Sugestia męża ją oburzyła. Za dobre wakacje chciał jednego
- Wydzielał mi na wszystko pieniądze, kazał pokazywać paragony, mówił, że za dużo wydaję. Pytał, po co kupiłam cztery paczki podpasek, bo przecież chyba w jednym miesiącu aż tyle nie zużywam. Ale jak miał dobry humor, wydawał na mnie szerokim gestem - opowiada Renata, ofiara przemocy ekonomicznej.
05.01.2023 | aktual.: 07.01.2023 09:34
34-letnia Renata z Warszawy postanowiła wrócić do pracy zaraz po urlopie wychowawczym, gdy tylko Amelka skończyła trzy latka i poszła do przedszkola. Przed urodzeniem dziecka kobieta pracowała w firmie farmaceutycznej, gdzie zajmowała stanowisko specjalistki od HR. – Zostanie mamą wiele zmieniło w moim życiu, w każdym jego obszarze – mówi ze nieskrywanym smutkiem w głosie. – Zastanawiam się, czy to właśnie chęć powrotu do pracy, czy to, co zaczęło się dziać tuż po narodzinach Amelki, było początkiem końca naszego małżeństwa…
Renata i jej były już mąż poznali się 10 lat temu na domówce u znajomych. – Nie od razu przypadliśmy sobie do gustu, potem długo randkowaliśmy. Ślub wzięliśmy pięć lat później. Powiedziałam "tak", choć nie ukrywam, że miałam poważne wątpliwości – Wojtek był czasami bardzo wybuchowy. Potrafił wtedy mówić, co mu ślina na język przyniesie, ranić mnie słowami do żywego, jakby zupełnie nad sobą nie panował – wspomina Renata. – Raz twierdził, że to efekt przemęczenia, innym razem, że to skutek jego wielkiej wrażliwości. Najczęściej mówił jednak, że gdybym go specjalnie i złośliwie nie denerwowała, to on by tak nie reagował. Koniec końców niemal zawsze okazywało się, że to moja wina.
CPK: Przemoc w domu wiąże się zwykle z ekonomiczną
Po urodzeniu córki Renata najpierw wzięła urlop macierzyński, a potem wychowawczy. – Ustaliliśmy wspólnie, że tak będzie lepiej. Na dodatek Wojtek awansował, dobrze zarabiał, więc stać nas było na to, żebym nie pracowała – opowiada Renata.
I dodaje szybko: - Choć miałam moment zawahania. Zresztą nie jeden. Gdy wróciliśmy ze szpitala do domu, Wojtek niemal na każdym kroku podkreślał moją od niego zależność. Miałam baby bluesa, a on w ogóle tego nie rozumiał. Ja płakałam, on na mnie krzyczał, ciągle się kłóciliśmy. Na każdym kroku podkreślał, że bez niego bym sobie nie poradziła, że gdyby nie on, to nie miałabym z czego żyć… Moi rodzice mieszkają na Śląsku i rzeczywiście nie mam tu żadnej rodziny, ale to nie powód, żebym nawet jako samodzielna matka miała sobie nie poradzić z dzieckiem. Nie zdawałam sobie wtedy sprawy, że to, co mnie spotyka, to przemoc ekonomiczna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje na swojej stronie internetowej Centrum Praw Kobiet, "o przemocy ekonomicznej można mówić wtedy, gdy jej sprawca używa pieniędzy albo innych dóbr materialnych po to, aby uzależnić od siebie finansowo drugą osobę. Jest to jednocześnie forma zaspokojenia przez niego swojej potrzeby sprawowania nad nią kontroli i władzy".
Całkowita kontrola
Gdy skończył się urlop macierzyński i Renata przestała mieć jakiekolwiek dochody, zaczęła zasilać domowy budżet z własnych oszczędności. – Popełniłam błąd, że wtedy wszystko wydałam i, co gorsza, powiedziałam o tym mężowi – wspomina. – Moje pieniądze szybko się skończyły, więc równie szybko stałam się całkowicie od niego zależna, co skrupulatnie wykorzystał. Wydzielał mi na wszystko pieniądze, kazał pokazywać paragony, mówił, że za dużo wydaję. Pytał, po co kupiłam cztery paczki podpasek, bo przecież chyba w jednym miesiącu aż tyle nie zużywam. Ale jak miał dobry humor, wydawał na mnie szerokim gestem dużo pieniędzy, kupując mi ubrania w dobrych butikach. Byłam całkowicie zdezorientowana.
Mąż Renaty nigdy nie powiedział tego wprost, ale wielokrotnie sugerował, że jeśli będzie przychylna mu w sypialni, jest skłonny wydać więcej na wakacje i zdecydować się m.in. na bardziej luksusowy hotel. – Gdy pełna oburzenia powiedziałam mu, że chyba nie sądzi, że zamierzam za pomocą seksu załatwiać nam wszystkim u niego wakacje w lepszych warunkach, to dostał furii i wrzeszczał, że on nic takiego nie miał na myśli.
