Szampan - wyścig bąbelków
Szampan pije się nie gardłem, lecz głową. "Radziecki szampan" ze starego tekstu Agnieszki Osieckiej zastąpiły w III i IV RP szampany włoskie, niemieckie czy węgierskie. Tymczasem szampan może być tylko francuski, gdyż nazwa najsłynniejszego musującego wina świata została dawno zastrzeżona.
11.12.2006 | aktual.: 27.06.2010 15:57
Szampan pije się nie gardłem, lecz głową. "Radziecki szampan" ze starego tekstu Agnieszki Osieckiej zastąpiły w III i IV RP szampany włoskie, niemieckie czy węgierskie. Tymczasem szampan może być tylko francuski, gdyż nazwa najsłynniejszego musującego wina świata została dawno zastrzeżona.
Szampan powstaje na dość rozległym obszarze, obejmującym wzgórza między Reims, urokliwy Epernay, część doliny Marny i pagórki Ctte des Blancs, a także oddalony nieco od centrum Szampanii podregion Aube opodal Bar-sur-Seine. Niskie temperatury, morski klimat i kredowa gleba mają zasadniczy wpływ na smak powstających tu win.
Tour de Champagne
Specyfika regionu szampańskiego polega na tym, że siedziby tzw. Grandes Masiones, produkujących co roku dziesiątki milionów butelek szampana, nie leżą pośród winnic, ale w samych centrach miast. W Epernay słynna Avenue de Champagne jest jedną ze znaczących ulic i zaczyna się przy głównym rondzie miasteczka.
Mot & Chandon, Pol Roger, Mercier, Vranken, Perrier-Joutte - to tylko kilka tutejszych adresów zajmujących sąsiadujące z sobą pokaźne pałace i dwory. Nie inaczej jest w większym Reims, gdzie w północno-wschodniej części miasta leżą obok siebie siedziby Ruinart, Veuve Clicquot, Pommery, Piper-Heidsieck, Taittinger. Oprowadzanie enoturystów po domach szampańskich to najczęściej osobna gałąź przemysłu. Na przyjezdnych czekają wyszkolone hostessy, oferujące degustację, zwiedzanie piwnic i skrócony wykład o produkcji musującego wina. Wizyta w jednym mai-son w zasadzie załatwia sprawę i szkoda czasu oraz euro na powielanie przyjętego w Szampanii schematu. Najważniejsze jest jednak to, co kryją piwnice.
Złośliwcy twierdzą, że szampan już dawno przestał być winem, stał się zaś dobrem luksusowym, że pije się go nie gardłem, lecz głową, co należy rozumieć: nieważne, jak smakuje, ważne, że to Dom Perignon, Cristal czy R.D.
Jednak ulotna, finezyjna nuta szampana wydaje się niepowtarzalna, a degustacji tego wina trzeba się uczyć latami i kategoryczne sądy wypowiadać dopiero, kiedy ma się duże doświadczenie. Każdy z wielkich i małych, ale szanujących się domów szampańskich dba o własny styl. Inaczej smakują długo dojrzewające, starzone przed wtórną fermentacją w beczkach wina Kruga, inaczej ostre jak żyletka młode szampany Lanson, a jeszcze inaczej złożony Selosse.
Pocieszające jest to, że na polski rynek zaczynają powoli się przebijać tańsze szampany małych, rodzinnych producentów - to świetna alternatywa dla tych, dla których bardziej liczy się smak niż marka. Prawie jak szampan
Zamiast szampana możemy pić najwybitniejsze włoskie wina musujące z apelacji DOCG Franciacorta. Jeszcze w latach 50. XX wieku na łagodnych wzgórzach nad jeziorem Iseo w Lombardii wznosiły się głównie letnie rezydencje przemysłowców z Brescii. Wino robiono tu wprawdzie od dawna, ale jego sława nie przekraczała regionalnych granic.
Były to wina spokojne, czyli niemusujące, a ci, którzy je pamiętają, nie wyrażają się o nich zbyt pochlebnie. Wszystko zmieniło się za sprawą młodego Franco Zilianiego, świeżo upieczonego absolwenta Instytutu Enologicznego w piemonckiej Albie.
Dzisiejszy nestor Franciacorty fascynował się szampanem i miał tak wielki dar przekonywania, że udało mu się namówić lokalnego magnata Guido Berlucchiego, by wyłożył pieniądze na eksperymentalną produkcję pierwszego w regionie wina musującego, robionego metodą szampańską czy - jak nakazuje polityczna poprawność - tradycyjną (podobnie jak "szampan" nazwa "metoda szampańska" jest zastrzeżona). Zamysł się powiódł i na początku lat 60. na rynek trafiła pierwsza partia pinot di franciacorta. Wino odniosło sukces, a produkcja z roku na rok się zwiększała.
Tomasz Prange-Barczyński Redaktor naczelny "Magazynu Wino"