Syndrom Permanentnego Podniecenia Seksualnego
Przeżywają nawet 200 orgazmów dziennie. Wcale jednak nie sprawiają im przyjemności. Wręcz przeciwnie, wyniszczają ciało i psychikę, utrudniają, a wręcz uniemożliwiają, naukę i pracę. Chorzy na Syndrom Permanentnego Podniecenia Seksualnego marzą, żeby choć jeden dzień przeżyć bez napięcia. Naukowcy wciąż jednak nie wiedzą, gdzie leży przyczyna zaburzenia.
Przeżywają nawet 200 orgazmów dziennie. Wcale jednak nie sprawiają im przyjemności. Wręcz przeciwnie, wyniszczają ciało i psychikę, utrudniają, a wręcz uniemożliwiają, naukę i pracę. Chorzy na Syndrom Permanentnego Podniecenia Seksualnego marzą, żeby choć jeden dzień przeżyć bez napięcia. Naukowcy wciąż jednak nie wiedzą, gdzie leży przyczyna zaburzenia.
PSAS (z ang. Permanent Sexual Arousal Syndrome) to tajemnicza przypadłość. Lekarzom udało się jedynie ustalić, że polega na nagłym, niekontrolowanym napływie krwi do narządów płciowych. Częściej dotyka kobiety niż mężczyzn. Na szczęście choroba jest dość rzadka, dotychczas na świecie zdiagnozowano kilkadziesiąt przypadków. Dopiero od roku 2002 jest klasyfikowana jako odrębna jednostka chorobowa. Jej objawy to uporczywe uczucie podniecenia, któremu bardzo często towarzyszą niekontrolowane orgazmy.
Monika Doroszkiewicz (mos/pho)
POLECAMY:
Orgazm mimo woli
Syndrom PSAS często jest mylony z nadaktywnością seksualną, nimfomanią, która jest zupełnie innym problemem i ma podłoże czysto psychiczne. Chorzy na PSAS wcale nie chcą tak często uprawiać seksu, nie marzą o kolejnych romansach, nie fantazjują wciąż o pięknych kobietach czy przystojnych mężczyznach. Wręcz przeciwnie, podniecenie ma charakter fizyczny i pojawia się wbrew ich woli.
Najtrudniejsze w tej chorobie jest to, że ataki zdarzają się w najmniej oczekiwanych momentach – w pracy, w sklepie, w autobusie czy w kościele. I w żaden sposób nie można się od tego uwolnić. Seks czy masturbacja na chwilę zmniejsza napięcie, które jednak szybko wraca, w skrajnych przypadkach kilkadziesiąt razy dziennie.
POLECAMY:
To się może zdarzyć wszędzie
Cierpiąca na ten syndrom 37-letnia Michelle Thompson przeżywa 300 orgazmów na dobę. Dziennikowi "The Telegraph" opisała pewną sytuację, która przytrafiła jej się podczas zakupów w supermarkecie. Czuła, że zbliża się podniecenie i chciała jak najszybciej zakończyć rozmowę z pracownikiem sklepu. Ten jednak wciąż coś jej tłumaczył. Na jego oczach przeżyła orgazm. Widziała jego zszokowaną minę. W takich sytuacjach chorzy najchętniej zapadliby się pod ziemię.
Życie z PSAS to koszmar. Osoby dotknięte tym zaburzeniem najczęściej boją się wyjść z domu, żeby inni nie byli świadkami ich niekontrolowanych orgazmów. Mają problemy ze snem. Ich związki rozpadają się, bo partnerzy nie są w stanie wytrzymać ich ciągłego podniecenia. Bywa, że chorzy zrywają kontakt z rodziną.
POLECAMY:
Depresja i próby samobójcze
"News of The World" opisał przypadek Brytyjki Sarah Carmen, która przeżywa średnio 200 orgazmów dziennie. Żaden z jej partnerów nie dał rady zaspokoić jej potrzeb seksualnych. “Często jedynym sposobem, by trochę odpocząć, jest przeżycie tylu orgazmów, żeby w końcu być zmęczonym” - twierdzi Sarah. W tej sytuacji trudno też utrzymać pracę, bo można wyjść do toalety, żeby w ustronnym miejscu przeżyć orgazm, ale który pracodawca będzie tolerował opuszczanie miejsca pracy około 100 razy w czasie 8 godzin. To prowadzi do depresji i prób samobójczych.
POLECAMY:
Permanentnie podniecona
Przyczyny tych zaburzenia wciąż nie są znane. Lekarze przypuszczają, że może to być choroba zarówno o podłożu neurologicznym i fizjologicznym, ale też w efekcie brania leków. Spora cześć cierpiących na PSAS stosowała antydepresanty z grupy SSRI, a po odstawieniu leków borykały się z permanentnym podnieceniem seksualnym.
Najgorsze w tym zaburzeniu jest to, że do dziś nie wiadomo jak je leczyć. Wspomniane środki, stosowane w leczeniu depresji, są niekiedy przepisywane pacjentom z PSAS, ponieważ u większości ludzi obniżają libido.
POLECAMY:
Jak to leczyć?
Ratunkiem może być też operacja przecięcia naczyń krwionośnych, która na stale jednak uszkadza ciało. Niektórzy sięgają po drastyczne środki, takie jak elektrowstrząsy. W efekcie osiąga się najczęściej tylko silne skutki uboczne, np. utrata pamięci i słabe rezultaty, jeśli chodzi o zatrzymanie PSAS.
Stwierdzonych przypadków jest nadal za mało, aby rozpocząć badania nad lekarstwem na to schorzenie. Dziś lekarze proponują pacjentom wysiłek fizyczny, który pomaga jednak w niewielkim stopniu. Konieczna jest też psychoterapia, bowiem chorzy nie radzą sobie z tym zaburzeniem.
Monika Doroszkiewicz (mos/pho)