Anastazja nie żyje. Detektyw: Schemat się powiela

27-letniej Anastazja nie żyje. Podejrzany o zabójstwo jest 32-latek z Bangladeszu. - Schemat się powiela. Samotna kobieta odbiegająca wyglądem od lokalnej społeczności trafia w środowisko obcokrajowców, a potem dzieje się coś złego - mówi Bartosz Weremczuk, detektyw.

Detektyw o zaginięciach Polaków za granicą
Detektyw o zaginięciach Polaków za granicą
Źródło zdjęć: © Forum, Facebook @Zaginieni - pomóżmy ich odnaleźć
Agnieszka Woźniak

20.06.2023 | aktual.: 22.06.2023 12:26

Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski: Zaginięcie i śmierć 27-letniej Anastazji z Wrocławia, która pracowała na wyspie Kos w Grecji, poruszyło cały kraj...

Bartosz Weremczuk, prywatny detektyw: Takich zaginięć jest dużo więcej. My znamy tylko te przypadki, które wypływają do mediów.

Wciąż pamiętamy głośną sprawę Magdaleny Żuk, która zmarła sześć lat temu w Egipcie. Kobieta nie zginęła z rąk obcokrajowców, lecz miała wyskoczyć z okna szpitala, ale sprawa do dziś budzi wiele pytań.

Schemat się powiela. Samotna kobieta odbiegająca wyglądem od lokalnej społeczności trafia w środowisko obcokrajowców, z którymi spędza czas i często potem dzieje się coś złego. Wciąż nie wyjaśniono do końca przyczyn śmierci Magdaleny.

Łatwiej będzie w przypadku Anastazji?

Świadkowie widzieli ją z mężczyznami z Bangladeszu i Pakistanu. Póki co możemy jednak tylko domniemywać, dlaczego się z nimi spotkała. Może oferowali jej lepszą pracę, a być może po prostu chciała spędzić z nimi czas.

Nie znamy też motywu zabójstwa.

Trzeba rozróżnić dwa typy zagrożeń. Pierwszy to zorganizowane grupy przestępcze. Drugi to przypadkowe osoby działające pod wpływem emocji, impulsu, niekontrolowanego popędu seksualnego. Możemy domniemywać, że tak właśnie było w przypadku Anastazji.

Świadczą o tym liczne ślady pozostawione w niedalekiej odległości od miejsca zdarzenia, nieudolna próba ich zacierania, a przede wszystkim fakt, że cudzoziemiec przyznał się policjantom, że odbył z 27-latką stosunek płciowy. Poza tym znaleziono ją martwą. Gdyby sprawca chciał osiągnąć korzyści finansowe, najprawdopodobniej kobieta wciąż by żyła. Byłaby ukrywana bądź transportowana do innego kraju.

Czy ofiary to zazwyczaj osoby przypadkowe?

Jeśli sprawca działa pod wpływem emocji, najczęściej tak. Inaczej jest w przypadku zorganizowanych grup przestępczych, które już na lotnisku lub na dworcu typują swoją ofiarę. Przyglądają się wysiadającym, patrzą kto przyleciał sam i kto będzie łatwiejszym celem. Jednocześnie ta osoba musi pasować do wzorca, który sobie założyli i mieć określone cechy.

Uwagę przykuwa wyróżniająca się na tle danego kraju uroda. Im bardziej unikatowa, tym ta osoba jest dla porywacza cenniejsza. Kobiety o słowiańskiej urodzie w krajach, gdzie dominują ludzie o ciemnej karnacji, są więcej warte. Podobnie jak osoba o egzotycznym wyglądzie przybywająca do Europy.

Załóżmy, że sprawcy wytypowali ofiarę. Co dzieje się dalej?

Bacznie obserwują tę osobę. Często śledzą ją przez długi czas, aż wybiorą najlepszy moment, by ją uprowadzić. Niejednokrotnie zostaje ona otumaniona narkotykami, aby nie była świadoma pewnych rzeczy. Później wykorzystują ją w handlu ludźmi, np. jako niewolnicę seksualną.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jak duże jest to zjawisko?

Niestety handel ludźmi wciąż ma się dobrze. Najczęściej dotyczy krajów spoza Unii Europejskiej, szczególnie za naszą wschodnią granicą i w Azji. Indie czy nawet Tajlandia, która z pozoru wydaje się być krajem bezpiecznym, to miejsca, gdzie nie polecam podróżować samemu. Nie oznacza to jednak, że w Europie to zjawisko nie występuje. Nawet w Polsce nie można czuć się w 100 proc. bezpiecznie, o czym świadczą ataki na młode kobiety, które korzystały z aplikacji do zamawiania pojazdów.

Na pewno istnieją sposoby, aby zwiększyć swoje bezpieczeństwo. Wycieczka z biurem w pakiecie all inclusive - chyba nic nie może się nam tu stać?

To dużo bezpieczniejsza opcja, ale czasem to tylko pozorne bezpieczeństwo, co widać na przykładzie sprawy Magdaleny Żuk. Poza tym często w ramach wolnego czasu jest okazja, by sobie pozwiedzać. Grupa się wtedy rozłącza. Jeśli zostaliśmy wytypowani jako ofiary już na lotnisku, sprawcy wykorzystają każdą okazję, aby nas przechwycić. W takich krajach jak np. Dominikana po wyjściu z hotelu robi się naprawdę niebezpiecznie. Im większa grupa, tym lepiej.

