Seksuolog o opalaniu topless. "Ludzie różnią się między sobą poziomem wstydu"
Ludzie czują potrzebę opalania się nago z różnych powodów. Nie musi być w tym drugiego dna. – Za propozycją opalania się bez ubrań rzadko kiedy stoi chęć zdrady – podkreśla Andrzej Gryżewski, założyciel Instytutu Arte Vita, seksuolog i psychoterapeuta. Ale kobiety często tak uważają.
04.08.2024 | aktual.: 04.08.2024 16:04
Ewa Podsiadły-Natorska: Dlaczego niektórzy lubią opalać się nago?
Andrzej Gryżewski: Są osoby, które nie lubią nosić ubrań, czują się w nich jak w uniformie. Mam na myśli przede wszystkim niektóre osoby w spektrum autyzmu, słyszę to od nich w swoim gabinecie – że ubrania ich "gryzą", przeszkadzają im, dlatego wybierają delikatną bawełnę, a jeśli mają możliwość chodzić nago, np. na plażach dla nudystów, to chętnie z tego korzystają.
Są też osoby, które mają do nagości "ideologiczne podejście". Uważają, że człowiek w ubraniach jest "zametkowany", wciśnięty w jakąś kategorię. Dla nich stan bez ubrań jest czymś normalnym, czują się wtedy w zgodzie z naturą, wszelkie bariery znikają. Ci ludzie nie szukają drugiej połówki np. na Tinderze, tylko w grupach na Facebooku czy na forach internetowych, gdzie królują takie hashtagi jak nagość, naturyzm, bez ubrań itd.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy sytuacja, w której jedna osoba w związku chciałaby opalać się nago, podczas gdy dla drugiej jest to nie do przejścia, może być kością niezgody?
Tak. Ludzie różnią się między sobą poziomem wstydu. Mam w terapii taką parę: on bardzo lubi jeździć do Lubiewa w Międzyzdrojach, gdzie znajduje się duża plaża dla naturystów, a ona woli "normalną" plażę w Gdańsku i wciąż bojkotuje jego propozycje. Nie mogą się dogadać, bo mają zupełnie inne preferencje.
Co pan wówczas radzi?
W seksuologii mamy metodę "Dzień Króla i Dzień Królowej". Polega to na tym, że raz decyduje ona, a raz on. W przypadku wakacji może być tak, że jeden urlop zaspokaja jej potrzeby, a następny jego. To nie jest jakiś "zgniły kompromis", tylko wyjście z akceptacją do potrzeb drugiej osoby. Proponuję to parom w moim gabinecie jako taktykę psychoterapeutyczno-seksuologiczną, tłumacząc, że nie musimy rozumieć potrzeb partnera/partnerki, bo mamy zupełnie inne doświadczenia i przeżycia, wyznajemy inne wartości – i to jest okej, możemy się od siebie różnić – ale powinniśmy te odmienności zaakceptować. Chyba że są to wartości fundamentalne.
To co wtedy?
Wtedy sytuacja jest dość trudna, ale jeśli parze na sobie zależy, mimo że partnerów dzielą np. poglądy polityczne, to proponuję, żeby rozmowę na kontrowersyjny temat przenieść do kręgu swoich przyjaciół i nie omawiać tego w domu. W tym momencie dochodzimy do ważnej kwestii – do mitu miłości romantycznej, zgodnie z którą żywimy przekonanie, że druga osoba musi czuć i myśleć to samo, co my. Osoba żyjąca tym mitem, gdy widzi u partnera niechęć do rozmawiania np. o Bogu czy polityce, zaczyna agitować, aby druga osoba przyjęła jej poglądy. Nie jest to w żadnym wypadku dla związku dobre.
Opowiem panu historię dotyczącą opalania nago. Mąż znajomej intensywnie namawiał ją, aby poszli na plażę dla nudystów. Ona konsekwentnie odmawiała, bojąc się, że on tam będzie patrzył na inne kobiety, interesował się nimi. Zaczęła nawet myśleć, że on chce ją zdradzić. I że może już to zrobił.
Ja tu nie widzę problemu w chęci czy niechęci do rozebrania się, tylko w braku zaufania i w bezpodstawnych podejrzeniach. Zresztą zauważyłam coś ciekawego – otóż ci, którzy są nudystami i proponują opalanie nago, to wcale nie jest ta grupa, która chce doświadczyć zdrady w białych rękawiczkach. Raczej ci, którzy myślą o zdradzie, dużo częściej idą w stronę swingu. Mężczyzna mówi wtedy do partnerki: "Wiesz co, tak sobie fantazjowałem o tym, że idziemy do klubu, ty zaczynasz się bawić z jakimś facetem i ja na to patrzę, to mnie podnieca". Prawda jest taka, że ten mężczyzna sam chciałby doświadczyć takiej "zamiany", mieć inną partnerkę i proponując swing, liczy na coś takiego.
Problem nagości to jest częsty temat w pana gabinecie?
Nieczęsty, ale się zdarza. Mam pacjenta, który uwielbia chodzić nago; rozbiera się z lubością nie tylko na plaży dla nudystów, ale w ogóle lubi chodzić "na waleta" po domu. Natomiast jego partnerkę to deprymuje; kobieta tłumaczy, że nie mają w oknach firanek ani zasłonek, bo ona ich nie lubi, i wkurza ją to, że mieszkają na parterze, a on chodzi nago i co sobie sąsiedzi pomyślą. Na dodatek ona jest nauczycielką i boi się, że gdyby na plaży opalała się bez ubrań, ktoś mógłby zrobić jej zdjęcie, wrzucić do internetu i mogłaby przez to stracić pracę.
Znam też parę, w której on jest naturystą, natomiast ona ma kompleksy dotyczące swojego ciała, co ma źródło w jej przeszłości. Matka wyśmiewała się z niej, uważała, że ma mało kobiecą i nieatrakcyjną córkę. Gdy więc on proponuje plażę dla nudystów, w niej otwierają się wszystkie traumy. Dla niej wyjście na plażę bez ubrań ma wydźwięk traumatyzujący.
Jej partner to rozumie?
Nie. Powiedział jej: "Jeśli masz jakieś traumy, to przepracuj je na terapii i mi nie przeszkadzaj".
No i co pan na to?
Ona znalazła się u mnie na terapii, bo czuła, że spotyka się z niezrozumieniem ze strony partnera czy wręcz z pushowaniem na zasadzie: "To twój problem, idź do psychologa".
Przypomniała mi się jeszcze jedna historia związana z nagością. Pewien mężczyzna, od ponad 20 lat żonaty, właściwie nie uprawiał już z żoną seksu, choć bardzo chciał. Zaczął więc chodzić po domu nago – żeby ją sprowokować, zwrócić na siebie uwagę. Usłyszał od niej, że jest nienormalny.
Jeśli on sądził, że to jest dobra metoda, aby ożywić związek, to pewnie się rozczarował. I nie dlatego usłyszał o sobie, że jest nienormalny, bo chodził po domu bez ubrań. Po prostu większość ludzi ma w sobie opór wobec takich "rozbudzających pomysłów". Opowiem pani bliźniaczy przykład. Jest związek, w którym ona chce seksu rzadziej niż on, więc on co tydzień zabiera ją do kina albo oglądają w domu film związany z seksem. On uważa, że to ją "striggeruje" do zbliżeń. Albo kupuje jej książki erotyczne i czeka: trafi to do niej, albo nie trafi. W efekcie ona czuje się manipulowana.
Jak widać, takie postępowanie nie jest dobrym pomysłem, nikt czegoś takiego nie lubi. Mężczyzna, o którym pani opowiedziała, chodząc nago po domu, testuje swoją partnerkę, aby sprawdzić, na ile jest dla niej podniecający. A przecież wystarczyłoby usiąść i porozmawiać.
Z pana obserwacji wynika, że potrzebę opalania nago częściej przejawiają kobiety czy mężczyźni?
Mężczyźni. U kobiet uruchamiają się różne mechanizmy – ocena własnego ciała, negatywne doświadczenia z życia, wstyd, frustracja, kompleksy. Te wnioski są zazwyczaj bardzo smutne.
Rozmawiała Ewa Podsiadły-Natorska.
Zapraszamy na grupę na Facebooku - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!