Jak twierdzi psycholożka Joanna Popławska, spektrum zachowań, które można uznać za formę przemocy ekonomicznej, jest bardzo szerokie. – Znajdą się tu zarówno bardzo poważne nadużycia związane z wymuszaniem seksu w zamian za jakieś dobra materialne lub niematerialne, jak i zastraszanie, upokarzanie, zawstydzanie – wylicza Popławska. – To może być wydzielanie jedzenia, ograniczanie dostępu do wspólnych rzeczy, np. uniemożliwianie korzystania z samochodu, ale także uniemożliwienie odbycia odpłatnej wizyty lekarskiej czy u fryzjera. Nie chodzi tylko o to, że sprawca przemocy nie daje bliskiej osobie pieniędzy lub je wydziela. Często robi to nie wtedy, kiedy jego ofiara potrzebuje, ale wówczas, gdy uzna to za stosowne.
Kontrola sprawowana za pomocą pilota
Renata mówi, że w jej przypadku przemoc ekonomiczna przejawiała się także w gestach, które pozornie nie należą do repertuaru takich zachowań. – Chciałam obejrzeć film w telewizji, a mój mąż mówił, że ponieważ on opłaca wszystkie rachunki, to on decyduje, jaki program oglądamy – wspomina kobieta. – Wybierałam ulubiony gatunek kawy, a on w sklepie odkładał opakowanie z moją ulubioną kawą na półkę i wybierał innej firmy, podkreślając, że skoro on płaci, to on decyduje. Wielokrotnie z tego powodu dochodziło między nami do awantur.
Renata podkreśla, że mąż przewagę finansową demonstrował nie za każdym razem i nie przy każdej okazji. – Miałam poczucie, że robił to, żeby mnie ukarać za zachowanie, które mu się nie podobało – wspomina Renata. – Ale nie było żadnego jasnego repertuaru zachowań, których mój mąż nie tolerował. Kara mogła mnie spotkać za rzeczy, za które w innych sytuacjach mnie chwalił. Był całkowicie nieprzewidywalny. Agresywne zachowania wobec mnie nasilały się też w sytuacjach, gdy był zmęczony, zdenerwowany, zestresowany lub gdy było między nami za długo dobrze. Tak jakby ten stan spokoju i dobrych relacji nie mógł trwać ciągle. Cykl wyglądał tak samo: awantura, potem nieodzywanie się do mnie, karanie ciszą, przemoc finansowa, a potem wychodzenie z tej sytuacji rakiem, bez przepraszam, za to z przymilaniem się, prezentami, serdecznymi gestami, które słabły na sile po to, by znowu doszło do wybuchu. I tak w kółko.
Jak podkreśla Joanna Popławska, osoby stosujące przemoc cechuje przeważnie niskie poczucie własnej wartości. – Ponieważ czują się niepewnie, chcą za wszelką cenę ukryć dojmujące uczucie nieśmiałości, nieadekwatności, płochliwości i żeby poczuć się silniejszymi oraz mocniejszymi, stosują przemoc – mówi psycholożka. - To właśnie pozwala im zdobywać władzę i stosować kontrolę. Nie umieją swoich potrzeb zaspokoić innymi metodami, dlatego co jakiś czas dochodzi u nich do eksplozji negatywnych uczuć i przemocowych zachowań. Potem, żeby złagodzić skutki swoich działań, przymilają się, okazują dobro. Jednak frustracja w nich narasta i w końcu dochodzi do kolejnego wybuchu.
Zobacz także
Wydzielanie pieniędzy to przejaw gospodarności małżonka?
Jak twierdzi Renata, przemoc zarówno ekonomiczna, jak i psychiczna nasiliły się znacząco, gdy postanowiła wrócić do pracy. – Nie chciałam dłużej prosić się o pieniądze, o kieszonkowe, żeby iść z koleżanką na kawę – wspomina kobieta. – Amelka w lipcu kończyła trzy lata, zapisałam ją do prywatnego przedszkola, w którym naukę miała zacząć od września. Mój mąż, gdy się o tym dowiedział, wpadł w furię. Krzyczał, że nie zgadza się, by dziecko chodziło do przedszkola, bo jest rzekomo za małe, a ja nie mam prawa wrócić do pracy. Teraz wiem, że zdał sobie wtedy sprawę, że utraci znaczą część kontroli nade mną. Gdy zaczął mi grozić, zabrałam córkę i wyprowadziłam się do przyjaciółki. Zgłosiłam się do prawniczki, która uświadomiła mi, że to, co robił mój mąż to trwająca latami przemoc psychiczna i ekonomiczna. Wtedy podjęłam decyzje o rozwodzie.
Choć statystyki policyjne mówią, że w 2021 r. odnotowano w Polsce zaledwie 1548 przypadków przemocy ekonomicznej. Jednak zdaniem ekspertów zajmujących się kwestiami przemocy domowej - policyjne dane niewiele mają z rzeczywistością.
Tymczasem - jak wynika z przygotowanego w 2019 roku przez agencję badawczą Kantar dla Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej raportu pt. "Ogólnopolska diagnoza zjawiska przemocy w rodzinie" - przemocy ekonomicznej doświadczyło 34 proc. Polaków. Ok. 10 proc. dorosłych Polaków, czyli ponad 3 mln, uznaje przemocowe zachowania za normalne. Jak manifestuje się przemoc ekonomiczna. Według 14 proc. respondentów "wydzielanie pieniędzy i kontrolowanie wszystkich wydatków to przejaw gospodarności współmałżonka". Jak wynika z badań, ofiarami tego typu przemocy padło aż 13 proc. badanych, co – jak napisano w raporcie – "potwierdza opinię ekspertów, że Polacy nie w pełni rozumieją zjawisko przemocy ekonomicznej".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!