Strajkujący wchodzą do kościołów. Ks. Isakowicz-Zaleski jest oburzony
Informacja o zaostrzeniu prawa aborcyjnego doprowadziła do ogólnopolskich protestów. Ich skala i siła narasta z każdym dniem. W niedzielę, w niektórych parafiach doszło do zakłócenia mszy świętych. - Można domagać się czegoś, ale bez takiej agresji - powiedział ks. Isakowicz-Zaleski w rozmowie z WP Kobieta.
25.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:19
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przerywanie ciąży ze względu na wady płodu jest niezgodne z konstytucją. Momentalnie zaczęły się masowe protesty w całym kraju, które z każdym dniem przybierają na sile. Ludzie wychodzą na ulice miast, demonstrują przed budynkiem Trybunału Konstytucyjnego, siedzibami PiS czy domem Jarosława Kaczyńskiego.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski komentuje strajki w kościołach
W niedzielę część osób zdecydowała się pójść również przed kościoły, a nawet wejść do świątyń z plakatami i transparentami. Tak zrobiła m.in. posłanka Joanna Scheuring-Wielgus, która stanęła przed wiernymi z napisem: "Kobieto, sama umiesz decydować".
Niektórzy postanowili użyć jeszcze bardziej dosadnych słów. Podczas mszy w jednej z parafii, ktoś stanął przed ołtarzem z kartonem, na którym widniał: "Módlmy się o prawo do aborcji".
Ten widok oburzył wiele osób twierdzących, że strajkujący poszli o krok za daleko. Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski ma jasne zdanie.
- Uważam, że każdy człowiek ma prawo protestować, jeżeli uważa, że jego poglądy są słuszne albo, że chce coś społeczeństwu przekazać – powiedział w rozmowie z WP Kobieta, jednocześnie dodając, że wejście manifestujących do kościoła jest skandaliczne. – To jest agresja wobec ludzi, którzy przychodzą do kościołów oraz dewastacja świątyń – podkreślił.
Według duchownego te działania przyniosą odwrotny rezultat od zamierzonego. – Wiele osób zobaczy, że metody, jakie są stosowane, nie są do przyjęcia. Można domagać się czegoś, ale bez takiej agresji. W świątyniach są ludzie wierzący, a nie ci, którzy podejmowali decyzję w tej sprawie. Przerywanie nabożeństw jest strzelaniem sobie w kolano – uważa.
Ks. Isakowicz-Zaleski odwołuje się do przeszłości. – Nawet w czasach komunizmu nie pamiętam, żeby aktywiści partyjni wchodzili do kościołów i rozkładali plakaty. Tego nie było – podkreśla w rozmowie z nami.
Duchowny odniósł się do incydentów również za pośrednictwem mediów społecznościowych. "Nawet Adolf Hitler nie wpadł na pomysł, aby wysyłać bojówkarzy do świątyń z plakatami 'Módlmy się o prawo do zbijania Żydów'. A Adamowi Michnikowi i Georgowi Sorosowi, że niepomni na dzieje swego narodu popierają to barbarzyństwo" - napisał na Facebooku ks. Tadeusz Isakowicz- Zaleski.