W wakacje włączamy na luz. Przestępcy tylko na to czekają
19.07.2022 17:51, aktual.: 20.07.2022 07:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lato rządzi się swoimi prawami. To czas, kiedy pozwalamy sobie na większy luz i zawieramy nowe znajomości – w końcu należy nam się coś od życia po całym roku ciężkiej pracy. Niestety, kiedy stajemy się mniej ostrożni, łatwo możemy paść ofiarą nieuczciwych ludzi. W najlepszym wypadku stracimy pieniądze, w najgorszym – nawet życie.
- Wakacje to czas relaksu, zabawy i odprężenia. Zdarza się więc, że stajemy się wtedy mniej ostrożni i niekiedy łatwiej ufamy nowo poznanym osobom, tym samym narażając się na zostanie wykorzystanym lub oszukanym - ostrzega Elżbieta Kowalska z Fundacji ITAKA.
Łukasz Tusiński, były policjant i twórca Kanału Kryminalnego, dodaje: - W ruchu drogowym panuje zasada ograniczonego zaufania - uważam, że podobna powinna obowiązywać podczas spotkań z nowo poznanymi osobami.
Na co zatem powinniśmy zwrócić uwagę, by podczas wakacyjnych szaleństw nie paść ofiarą nieuczciwych zamiarów naszych nowych znajomych?
Manipulacja to ich specjalność
Łukasz Tusiński alarmuje, by w okresie wakacyjnym szczególnie uważać na oszustów matrymonialnych, którzy w tym czasie "mają żniwa". A że są doskonałymi psychologami, potrafią tak zmanipulować ofiarę, by sama zaoferowała im wsparcie finansowe. Oszust tylko na to liczy – a gdy osiągnie swój cel, czyli wyciągnie wszystkie pieniądze, zniknie bez śladu. Zostawiając ofiarę bez majątku i z długami.
- Oszuści matrymonialni są specjalistami. Potrafią z tłumu wyciągnąć ofiarę idealną, czyli np. kobietę w trudnej sytuacji życiowej lub taką, która czuje się niedowartościowana. Tacy przestępcy działają teraz głównie w internecie, np. wyłapując osoby, które dzielą się w sieci swoimi rozterkami i piszą, jak im ciężko - wyjaśnia Tusiński.
Czerwona lampka
Policja apeluje o ostrożność oraz ograniczone zaufanie w stosunku do wirtualnych znajomych. Zgłoszenia o próbach wyłudzenia pieniędzy przez "amerykańskich żołnierzy" czy "wojskowych lekarzy" wciąż spływają z całego kraju. Co powinno wzbudzić naszą czujność?
- Sposób działania sprawców jest wszędzie podobny, zmienia się tylko historia, z jakiej korzystają oszuści. Raz jest to wdowiec, który potrzebuje pieniędzy dla dziecka, innym razem żołnierz, który jest na misjach i potrzebuje funduszy na zakup biletu lotniczego do Polski lub bardzo drogie leczenie. Przedstawiane przez oszustów historie łapią za serce, a składane przez nich obietnice utwierdzają rozmówczynie w przekonaniu, że relacja jest prawdziwa i niebawem para będzie razem. Ale gdy tylko ofiara prześle pieniądze oszustowi, zostaje bez ukochanego i funduszy - ostrzega Wioletta Szubska z Komendy Głównej Policji.
Elżbieta Kowalska z Fundacji ITAKA uważa, że każdą nową znajomość powinniśmy zweryfikować. Możemy to zrobić np. sprawdzając profil danej osoby w mediach społecznościowych. Warto zwrócić uwagę m.in. na to, kiedy został założony, a także, czy nie mamy wspólnych znajomych, których moglibyśmy podpytać o tę osobę.
- W przypadku spotkań na żywo, zwróćmy uwagę, jak one wyglądają. Czy widzimy się tylko w dni robocze, a w weekendy i święta nasz nowy znajomy jest niedostępny? To może wskazywać na to, że ma drugą rodzinę, z którą spędza wolny czas - podkreśla Łukasz Tusiński.
- Czerwona lampka powinna nam się zapalić, gdy nowo poznana osoba jest skupiona wyłącznie na nas, rzadko mówi o sobie, najchętniej spotyka się z nami sam na sam i nie przedstawia nas swoim znajomym – dodaje Elżbieta Kowalska.
Pigułka gwałtu - niebezpieczne narzędzie zbrodni
Innym zagrożeniem wakacyjnym, na które jesteśmy narażeni w klubach, jest gwałt po otumanieniu nas narkotykiem, tzw. pigułką gwałtu. Łukasz Tusiński ostrzega, że pigułki te są w dzisiejszych czasach łatwo dostępne, bo można je zrobić nawet w warunkach domowych. Co gorsze, sposób ich podania niebezpiecznie szybko ewoluuje.
- Początkowo to były tabletki, które wrzucało się ofierze do napoju. Ale sposób podania był dla przestępców ryzykowny, więc wymyślili dozowanie w formie zastrzyku – bez typowej igły, tylko za pomocą małego aplikatora – podobnego do tego, jakim podaje się np. adrenalinę. Ofiarom ciężko się zorientować, że zostały ukłute, jeśli ma to miejsce w ścisku na parkiecie, gdzie każdy wpada na siebie. Teraz pojawił się inny sposób - nie wiem, czy jest dostępny w Polsce, ale na pewno jest już stosowany w Niemczech i we Francji - pigułkę gwałtu aplikuje się za pomocą spreju – ostrzega Tusiński.
