Śmierć Madzi z Sosnowca wstrząsnęła Polską. Co dzieje się z jej ojcem?
W styczniu minie 9 lat od zabójstwa małej Madzi z Sosnowca. Dokładnie 24 stycznia 2012 r. jej matka, Katarzyna, udusiła sześciomiesięczną dziewczynkę, następnie zaś upozorowała jej porwanie. Jeden z tabloidów sprawdził, co stało się z tatą Madzi.
20.10.2020 09:58
Katarzyna W. udusiła dziecko w swoim mieszkaniu, potem wzięła wózek i wyszła z nieżyjącą córką na spacer. Porzuciła jej ciało w sosnowieckim Parku Dietla – konkretnie w miejscowych ruinach. Kolejnym krokiem Katarzyny było upozorowanie porwania Madzi. Upadła na drogę, a potem twierdziła, że ktoś ją uderzył. O napaść oskarżyła przypadkowego przechodnia. Po kilku dniach sprawą zainteresował się Krzysztof Rutkowski. 2 lutego detektyw namówił matkę Madzi, żeby przyznała się do zabicia córeczki. Wtedy kobieta opowiedziała mu, co zrobiła z jej ciałem.
Katarzyna W. – kara
W 2013 r. Katarzyna W. została skazana na 25 lat więzienia. Ten wyrok odsiaduje w zakładzie karnym w Krzywańcu (woj. lubuskie). Nie było jej na pogrzebie Madzi. Dziewczynkę pochowano na cmentarzu przy ul. Smutnej. Do dziś grób zamordowanego przez matkę dziecka odwiedzają tłumy. Wielu zastanawia się, gdzie podział się jej ojciec, Bartek Waśniewski.
Ustalono, że mężczyzna wyjechał do Anglii, gdzie układa sobie nowe życie. – Z Bartkiem nie mam kontaktu, który mieszka w te chwili w Wielkiej Brytanii – mówi "Faktowi" Krzysztof Rutkowski. – Jeżeli on będzie chciał na ten temat rozmawiać ze mną, ja jestem zawsze otwarty. Myślę, że Bartek nie chce wracać do przeszłości, która dla niego była dramatem – uważa.
Dziennikarka tabloidu rozmawiała z mieszkańcami Sosnowca i byłymi sąsiadami Bartka. W kamienicy, w której mieszkał z żoną i córką, została już tylko siostra, która nie rozmawia z mediami. – On tu czasami przyjeżdża – wyjaśnia Krystyna Plutecka, sąsiadka. Pytana o Katarzynę, stwierdza: "W ogóle nie powinna wyjść. Do śmierci".
Podobne zdanie ma Zbigniew Graczyk, mieszkaniec Sosnowca, z którym rozmawiał "Fakt". – Powinna dostać dożywocie. Wydaje się to nienormalne, żeby własne dziecko zostawić na pastwę losu – ocenił. – To jest bulwersująca sprawa. Nie wydaje mi się, żeby wyrok 25 lat był adekwatny do czynu, którego się dopuściła – zaznaczył. Spekulował też, że w małżeństwie Katarzyny i Bartka musiało się dziać bardzo źle. – Coś było nie tak, skoro on nie miał w ogóle wpływu na to, co robiła jego żona – skwitował mężczyzna.