plan. Ekspertka radzi, jak podnieść temperaturę w wieloletnim związku
Kiedy znacie się jak para starych kaloszy i najpierw myślicie o dzieciach, kredycie za samochód, remoncie łazienki i nierozliczonym podatku, a potem dopiero o seksie, łóżkowe uniesienia zdarzają się coraz rzadziej. Jeśli ta sytuacja brzmi znajomo, może warto pomyśleć o seks-planie. To rozwiązanie pomogło już tysiącom osób.
Niezależnie od tego, jak możesz się teraz czuć – zmęczona, przepracowana, pochłonięta pracą, skupiona na dzieciach – seks jest jedną z naturalnych ludzkich potrzeb. Kiedy brakuje go w związku, często również inne jego aspekty zaczynają się sypać.
Jednocześnie każdy związek jest inny i kiedy chodzi o seks, trudno generalizować. Sheryl Paul, pisarka, blogerka i terapeutka pracująca z parami tłumaczy, że śmieszą ją zalecenia typu: w ciągu tygodnia musisz mieć przynajmniej dwa orgazmy podczas spontanicznego seksu z partnerem, bo inaczej twój związek chyli się ku upadkowi. – Łatwo wpaść w depresję, kiedy wasze życie seksualne wygląda zupełnie inaczej – tłumaczy na łamach Mindbodygreen.com.
Zdaniem Paul, kluczem do udanego, długotrwałego związku jest znalezienie harmonii pomiędzy spontanicznością a tym, co można zaplanować. – Kiedy klienci pytają mnie, jak znaleźć czas na seks prowadząc przeładowany, ściśle zaplanowany tryb życia, szczególnie wówczas, gdy pojawią się już dzieci, nie waham się odpowiadać: seks też zaplanujcie. Wiemy, że jeśli nie zaplanujemy czasu dla ćwiczeń, medytacji, gotowania, on sam się nie znajdzie. Tak samo jest z seksem – tłumaczy ekspertka.
Jeśli tak na to spojrzymy, zaplanowanie seksu z partnerem będzie po prostu jednym z dobrych nawyków, które włączymy do naszego związku. Wiele osób podchodzi jednak do takiego pomysłu sceptycznie. Bo czy seks nie powinien być spontaniczny? Czy nie powinien wynikać z naturalnego impulsu i pasji, która jest między dwojgiem ludzi? – Tak rzeczywiście jest w przypadku osób o większych potrzebach seksualnych – tłumaczy Paul. – Ale nie dla partnera czy partnerki o mniejszych potrzebach, a w prawie każdym związku jest ktoś taki – dodaje.
Autorka zwraca uwagę, że po początkowej fazie zakochania, kiedy hormony w nas buzują i na wysokim poziomie utrzymuje się fenyloetyloamina, odpowiedzialna za słynne "motylki w brzuchu", następuje okres, w którym wiele par dopada nuda, zmęczenie i rutyna. Wówczas planowanie seksu może pomóc w utrzymaniu intymności i więzi między dwojgiem ludzi.
Jak zacząć takie planowanie? Paul radzi na początek upewnić się, że oboje to samo rozumiecie przez słowo "seks". Ona sama seksem nazywa każdy intymny kontakt fizyczny, który zarezerwowany jest tylko dla partnera – a więc również flirtowanie, trzymanie za rękę, pieszczoty, całowanie, dotykanie się. Omówienie tego z partnerem pozwoli pozbyć się strachu przed zbyt wysokimi oczekiwaniami. Nie chodzi przecież o to, by drugą osobę do czegoś zmuszać tylko dlatego, że tak zapisaliście w grafiku. Grafik ma jedynie pomóc wygospodarować trochę czasu dla was. Jak go wykorzystacie, to już inna sprawa.
Ponadto, planowanie seksu nie może oznaczać, że rezygnujecie z niego kiedy indziej. Paul radzi, by korzystać z sytuacji, gdy akurat oboje macie ochotę na spontaniczny seks, tak często, jak to tylko możliwe. – Seks rodzi seks – tłumaczy. – Spontaniczny seks prowadzi do jeszcze częstszego spontanicznego seksu, a to jest dobre dla związku – dodaje. Niemniej, jeśli o takich spontanicznych spotkaniach w sypialni w waszym przypadku nie ma mowy, nic straconego. Ekspertka radzi zacząć od planu, a wkrótce znajdziecie właściwy balans między tym, co spontaniczne, a tym, co zaplanowane.