Sprząta domy Polaków. "W grudniu ludzie naprawdę szaleją"
- Polacy to czyściochy i wstydziochy - twierdzi Justyna Wiciel, właścicielka firmy sprzątającej, która przez 15 lat pracowała w Norwegii. Zdradza, jakie zachowania klientów najbardziej frustrują sprzątaczki. Grudzień to dla nich czas, w którym mają ręce pełne roboty.
Zamiast cieszyć się atmosferą nadchodzących świąt i magią grudniowych wieczorów, wielu ludzi wpada w wir obsesyjnych porządków i przygotowań. Lista do zrobienia wydaje się nigdy nie kończyć, a cała magia świąt znika pod naporem stresu związanego z przymusem bycia doskonałym.
Dlatego coraz więcej osób decyduje się na zatrudnienie profesjonalistów. Osoby zajmujące się sprzątaniem przypominają jednak, że jest to luksusowa usługa. Trzeba przygotować na nią nie tylko swój portfel, ale również pamiętać, by nie popełniać kilku podstawowych błędów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wolny termin na 24 grudnia
Agata, która od pięciu lat zajmuje się sprzątaniem domów, ma już zapełniony cały kalendarz na grudzień. - Zleceń mam mnóstwo, przez co muszę czasem odmawiać. Niektórzy chcą, żebym przyszła do nich za wszelką cenę. Gdy oznajmiłam jednej z pań, że nie wcisnę już dodatkowego sprzątania, zapytała, czy nie mogę przyjść do niej przed południem w Wigilię. W grudniu ludzie naprawdę szaleją.
Przedświąteczne sprzątanie nie różni się zbytnio od tego standardowego. - Wykonuję usługę tak, jak zawsze. Może wyjątkiem jest to, że klienci bardziej zwracają uwagę na doczyszczenie części reprezentacyjnych, takich jak salon, korytarz czy kuchnia, nawet kosztem sprzątania sypialni. Raz tylko zdarzyło mi się, że jeden z panów poprosił mnie, bym ubrała również choinkę. To nietypowa usługa, ale zgodziłam się, bo w gruncie rzeczy to przyjemne zajęcie - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.
- Najgorzej, jak ktoś nie sprząta regularnie przez cały rok, a na święta chce mieć wszystko na błysk - przyznaje Magda, która dorabia jako sprzątaczka. - Ludzie myślą, że można to zrobić w trzy lub cztery godziny i najlepiej za 100 zł. Niestety, przy tak długo gromadzących się zabrudzeniach, samo doczyszczenie piekarnika może zająć godzinę.
Sprzątanie to usługa luksusowa
Zwiększone zapotrzebowanie na sprzątanie obserwuje również Justyna Wiciel, założycielka firmy sprzątającej, znana w sieci jako @cleanblue_octopus.
- Zapytań jest obecnie bardzo dużo. Dostaję wiadomości praktycznie codziennie. Jedni chcą zamówić usługę sprzątania, a inni proszą o rady. Najwięcej problemów sprawia piekarnik oraz fugi - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską.
Zwraca jednak uwagę, że zainteresowanie sprzątaniem jest mniejsze niż w ubiegłych latach. - Inflacja i zawirowania na rynku sprawiły, że nie każdy może pozwolić sobie na taki wydatek. Pamiętajmy, że sprzątanie to usługa luksusowa i nie każdego na nią stać - stwierdza.
"Wariujemy". Mówi, jakie podejście do porządku mają Polacy
Justyna założyła firmę sprzątającą w Polsce po tym, jak przez 15 lat zajmowała się sprzątaniem luksusowych domów w Norwegii. Przyznaje, że różnice w podejściu do porządków między tymi krajami widoczne są gołym okiem.
- Norwedzy nie są tak rodzinni jak Polacy i rzadko zapraszają kogoś do domu. Nie zależy im tak, aby zabłysnąć przed gośćmi. Sprzątają wszystko raczej na bieżąco. Natomiast my przed większymi wydarzeniami wariujemy, chcemy, by wszystko było na tip top - mówi.
Stwierdza, że "Polacy to czyściochy i wstydziochy". - Wychodzimy z założenia, że zawsze jak przychodzą goście, nasze domy muszą lśnić. Wstydzimy się, co pomyślą inni, w tym sprzątaczka. Ja jednak nie zwracam w ogóle na to uwagi. Uważam, że dom jest do życia, a nie do wiecznego sprzątania. Podziwiam ludzi, którzy mają na to czas i to lubią. Ja tak nie mam i mój dom często nie jest idealny, ale dzięki temu mam co nagrywać i pokazywać w sieci - przyznaje z uśmiechem.
