Blisko ludziStudentek nie stać na wysokie opłaty za studia. Coraz więcej szuka "Sugar Daddys"

Studentek nie stać na wysokie opłaty za studia. Coraz więcej szuka "Sugar Daddys"

Logujące się na portalach oferujących znalezienie "Sugar Daddy" dziewczęta nie pragną jedynie zdobyć środki na nowe ubrania czy drogie wakacje. Jak się okazuje, wśród nich jest coraz więcej studentek, które dzięki pieniądzom od sponsora, starają się zapłacić za studia. Zjawisko jest widoczne głównie w tych państwach, w których edukacja wyższa nie jest darmowa.

Studentek nie stać na wysokie opłaty za studia. Coraz więcej szuka "Sugar Daddys"
Źródło zdjęć: © 123RF
Lidia Pustelnik

12.11.2017 | aktual.: 12.11.2017 14:09

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Zjawisko masowego logowania się studentek na stronach typu SeekingArrangement.com, za pomocą których można znaleźć Sugar Daddy lub Sugar Baby, zostało zauważone w Stanach Zjednoczonych. Eksperci zauważają, że ma ono związek z zadłużaniem się studentów na wiele tysięcy dolarów, by móc skończyć studia. Na wspomnianej stronie w 2016 roku zarejestrowało się aż 2,5 mln studentek. Wiele z nich szukało kogoś, kto zapłaci czesne za ich studia.

Sugar Daddy jest zwykle starszym i zamożnym mężczyzną, szukający młodej kobiety (Sugar Baby), którą będzie mógł "rozpieszczać" za pomocą prezentów, niespodzianek, a czasem nawet opłaconego mieszkania czy auta. Czego oczekuje w zamian? W grę wchodzą wspólne kolacje, koncerty i inne towarzyskie spotkania czy towarzyszenie podczas wyjazdów służbowych. Decydujące się na taki układ dziewczęta zdają sobie jednak sprawę, że relacja zakłada również bliskość fizyczną, a więc, mówiąc wprost – seks.

Portale oferujące tego rodzaju relację cieszą się popularnością na całym świecie, również w Polsce, gdzie dostępne są strony takie jak Sugardaters.pl czy Victoriamilan.pl, która prócz sponsoringu pozwala na znalezienie kochanka bądź kochanki przez osoby w będące związkach małżeńskich. SeekingArrangement.com również jest nastawione na międzynarodowych użytkowników i jak dotąd swoje konta na portalu założyło już 10 milionów osób.

Rzeczniczka portalu Alexis Germany opowiadała w rozmowie z "Business Insider" o mającej miejsce kilka lat temu kampanii firmy, skierowanej do studentek. Kampania, którą nazwano "Sugar Baby University", miała przyciągnąć młode dziewczęta, zmagające się z kredytami studenckimi, oraz osoby, które dopiero myślą o studiach, ale przeraża ich wysokość czesnego. Reklama trafiła w samo sedno problemów wielu dziewcząt i w ciągu ostatnich kilku lat liczba logujących się na SeekingArrangement.com przy użyciu uczelnianych adresów mailowych znacznie wzrosła.

– Niektórzy [Sugar Daddy – przyp. red.] mają w głowie scenariusz rycerza na białym koniu i rzeczywiście chcą komuś pomóc, chroniąc tę osobę przed długami – tłumaczyła Germany w rozmowie z "Business Insider".

Wiele dziewcząt nie wstydzi się mówić o życiu na koszt swojego Sugar Daddy. Wśród nich jest Maya, 19-latka z Australii, która dzięki sponsorom zwiedziła już pół świata. Dziewczyna otwarcie mówi o tym, że za wspólny obiad dostaje od mężczyzn 350 dolarów, a za kilka godzin na plaży – 200 dolarów. Deklaruje przy tym, że nie sypia ze sponsorami, mimo że dzięki temu mogłaby zarobić jeszcze więcej. – Jeśli skończą mi się pieniądze na koncie, wchodzę na swój profil i po chwili znajduje się 100 mężczyzn, którzy chcą mnie wspomóc – mówi w wywiadzie dla australijskiego "Daily Mail”.

Podobnych Sugar Babies nie brakuje również w Polsce. Według badań, jedna piąta studentów przyznaje się do życia u boku sponsora. W jednym z wywiadów profesor Zbigniew Lew-Starowicz wyliczał, że przeciętnie kobieta może zarobić ponad 2 tys. zł. miesięcznie, choć w większości przypadków jest to o wiele więcej. I tylko krok dzieli je od prostytucji – wiele z nich decyduje się przekroczyć tę granicę, by zarobić jeszcze więcej.

– Sponsoring to prostytucja, tylko nieco zawoalowana, można powiedzieć "w białych rękawiczkach”. Studentki traktują związek ze sponsorem jak pracę, inwestycję w swoją przyszłość – mówiła dla Wirtualnej Polski Elżbieta Michałowska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego przy okazji premiery filmu „Sponsoring". A ponieważ jest to zjawisko bliskie prostytucji, podobnie jak ona niesie ze sobą poważne konsekwencje w sferze rozwoju psychicznego i emocjonalnego zaangażowanych w nie osób. W ramach relacji ze sponsorem może dochodzić do molestowania czy nawet gwałtów, które nie są przez nie zgłaszane z uwagi na wstyd. Wielu dziewczętom po takim doświadczeniu trudno jest uwierzyć, że mogą stworzyć normalny związek, niektóre wpadają w depresję lub są dręczone poczuciem winy i niskim poczuciem własnej wartości – przestają wierzyć, że zasługują na coś lepszego.

Komentarze (7)