Pokusa, aby poznać odmienną kulturę od podszewki, jest duża...

Ja to rozumiem, ale najważniejsze, byśmy z obcymi ludźmi nie udawali się w miejsca nam nieznane. Jeśli chcemy kogoś poznać, to róbmy to w przestrzeni publicznej. Pójdźmy tam, gdzie jest duże skupisko ludzi, monitoring i patrole służb. Wybierzmy miejsce, gdzie ktoś się odwróci, gdy będziemy wołać pomocy.

Pamiętajmy, że krzyk to doskonałe narzędzie, pozwalające nam zwrócić na siebie uwagę. Działa w każdym kraju, niezależnie od tego, w jakim języku krzyczymy. Jeśli ktoś obcy proponuje nam spotkanie, lepiej umówić się na inny dzień i zabrać ze sobą osoby towarzyszące. Oczywiście nie można popadać w panikę, hotele są co do zasady bezpiecznym miejscem i nie powinna się nam tam stać krzywda. Najważniejsze, by zachować zdrowy rozsądek.

Czasem jednak trudno uchronić się przede wszystkim. Chociażby "pigułka gwałtu" obecnie może przybrać różne formy, np. słomki, plastra, a nawet spray'u... Pomysłowość przestępców jest nieskończona.

To prawda. Nie chcę zdradzać wszystkich sposobów, bo często przestępcy czerpią informacje z sieci i się nimi inspirują, ale trzeba przyznać, że to bardzo rozwinięta gałąź. Na szczęście sami również możemy zaopatrzyć się w różne narzędzia, np. gaz pieprzowy. Niezwykle cenna jest również opcja śledzenia lokalizacji w telefonie. Jeśli wychodzimy samemu, warto aby nasi bliscy mogli cały czas na żywo obserwować nasze położenie. Gdy wsiadamy do taksówki i czujemy zagrożenie, rozmawiajmy z kimś przez telefon. Po pierwsze to odstraszy przestępcę i być może pokrzyżuje jego plany. Po drugie, jeśli coś nam się stanie, ta osoba może zareagować natychmiast.

Jak poznać, że mamy do czynienia z kimś groźnym?

To niezwykle trudne, bo te osoby często zakładają maski. Jeśli sprawca sobie nas upatrzy, to zrobi wszystko, aby zdobyć nasze zaufanie. Najbardziej przyjaźnie wyglądająca osoba może okazać się seryjnym mordercą, potworem. Nie dajmy się zwieść wyglądem czy miłą aparycją. Wiele zbrodni popełnianych jest pod wpływem impulsu.

Może zdarzyć się, że ta osoba jeszcze kilka minut wcześniej nie chciała nam zrobić nic poważnego. Emocje plus zaburzenia psychiczne mogą sprawić, że nagle straci nad sobą kontrolę. Choć najczęściej są to osoby, które już wcześniej popełniały czyny zabronione. Fakt, że nie zostały złapane sprawia, że czują się jeszcze bardziej bezkarne.

Mówił pan, że takich porwań jest dużo więcej... Jaką sprawą zajmował się pan w ostatnim czasie?

Szukaliśmy Polki na Dominikanie. Opuściła dwie koleżanki, wyszła poza hotel i poszła do sklepu. Młoda blondynka samotnie przechadzająca się po ulicy od razu wzbudziła uwagę przejeżdżających w pobliżu mężczyzn. Zgarnęli ją i więzili przez kilka dni. Na szczęście sprawa zakończyła się dobrze i udało się ją uwolnić.

Wakacje to dla detektywów bardzo intensywny czas?

W okresie wakacji skala zaginięć bardzo się nasila. Choć najczęściej dotyczy to nastolatków i są to zaginięcia celowe. Chcą uciec od rodziców, zabawić się, czasem wyjeżdżają za miłością. Ale zdarzają się też bardzo niebezpieczne sytuacje. Chwile grozy przeżyły nastolatki na Teneryfie. Poznały grupę mężczyzn i poszły z nimi na imprezę. Ci zabrali im telefony i dokumenty. Ubezwłasnowolnili je i wzięli do samochodu.

Na szczęście szybko zgłoszono ich zaginięcie, zaangażowała się rodzina i obsługa hotelu, a wieści szybko rozeszły się po wyspie. Porywacze przestraszyli się problemów i ostatecznie zdecydowali się je wypuścić. Ale naprawdę mało brakowało.

Jaka jest w tym wszystkim rola detektywa? Przecież mamy policję i organy ścigania...

Detektywi są bardzo dobrym uzupełnieniem policji. Docieramy do środowisk, które z założenia nie będą kontaktowały się ze służbami i nigdy nie złożyłyby zeznań oraz tych, które boją się oskarżeń o nieudzielenie pomocy. Możemy też wyznaczyć nagrodę dla świadków. Policjanci zawsze będą mieli większe możliwości, chociażby prawne, żeby działać, ale pojawienie się detektywów często dodatkowo ich motywuje. Nie chcą natrafić na trop później od nas, więc działają dużo szybciej. A to korzyści dla wszystkich.

Agnieszka Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Wybrane dla Ciebie