Uciążliwe zachowania klientów
W Polsce Justyna niejednokrotnie spotkała się z sytuacją, że ktoś sprząta swój dom przed przyjściem sprzątaczki. - Dopiero po paru wizytach czuje się bardziej swobodnie i pokazuje dom takim, jakim naprawdę jest. Nie jest to jednak korzystne zjawisko, bo sprzątaczka najczęściej wycenia koszty usługi na pierwszej wizycie. Jeśli podczas kolejnych dom będzie dużo bardziej zbrudzony, będzie musiała podwyższyć stawkę. To z kolei prowadzi do wielu niedomówień.
Jak przyznaje, niezwykle uciążliwa dla osób sprzątających jest również sytuacja, w której właściciele mieszkania na czas porządków zostają w domu. - To bardzo utrudnia i wydłuża czas pracy. O ile w przypadku dużych domów, np. o powierzchni 800 mkw., można z tym sobie jakoś poradzić, o tyle w domach mających 200 mkw. i mniej sytuacja bardzo się komplikuje.
Najgorzej jest w przypadku małych mieszkań. - Na początku mojej kariery zdarzyło mi się odwiedzić rodzinę, gdzie na 50 mkw. znajdowali się: mąż, żona, dwójka dzieci, pies i świnka morska sąsiadów. Zależało im, żeby posprzątać dom przed ważną uroczystością, ale wszyscy się pochorowali i zostali w domu. Taka praca jest bardzo męcząca. Nawet nie chodzi o to, że mnie to krępuje, ale zamiast skupiać się na swojej pracy, muszę myśleć o tym, żeby nie przeszkadzać domownikom i cały czas prosić, żeby przenosili się z kąta w kąt. Ja mam dość chaotyczny styl sprzątania, więc moja obecność domownikom sporo komplikuje.
Kolejnym błędem klientów jest nieustalenie dokładnego zakresu prac. Zdaniem Justyny oczekiwanie, że sprzątaczka zajmie się dodatkowym obszarem, bo udało się się skończyć zleconą pracę przed czasem, jest kuriozalne. - Często zdarza mi się pracować szybciej, aby zaoszczędzić czas i wrócić wcześniej do domu. Wtedy prace przewidziane np. na cztery godziny, jestem w stanie wykonać w trzy i pół. Nie oznacza to jednak, że te pół godziny powinnam przeznaczyć na dodatkowe rzeczy. Przecież gdybym chciała, mogłabym to wszystko robić wolniej.
Justyna przyznaje, że problemem są również klienci, którzy oczekują, że zrobi coś "przy okazji". - Niektórzy wymuszają dodatkowe usługi za darmo - przyznaje. - Mówią: "Justyna, może umyłabyś nam jeszcze okienka? Dziś tak tylko ze dwa lub trzy i następnym razem kolejne. Do świąt będą wszystkie umyte". Niestety często mam problem z odmawianiem, ale staram się sugerować, że powinni zamówić jedno sprzątanie więcej, bo mycie okien to dodatkowa usługa.
Sprzątanie to dochodowy biznes
Czysty dom bez machnięcia ręką to marzenie wielu. Ile zapłacimy za taki luksus? Choć ceny zaczynają się już od 35 zł za godzinę, górna granica praktycznie nie istnieje. - Stawki bardzo się różnią. Wszystko zależy od miasta, powierzchni i stopnia zabrudzenia. Firmy sprzątające zazwyczaj podają cenę za całe zlecenie. W przeliczeniu na godzinę będzie to od 60 do nawet ponad 150 zł. Najdroższe są sprzątania poremontowe.
Justyna przyznaje, że jest to bardzo dochodowy biznes. - Zysk możemy mieć już na starcie, bo do rozpoczęcia nie jest potrzebny prawie żaden nakład finansowy, a klientów można znaleźć wszędzie. Trzeba jednak umieć to robić. Dużo obserwatorów idzie za moim przykładem i też zakłada firmy sprzątające, ale niestety nie odnoszą sukcesu. Liczą, że klient sam do nich przyjdzie. Tutaj nie ma cudów. Sama na początku wykonywałam wiele jednorazowych prac po kosztach w zamian za możliwość nakręcenia efektów sprzątania i pokazania ich na Instagramie. Prosiłam też o polecenie mnie dalej rodzinie i znajomym.
Agnieszka Natalia Woźniak, dziennikarka Wirtualnej Polski