Sprzątaczki w męskiej toalecie w korporacji. Mężczyzn to krępuje, one się z tego śmieją
Wyczyszczą każdy, nawet najmniejszy brud. Zaglądają we wszystkie zakamarki na korporacyjnych korytarzach i biurkach. Nawet tam, gdzie nie odważyłyby się zajrzeć w innej sytuacji – do męskiej toalety. Nie pukają, czują się jak u siebie.
24.10.2019 | aktual.: 24.10.2019 19:24
Piotr ma 23 lata, pracuje w korporacji w centrum Poznania. Mówi, że obecność sprzątaczki w toalecie, kiedy on załatwia się przy pisuarze, bardzo go krępuje. – Zazwyczaj mam wrażenie, że wchodzi specjalnie, żeby sobie popatrzeć na męskie przyrodzenia. Poza tym, to czas, kiedy na chwilę się wyłączasz i odpoczywasz, więc chcesz mieć chwilę dla siebie – podkreśla.
– Tego rodzaju sytuacje są dla faceta mało komfortowe – mówi 24-letni Kuba, który pracuje w dużej warszawskiej firmie. – Już obecność drugiego mężczyzny przy pisuarze obok potrafi sprawić, że tak prosta czynność jak korzystanie z toalety jest wstydliwa i nieprzyjemna. Kiedy dochodzi do tego towarzystwo kobiety, która wyskakuje zza twoich pleców z mopem i przyborami do dezynfekcji, nagle stajesz się w swoim miejscu odosobnienia niechcianym intruzem – dodaje.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy panie sprzątające są tak samo skrępowane w męskiej toalecie jak mężczyźni, których tam spotykają.
"Uwaga, będę podglądać!"
Stanisława od 5 lat pracuje jako sprzątaczka w warszawskim biurowcu w Alejach Jerozolimskich. Męskie toalety sprząta kilka razy dziennie. W większości przypadków, kiedy wchodzi, ktoś załatwia się przy pisuarze. Nie odwraca się i nie wychodzi, bo, jak tłumaczy, gdyby za każdym razem tak robiła, to niczego by nie sprzątnęła. – Przecież one są okupowane przez cały czas, od rana aż do późnych godzin – tłumaczy.
Ma swój specjalny rytuał, który często wywołuje śmiech u mężczyzn. Gdy otwiera drzwi, krzyczy: "Uwaga, będę podglądać!". Potem często dodaje: "O nie, nie udało mi się, nie zdążyłam!". Opowiada, że w innych miejscach, w których pracowała jako sekretarka, obowiązywał zakaz wchodzenia do toalety, kiedy panie sprzątały. – Przy mnie nie ma żadnego zakazu – podkreśla. Nigdy nie puka, gdy wchodzi. Mówi, że to nie ma sensu. – Wybiłabym sobie palec, gdybym miała tak pukać kilkanaście razy dziennie – żartuje.
"Ja tu tylko sprzątam"
Stanisława przyznaje, że na początku wizyty w męskiej toalecie ją stresowały, bo kobieta w tym miejscu to niecodzienny widok, do którego nie była przyzwyczajona. Jednak pracuje w tej samej korporacji już tak długo, że panowie są do niej przyzwyczajeni. A mąż wcale nie jest zazdrosny, że bywa często w męskich toaletach i zdarzy jej się coś zobaczyć kątem oka podczas sprzątania. – Wiadomo, że wykonuję swoją pracę. Przecież ja tam nie przychodzę, żeby sobie oglądać – tłumaczy.
– Ktoś powiedział mi kiedyś wchodząc, że nie będzie mi przeszkadzał. On mi nie przeszkadza w pracy, przecież on też jest w pracy – dodaje. Zdarza się też, że mężczyźni dziwią się, gdy ją widzą. – Czasami pan wchodzący do toalety jest zszokowany. Nagle się cofa i patrzy, czy na pewno wszedł do odpowiedniej toalety. Ale ja zawsze mówię: "Proszę się nie martwić, ja tu tylko sprzątam. Proszę załatwiać, co pan ma do załatwienia - za swoją potrzebą" – podkreśla.
Mężczyźni czasem też przechodzą pośpiesznie z części z pisuarami do tej z kabinami, kiedy widzą Stanisławę. Mówi wtedy: "Proszę się nie krępować, ja zaraz stąd wychodzę". – Są też osoby, których moja obecność zawstydza na tyle, że po prostu wychodzą i czekają na korytarzu aż wyjdę albo idą do innej toalety – mówi kobieta.
Wchodzę, robię swoje i wychodzę
Alicja jest po pięćdziesiątce, pracuje już 10 lat jako sprzątaczka w różnych warszawskich korporacjach. Mówi, że do męskich toalet wchodzi jak do siebie. Na początku pukała, ale teraz już nigdy tego nie robi. – Miałam taki zwyczaj, ale jak oni się nawet nie odzywają, to bym stała tyle czasu? To już sobie dałam spokój – mówi.
– Wchodzę, ogarniam, robię swoją pracę i wychodzę. Po prostu muszę wykonać swoją robotę – mówi Alicja. – Ja już od tylu lat tu pracuje i od tylu lat sprzątam łazienki, że nawet na to nie zwracam uwagi – dodaje. Nigdy jej się nie zdarzyło spotkanie oko w oko z mężczyzną pod pisuarem, bo kiedy widziała, że jest zajęty, to brała się za sprzątanie czegoś innego. Ale w przypadku kabin nie zawsze udało się uniknąć wpadnięcia na siebie.
– Mało razy było tak, że pan się nie zamknął i otworzyłam kabinę w toalecie, a on tam siedzi? Pytam go, czemu się nie zamknął. "A, bo widzi pani, zapomniałem" - mówi. Bo siedział w telefonie. Ale to nie może mieć do mnie pretensji, bo ja otwieram drzwi i jestem pewna, że nikogo nie ma. Jak się idzie z komórką, to się siedzi i nie myśli – opowiada Alicja.
Na początku się krępowała, gdy wchodziła do męskiej toalety, ale z czasem się przełamała i teraz już nie ma z tym problemu. – Pracownicy mi nieraz mówią: "Ja panią podziwiam, że pani do tej męskiej toalety wchodzi". Ale ktoś tam musi wejść – mówi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl