Stąd się bierze delikatność. Odkrywamy sekrety powstawania czekolady Milka
Kiedy myślimy „Milka”, przed oczami od razu mamy Alpy, mleko od fioletowej krowy i zawijanie w sreberka. Jednak jak w rzeczywistości powstaje jedna z najpopularniejszych czekolad na świecie? Udało nam się zajrzeć za kulisy, by przekonać się, że Milka jest delikatna pod każdym względem – nie tylko jeśli chodzi o jej smak, ale i zrównoważoną produkcję. I choć alpejskie krowy nie są liliowe, wiodą naprawdę sielskie życie.
21.08.2019 | aktual.: 25.09.2019 10:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wraz z zespołem Milka wyruszyliśmy na podbój alpejskich farm, żeby na własne oczy przekonać się, jak powstaje najdelikatniejsze mleko, wykorzystywane w czekoladach marki. A wszystko to w towarzystwie obłędnych widoków na niemieckie góry i wspaniałych ludzi żądnych przygód.
Okazuje się, że 100% mleka używanego do produkcji czekolady Milka w istocie pochodzi z Alp, a konkretnie z 800 niewielkich rodzinnych gospodarstw, w których praca przekazywana jest z pokolenia na pokolenie od kilkuset lat. Co więcej, w każdej z tych farm żyje średnio 60 krów, z których wszystkie mają swoje imiona i są traktowane z wyjątkową czułością. Do ich codzienności należy nie tylko wylegiwanie się na zielonych łąkach, czy branie pryszniców, ale nawet… masaż. Wszystko po to, żeby produkcja odbywała się w sposób delikatny, a ich mleko było najwyższej jakości – dokładnie tak, jak czekolady Milka.
Popołudniowe dojenie było dla nas szczególnie przyjemne, ponieważ mogliśmy w nim uczestniczyć. Każdy z nas dołożył swoją cegiełkę do powstawania najdelikatniejszej czekolady na rynku. Musicie nam wierzyć, że włożyliśmy w to mnóstwo miłości!
Podczas wizyty na farmie mogliśmy nawet nadać imię jednemu z nowonarodzonych cielaczków. Choć naszym typem od początku była klasyczna "Mućka", ponieważ imię musiało zaczynać się na literę "L", finalnie do rejestru została wpisana "Lućka".
Krowy z farm Milka żywią się wysokiej jakości paszą modyfikowaną w zależności od pory roku, spędzają czas na alpejskich pastwiskach oraz wypoczywają w przestronnych i nowocześnie wyposażonych oborach. Kiedy przychodzi pora dojenia, same ustawiają się w kolejce. Później ich mleko trafia do jednej z wielu fabryk czekolady Milka. Nam udało się zajrzeć na "zaplecze" fabryki w Bludenz. Jednej z najstarszych i największych, które należą do marki.
Już początek wizyty był wyjątkowo słodki. Mieliśmy okazję skosztować świeżo wyprodukowanej, jeszcze ciepłej czekolady Milka z indywidualnie dobranymi dodatkami. Kiedy my pałaszowaliśmy te delikatne słodkości, pracownicy fabryki odpowiedzieli nam o historii marki i zdradzili, skąd wziął się pomysł na czekoladę akurat z alpejskiego mleka.
W 1901 roku w Szwajcarii Philippe Suchard postanowił spopularyzować wysokiej jakości czekolady. Wprowadził do sprzedaży alpejską czekoladę mleczną, zwaną Suchard Milka, w liliowym opakowaniu – tak narodziła się Milka.
Nazwa ta powstała od słów "milch" i "kakao", które w języku niemieckim oznaczają "mleko" i "kakao". Odzwierciedla ona zobowiązanie marki do stosowania najlepszych składników gwarantujących wyjątkowy smak produktów Milka.
W fabryce w Bludenz udało nam się poznać także dwie największe gwiazdy marki, czyli fioletową krowę i kultowego już świstaka. Po tym wstępie ruszyliśmy na zwiedzanie linii produkcyjnej. Mogliśmy zobaczyć, jak powstaje tabliczka mlecznej czekolady Milka. Każda z nich poddawana jest dokładnym testom jakości, tak, by mieć pewność, że to najdelikatniejsza czekolada na rynku.
Za sprawą atmosfery, wizyty na farmie i w fabryce Milka upłynęły nam niemal jak w rodzinie. Wszystkie osoby pracujące dla marki tylko podkreślają filozofię firmy: "delikatność w sercu". Słodka czekolada, troskliwa opieka, mnóstwo radości – to właśnie kulisy powstawania Milka.