Sylwester ze znajomymi? "To może być najdroższa domówka w moim życiu”
Polacy szukają sposobów, by w sylwestrową noc zrobić "bezpieczną domówkę". Jedni chcą zaprosić kompana, który przeszedł COVID, drudzy proszą znajomych, by zrobili testy na koronawirusa. - To może być najdroższa domówka w moim życiu - mówi nam Aneta.
30.12.2020 | aktual.: 03.03.2022 01:34
Po wielu miesiącach domowej izolacji i narodowej kwarantanny Polacy mają ogromną potrzebę, by zażyć nieco życia towarzyskiego. Najbliższą okazją do spotkań jest bez wątpienia sylwester, który przecież co roku wielu z nas hucznie obchodzi, szampańsko bawiąc się do białego rana. Niestety, z powodu pandemii noworoczne przyjęcia i bale zastąpi wieczór w domu przed telewizorem.
Tymczasem - mimo zagrożenia koronawirusem - Polacy chcą w sylwestra zobaczyć się ze znajomymi. Szukają jednak sposobu, by zabawa w czterech ścianach była mimo wszystko bezpieczna. Jedni zapraszają towarzyszy, którzy już przeszli COVID. Drudzy oczekują od gości wykonania testu i zaznaczają, że spotkają się z nimi tylko wtedy, gdy wynik będzie negatywny.
Lekarz Tomasz Ozorowski, prezes Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej, alarmuje, że bez wątpienia sylwestrowe spotkania Polaków przyczynią się do wzrostu zachorowań, a co za tym idzie - rząd może nałożyć na nas kolejne obostrzenia.
– Im więcej będziemy się spotykać i integrować w sylwestra z osobami, z którymi nie mieszkamy na co dzień, które przyjadą do nas z różnych zakątków kraju, tym szybciej wirus będzie się rozprzestrzeniać. Jestem przekonany, że w nowym roku zauważymy wyraźny wzrost zakażeń, który będzie pokłosiem sylwestrowych spotkań. Co gorsza, to może być podstawą do wprowadzenia jeszcze bardziej rygorystycznych zakazów, którymi, nie ukrywajmy, wszyscy są już zmęczeni – mówi w rozmowie z WP Kobieta Tomasz Ozorowski.
Jesteś po covidzie? Spędźmy razem sylwestra!
35-letnia Paulina, która dopiero co pokonała koronawirusa, w rozmowie z WP Kobieta opowiedziała o nietypowym zaproszeniu, które otrzymała od koleżanki będącej obecnie na kwarantannie. – Moja znajoma ma COVID. Straciła smak i węch, miała wysoką gorączkę i bolą ją kości. Nie robiła testu, więc nie jest objęta oficjalną, przymusową izolacją. Powoli wraca do zdrowia, czuje się już lepiej, więc uznała, że skoro ja jestem już po, to nic mi nie grozi i możemy wspólnie spędzić tę ostatnią noc w roku – mówi nam Paulina.
Propozycja spotkania jest dla Pauliny bardzo zachęcająca, bo po przymusowej izolacji chciałaby wreszcie wyjść z domu i zobaczyć się z przyjaciółmi. – Nie ukrywam, że takie zaproszenie jest dla mnie kuszące, bo mimo że nie jestem już na kwarantannie, to wciąż z nikim się nie spotykam. Całe święta spędziłam w domu bez rodziny, więc teraz każde wyjście do znajomych jest na wagę złota – podkreśla 35-latka.
– To jedna z najbezpieczniejszych opcji spotkania. Osoby, które przechorowały COVID-19 i ustąpił u nich okres zakaźności, mogą mieć pewność, że przez co najmniej trzy następne miesiące nie ulegną ponownemu zakażeniu – mówi nam lekarz Tomasz Ozorowski. Jednak specjalista zauważa, że spotkania z osobami, które przebywają w domowej izolacji, są nielegalne.
– Warto zaznaczyć, że jeśli ktoś jest formalnie na kwarantannie nałożonej przez lekarza, to absolutnie nie może się z nikim spotykać, nawet z osobą po przebytym covidzie. To jest złamanie prawa – zaznacza prezes Stowarzyszenia Epidemiologii Szpitalnej.
"To będzie najdroższa domówka w moim życiu"
Aneta z Warszawy sylwestrową noc zwykle spędza ze znajomymi, którzy mają dwa psy. Z uwagi na zwierzęta i tak nigdzie nie wychodzą, świętują w domu. To ich tradycja już od kilku lat. Nie inaczej miało być i tym razem. Jednak z powodu pandemii obawiają się zakażenia. Przyjaciele zaproponowali więc Anecie, żeby przed odwiedzinami wykonała test na koronawirusa.
– W tym roku mieliśmy się spotkać w sylwestra tak jak zwykle, ale po śmierci znanego blogera, którego COVID zabrał po zwykłej imprezie rodzinnej, znajomi zaczęli się obawiać zakażenia. Oboje pracują zdalnie, starają się nie wychodzić z domu, nie widzieli się z rodziną nawet w święta. Z tego względu ja i jeszcze jedna zaproszona osoba zostaliśmy poproszeni, by zrobić wcześniej test. Jeśli wyniki wyjdą negatywne, będziemy mogli bezpiecznie spędzić ten czas wszyscy razem. Znajomi zaproponowali nawet, że dorzucą się do testów – mówi nam Aneta i dodaje: – Jak powiedziałam o tym pomyśle w pracy, to wszyscy zaczęli się śmiać. Stwierdzili, że to będzie najdroższa domówka w moim życiu.
Czy zrobienie testu przed sylwestrowym spotkaniem da nam pewność, że nie zakazimy siebie lub innych? –  Nie. Jeśli nie mamy od lekarza wskazania do wykonania badań genetycznych, możemy wykonać jedynie komercyjny test antygenowy. Nie daje on jednak gwarancji, że nie mamy koronawirusa. Taki test może pokazać wynik negatywny, podczas gdy ktoś może być faktycznie zakażony i przechodzi chorobę bezobjawowo –zauważa w rozmowie z WP Kobieta Tomasz Ozorowski.
– Myślę, że i tak warto go zrobić , chociażby dla spokoju ducha znajomych – mówi nam Aneta. – Od marca pracuję zdalnie, w święta widziałam się tylko z rodzicami i babcią, którzy też nie mają dużego kontaktu z innymi ludźmi. Do sklepu chodzę bardzo rzadko, bo zakupy przywożą mi pod drzwi. A od ostatniego spotkania towarzyskiego w 3-osobowym gronie, gdzie mogło dojść do ewentualnego zakażenia, minęły już ponad 2 tygodnie. Jeśli mam przewidywać, jaki będzie wynik tekstu, to raczej nie spodziewam się niespodzianki – wyjaśnia.
W tym roku odpuśćmy
Choć staramy się odpowiedzialnie podchodzić do kwestii sylwestrowych spotkań i szukamy sposobów, by bezpiecznie pobawić się w gronie przyjaciół, to i tak zdaniem lekarza w tym roku powinniśmy zrezygnować z domówek ze znajomymi.
– Siedząc wspólnie przy stole, bawiąc się i tańcząc, nie zachowamy odpowiedniej odległości od siebie, a przecież nie będziemy w domu siedzieć w maseczkach. Spotykając się z osobami, z którymi nie mieszkamy, nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed zakażeniem. Radziłbym w tym roku odpuścić sylwestrowe domówki – zaleca Tomasz Ozorowski.