To niby nic
Najczęściej na początku ofiary stalkingu bagatelizują problem. Wydaje im się, że sprawca wyśle kilka sms-ów i przestanie, że w końcu pogodzi się z sytuacją. Inni próbują tłumaczyć, porozumieć się z oprawcą. Bywa, że przynosi to efekty, często jednak jeszcze bardziej podsyca do działania. I w końcu dochodzi do sytuacji, że ofiara czuje się zupełnie zaszczuta, boi się wyjść z domu, zmienia numery telefonów, a nawet rzuca pracę i wyjeżdża do innego miasta, byle zaznać odrobiny spokoju. Zaczyna mięć leki i depresje. Stalkerzy skutecznie potrafią zamienić życie w koszmar.
POLECAMY: * Dlaczego warto być asertywnym? *