Czy można się przed tym ustrzec? Na pewno nie powinniśmy zostawiać napojów i jedzenia bez opieki, unikajmy też samotnych wyjść do klubów. Jeśli zostanie nam podana pigułka gwałtu, największą szansę na wyjście z opresji daje nam szybka reakcja znajomych.
- Kiedy widzimy, że ktoś po wypiciu jednego drinka zachowuje się, jakby wypił ich pięć, wzmóżmy czujność i zaopiekujmy się taką osobą. Potencjalny gwałciciel krąży wokół ofiary już ok. 15 minut po podaniu narkotyku, żeby w porę zaoferować jej np. wyjście na zewnątrz. Wszczęcie alarmu w takiej sytuacji powinno spowodować, że się ulotni – dodaje.
"Przyjedź po mnie" - najgorsze, co możesz powiedzieć
Jedną z bardziej ryzykownych wakacyjnych sytuacji wg Łukasza Tusińskiego jest wsiadanie do samochodu człowieka, którego nie znamy.
- W wakacje wiele osób podróżuje autostopem. A nigdy nie wiadomo, kto nas zabierze. Podobna sytuacja ma miejsce, gdy umawiamy się na randkę z nowo poznaną osobą - często umawiamy się, mówiąc: "To przyjedź po mnie". Kiedy zaś wsiadamy do samochodu obcej osoby, to jesteśmy zdani na jej łaskę. Łatwo możemy paść wtedy ofiarą sutenerów, którzy zawożą kobietę do jakiejś szopy albo starego domu. Kilka dni ją tam przetrzymują, faszerują narkotykami, po czym wywożą za granicę. Dziś przy otwartych granicach nie jest to problem. I ślad po takiej dziewczynie znika – ostrzega twórca Kanału Kryminalnego.
Aby zminimalizować ryzyko, ekspert radzi, by z nieznajomymi umawiać się w miejscach publicznych, np. restauracji. - A jeśli już bardzo chcemy jechać czyimś samochodem, to zadbajmy o to, żeby kierowca był świadomy tego, że osoby trzecią wiedzą, z kim i gdzie jedziemy. Napiszmy SMS do bliskiej osoby, w której poinformujemy ją, z kim i dokąd jedziemy, jakim samochodem, o jakich numerach rejestracyjnych. W pierwszych godzinach poszukiwań takie informacje są bezcenne - podkreśla Tusiński.
Uwaga na dzieci
- Wakacyjna beztroska sprzyja różnego rodzaju zagrożeniom, na które narażone są dzieci i młodzież. Dlatego w tym okresie szczególnie należy zapewnić im opiekę i zainteresowanie, w maksymalnym stopniu uczestnicząc w spędzaniu przez nie wolnego czasu – apeluje Wioletta Szubska z Komendy Głównej Policji.
Podobnego zdania jest Łukasz Tusiński, który zwraca uwagę, że często dzieci "urzędują" w internecie, a rodzice nie mają pojęcia, jak głęboko wchodzą w wirtualny świat. Dlatego tak ważne jest kontrolowanie tego świata, a przede wszystkim słuchanie tego, co mówi dziecko.
- Kiedyś prowadziłem sprawę 13-letniej dziewczynki, która poznała przez internet chłopaka. Sporo o nim opowiadała w domu, ale nikt jej nie słuchał. Umówiła się z nim, po czym okazało się, że to 28-letni mężczyzna. I zupełnie przypadkowo udało się ustalić ich miejsce pobytu, a dziewczynkę całą i zdrową odwieźć do domu. Ale kiedy wyłamywałem drzwi do tego mieszkania, ona już była w łóżku... - relacjonuje ekspert.
W grupie bezpieczniej
Wakacje to również czas wzmożonych podróży. Łukasz Tusiński podkreśla, że dla własnego bezpieczeństwa dobrze jest podróżować w grupie, z innymi ludźmi. Ostrzega, by nie szukać pustych przedziałów w pociągu, tylko wybierać te, w których są już wzbudzający zaufanie pasażerowie, np. jakaś para czy babcia z wnuczkiem. Ku przestrodze przywołuje wstrząsającą historię.
- Dziewczyna z Wrocławia jechała pociągiem na egzaminy na studia. Chciała się pouczyć, więc usiadła w ostatnim przedziale, żeby mieć święty spokój. Po drodze dosiadło się do niej dwóch chłopaków, 18-latków. Jeden z nich miał tego dnia urodziny i wymyślił sobie, że tego dnia kogoś zabije. Przejechali z nią kilkaset kilometrów, na jednej ze stacji wysiedli razem, godzinę siedzieli na ławce, ale ona była tak przerażona, że pomimo tłumu ludzi, nie zwróciła się do nikogo o pomoc. Następnie wszyscy wsiedli do powrotnego pociągu, a potem pod pozorem tego, że ją puszczą, kazali jej iść do toalety, żeby umyła twarz i usunęła ślady po łzach. Jeden z nich poszedł za nią i kiedy wyszła, wypchnął ją z pociągu. Dziewczyna zginęła na miejscu - kończy opowieść Tusiński.
Iwona Wcisło, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.