Sprząta domy bogatych ludzi. Słowa klientki ją zmroziły
Obecnie wiele osób korzysta z usług firm lub osób sprzątających. Jedna z kobiet, która sprząta domy bogatych ludzi w Warszawie, podzieliła się swoimi obserwacjami. Jej historie dotyczące zachowań klientów, mogą budzić zaskoczenie.
Laura w rozmowie z Onetem opowiedziała o kulisach swojej pracy. Kobieta była graficzką, jednak ze względu na sytuację osobistą, zaczęła sprzątać najpierw w domu byłej klientki, a następnie zaczęła realizować kolejne zlecenia. Sytuacje, jakich była świadkiem, bywały nie tylko trudne, ale i zaskakujące.
Sprzątanie, zakupy i niewybredne komentarze
Pierwszą klientką Laury była Ewa - kobieta, która wcześniej zamawiała u niej projekty. Oprócz sprzątania poprosiła też o zrobienie zakupów, wręczając Laurze szczegółową listę zakupów i sugerując, że sama nie chce dźwigać siatek, bo kojarzy jej się to z "prostactwem i biedotą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy okazji - jak wspomina w rozmowie z Onetem Laura - bez zastanowienia skomentowała też jej wygląd, sugerując, że mniejsze zarobki wpłynęły na jej wygląd.
"A ty biedna, to się przez tę utratę pracy zaokrągliłaś. No ale znasz chudych wieśniaków? Od ziemniaków i chleba się tyje" - usłyszała Laura.
Szanowany prawnik i dręczyciel kobiet w jednym
Z czasem Laura zaczęła dostawać kolejne zlecenia, a ludzie chętnie ją sobie polecali. Tak trafiła do młodego prawnika, który mieszkał w kamienicy w centrum Warszawy. Jak relacjonowała - chwalił się, czego nie robił i gdzie nie był, a w jego mieszkaniu panował bałagan. "Ubrudzona kawiarka ze śladami kamienia, ekspres nieczyszczony chyba od miesięcy, na oknach smugi, w lodówce spleśniałe jedzenie" - wspominała Laura.
Raz poprosił ją o to, by posprzątała u niego wieczorem. Gdy kobieta pracowała, przyszedł z pijanymi i naćpanymi kolegami. Mężczyźni zaczęli ją zaczepiać i składać nachalne propozycje seksualne.
"Uciekłam, nie dlatego, że się bałam, że coś mi zrobią, ale dlatego, że byli obleśni i chamscy" - powiedziała.
Mężczyzna później oskarżył ją o kradzież cennego przedmiotu, nie zapłacił za pracę i groził pozwami. Okazało się też, że na Facebooku kobiety ostrzegały się przed nim wzajemnie. "Też im groził. Kilka z nich zastanawiało się, czy nie zgłosić go na policję" - wyznała.
Ogromny apartament pełen butelek po alkoholu
Na łamach Onetu Laura przytoczyła też historię rozwiedzionej kobiety, która żyła za pieniądze byłego męża. "Wielki apartament na dachu, w centrum, 150 m kw. Wszędzie poupychane butelki po alkoholu, nawet w szafie z obrusami. Dwie godziny zajęło mi samo wynoszenie śmieci, pranie poplamionych ciuchów, wyrzucanie pustych opakowań po sushi, tajskim i hinduskim żarciu" - relacjonowała Laura.
Przyznała, że klientka sama była wyjątkowo zaniedbana, jednak wymagała od niej, by mieszkanie lśniło.
"Brud był wszędzie, do tego kuweta kota, w której śmierdziało tak, że miałam odruch wymiotny, w stojącym kocim jedzeniu: larwy much. A kobieta miała klimatyzację!" - komentowała sprzątaczka.
Raz poprosiła Laurę o przygotowanie kolacji dla zaproszonych przez nią gości, a później chwaliła się spotkaniem w mediach społecznościowych, udając zadbaną i poukładaną kobietę.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl