Blisko ludziŚwiąteczny coming out? "Nie odtrącajcie nas tylko dlatego, że nie jesteśmy hetero"

Świąteczny coming out? "Nie odtrącajcie nas tylko dlatego, że nie jesteśmy hetero"

– Po tym, jak przyjechałem do domu na święta i wyznałem, że jestem gejem, rodzina nie odezwała się do mnie przez następne dwa miesiące – mówi Mariusz. Dla wielu osób ze społeczności LGBT Boże Narodzenie to najtrudniejszy moment w roku.

Świąteczny coming out? "Nie odtrącajcie nas tylko dlatego, że nie jesteśmy hetero"
Źródło zdjęć: © East News

25.12.2019 16:36

Jedni, jak Mariusz, w Boże Narodzenie decydują się na coming out. Inni prawdę o swojej orientacji duszą w sobie. Niektórzy jednak święta uwielbiają. Ci akceptowani przez bliskich.

Patryk ma 19 lat, na Facebooku prowadzi grupę LGBT Poland Official (ponad 13 tys. członków). Wizja Bożego Narodzenia nie napawa go optymizmem. Głównie dlatego, że rodzina nie zna prawdy o jego tożsamości płciowej. – Święta to dla mnie niezbyt miły okres – przyznaje. – Jestem jedną z tych osób, które cały wieczór spędzą, unikając najbliższych i zamykając się w pokoju. Dlaczego? Bo nie chcę przy nich udawać kogoś, kim nie jestem, ale nie chcę się też outować. Coming out mógłby skończyć się dla mnie o wiele gorzej niż dwie godziny krzyku i cały wieczór łez.

W przypływie gorzkich uczuć Patryk zamieszcza na Facebooku intymny wpis. Pisze w nim tak: "To właśnie w święta, przy okazji rodzinnego spotkania, osoby LGBT często decydują się zrobić swój coming out. Jak się to kończy? Bardzo często wieczorem pełnym łez, niekiedy wyrzuceniem z domu, wielką kłótnią – w wieczór, w który tradycyjnie 'gasną wszystkie spory'. Niektórzy zrzucą winę na szok zebranych, a inni na to, że to niezgodne z religią i czyimiś przekonaniami. Jednak czy szok i niezgodność z czyimiś przekonaniami usprawiedliwiają kogoś, kto w ten sposób traktuje członka swojej rodziny? Syna, córkę, brata? Kogoś, z kim jeszcze 5 minut temu dzielił się opłatkiem, życząc przy tym dużo zdrowia, szczęścia i uśmiechu? Chyba nie na tym polega wybrzmiewająca w ten szczególny dla wielu ludzi dzień miłość do bliźniego".

Ojciec milczy, matka płacze

Patryk uważa, że złudzenie "innej atmosfery" towarzyszące świętom Bożego Narodzenia daje osobom LGBT siłę do tego, żeby się w końcu otworzyć i powiedzieć to, co się czuje, a nie to, co trzeba i co wypada.

– Wiem, że w nadchodzące święta wiele osób podejmie decyzję o tym, czy warto się wyoutować. Wiele osób zrobi to spontanicznie, ale wśród nich będą też ci, którzy ten dzień spędzą samotnie. Spędzą go bez rodziny, która przecież jeszcze kilka lat temu nazywała ich kochanym synem czy cudowną córką – mówi Patryk.

Jak Mariusz, lat 28, który doskonale pamięta tamtą Wigilię. Studiował w Warszawie, przyjechał na święta do swojej rodzinnej miejscowości. Od lat wiedział, że jest gejem, ale dopiero na studiach w pełni to zaakceptował. – Pojechałem do domu z mocnym przekonaniem, że wyznam prawdę. I zrobiłem to. Przez całą Wigilię siedziałem spięty, wszyscy pytali, czy u mnie wszystko w porządku. Było nas przy stole kilka osób: rodzice, dziadek, brat i siostra. W końcu się odważyłem i powiedziałem, że jestem gejem – wspomina Mariusz.

Jego rodzina przeżyła wspomniany przez Patryka szok. Atmosfera się zagęściła, ucichły rozmowy. – Nikt nie wrócił do tematu. Następnego dnia mało kto ze mną rozmawiał. Spakowałem się i pojechałem do Warszawy. Mama zadzwoniła dopiero po dwóch miesiącach…

Po coming oucie Mariusza spotkało to, co wiele osób ze społeczności LGBT. Rodzina zamilkła, on też się nie odzywał. Gdy już zaczęli ze sobą rozmawiać, ojciec próbował wszystko zanegować. Wyznania syna nie potraktował poważnie. Matka płakała. – Trzeba było paru lat, żeby się z tym pogodzili, choć znając ich poglądy, to pewnie nie do końca to akceptują.

Kochane i akceptowane

– Po ludzku nie rozumiem, jak to wszystko działa – mówi Patryk (z grupy LGBT Poland Official). – Dlaczego "magia świąt" nie dotyczy nas wszystkich, a tylko tych, którym się poszczęściło w życiu? Czy nie każdy zasłużył na uśmiech, którego tak często się życzy?

O szczęściu może mówić 26-letnia Estera, która od 3,5 roku tworzy związek z Sylwią. Przyznaje, że uwielbia Boże Narodzenie. – To są nasze trzecie wspólne święta. W rodzinie wszyscy nas kochają i akceptują.

Estera filmuje swoje mieszkanie, które dzieli z ukochaną, i przesyła mi krótkie wideo. W salonie na honorowym miejscu – duża, pięknie udekorowana choinka. W oknie świąteczne ozdoby. W tle pali się lampka. Jest nastrojowo i przyjemnie. – Żyjemy jak normalna rodzina. Zazwyczaj wszystko robimy wspólnie, oczywiście o ile czas na to pozwala – mówi.

Jej historia pokazuje, jak ogromne znaczenie ma reakcja i wsparcie bliskich w odpowiedzi na coming out. – Za pierwszym razem, gdy spotykałam się z dziewczyną, mój były chłopak powiedział mojej mamie, że jestem les, a ja się tego wyparłam. Później jednak poznałam dziewczynę, z którą jestem nadal. Pojechałam pierwszy raz do niej i jak wróciłam, to powiedziałam o tym mojej mamie, która przyjęła to na wesoło. Powiedziała mojemu rodzeństwu, że mam dziewczynę. I tak stopniowo mówiłam o tym moim znajomym i przyjaciołom – opowiada Estera.

Dlatego święta to dla niej czas pełen ciepła i wspólnych przygotowań. – Co roku moja rodzina oraz bliscy mojej dziewczyny spotykamy się u mojej mamy. Nawet mój ośmioletni brat Antek mówi do Sylwii "ciociu" – śmieje się Estera. – Prezenty robimy tylko dzieciakom i naszym mamom. Wszystkie prezenty wybieramy z Sylwią wspólnie. Lepimy uszka, pierogi, pieczemy ciasteczka. W Wigilię po pracy idziemy pomóc mojej mamie, potem wracamy do siebie się wyszykować i potem znowu do mamy. Dzielimy się opłatkiem i zasiadamy do kolacji, po której odpakowujemy prezenty. Jaka to frajda jak dzieciaki się cieszą!

Estera mówi wprost: – Wszyscy nas akceptują. Moja mama uwielbia moją dziewczynę. Jest świetnie.

Rozumie jednak, że niektórym osobom LGBT może być w okresie świątecznym niełatwo. – Jeśli ma się drugą połówkę, to ciężko bez niej spędzać święta. I takie osoby też z pewnością nie czują się sobą. Trudno udawać kogoś, kim się nie jest, zwłaszcza jeśli nie ma się wsparcia bliskich.

Dlatego Patryk ma prośbę: – Jeśli przy waszym wigilijnym stole ktoś zdecyduje się wam o sobie powiedzieć, nie odtrącajcie go. To nadal ta sama osoba, może trochę bardziej przestraszona, może ze świeczkami w oczach, może z drżącym głosem, ale to nadal ona. Nie skreślajcie jej i nie mówcie, że jej przejdzie. Nie to chce usłyszeć człowiek po roku planowania, bicia się z myślami i płakania po nocach ze strachu. To, że ktoś z was czy z waszej rodziny jest hetero, nie oznacza, że na świecie są tylko osoby hetero. Żyjemy obok siebie i chciałbym, żebyśmy żyli ze sobą w zgodzie. Nie tylko w święta, ale w święta przede wszystkim.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (40)