Szantaż, groźby, wywoływanie poczucia winy. Tak dochodzi do przemocy w seksie
Model patriarchalny, w którym kobiecie odbiera się decyzyjność i sprawczość jest coraz chętniej lansowany przez niektóre środowiska. - Mówi się o cnotach niewieścich, próbuje zepchnąć kobiety do miejsca, z którego starają się wydostać – zwraca uwagę Elżbieta Ostrowska, seksuolożka i psycholożka z Centrum Terapii Dialog. O nadużyciach w seksie rozmawiała z nią Katarzyna Trębacka.
04.02.2022 | aktual.: 06.02.2022 13:33
Katarzyna Trębacka, WP Kobieta: Seks z jednej strony jest źródłem bliskości, czułości, spełnienia erotycznego, ale z drugiej może stać się przestrzenią, w której dochodzi do przemocy. Z jakiego rodzaju nadużyciami spotyka się pani najczęściej w swoim gabinecie?
Elżbieta Ostrowska: Najczęściej mam do czynienia z przemocą emocjonalną, choć to nie jest oczywiście jedyna forma nadużyć, do których dochodzi w polskich domach i rodzinach. Co ważne, w moim odczuciu znacznie częściej ta przemoc dotyka kobiet niż mężczyzn.
Jak taka przemoc się manifestuje?
Zachowań przemocowych jest bardzo wiele. Znajdą się tutaj choćby groźby związane z wymuszaniem seksu. Mężczyzna mówi na przykład swojej partnerce, że jeśli nie dostanie seksu, jeśli jego potrzeby nie zostaną zaspokojone, to będzie musiał szukać innych rozwiązań. Czyli mówiąc wprost poszuka innej kobiety. Groźby często też dotyczą skorzystania z usług pracownicy seksualnej.
Kolejne to wywoływanie poczucia winy w drugiej osobie. Mężczyzna mówi: "żebym mógł dobrze żyć, potrzebuję seksu, jest mi niezbędny do codziennego, normalnego funkcjonowania. W takiej częstotliwości i natężeniu, w jakich chcę". Partnerzy wywołujący poczucie winy często mówią, że przecież wszystkie kobiety zgadzają się na seks, nie mają z tym problemu, co oczywiście jest nieprawdą. Często powołują się na swoje poprzednie doświadczenia. Taki facet mówi: "Wszystkie moje poprzednie partnerki uwielbiały seks ze mną, a ty jedna nie, więc coś z tobą jest nie tak". Zdarza się, że do mojego gabinetu przychodzą kobiety, które przyznają, że trafiły tu za namową partnera, męża, bo coś z nimi jest nie w porządku, mają jakiś problem. Gdy pytam, o jaki to problem chodzi, to okazuje się, że w opinii ich partnerów ten brak ochoty na seks, w sytuacji, gdy oni go mają, jest różnoznaczny z jakimś jej defektem lub problemem.
Co jeszcze?
Szantaż. Dotyczy on nie tylko znalezienia sobie kogoś innego, innej kobiety, chętnej na seks, ale sugerujący, że skoro partnerka lub żona nie chce seksu wtedy, gdy jej partner, to musi się spodziewać pogorszenia relacji. Taki mężczyzna mówi: "Nie będę już taki miły, atmosfera w domu będzie inna". Kobiety, często dla świętego spokoju, godzą się na ten seks. Także dlatego, że wynikające z jego braku niezadowolenie partnera odbija się na innych obszarach życia. A to z kolei przekłada się na całą rodzinę. Mężczyzna, który stosuje tego typu szantaż, zaczyna być zarówno wobec kobiety, jak i dzieci oschły, zimny, izoluje się, nastają ciche dni. Takie zachowanie uderza we wszystkich członków rodziny, ale najbardziej w tę kobietę. U kobiet już wcześniej doświadczających takiej sytuacji, w której były odpowiedzialne za czyjeś samopoczucie, pojawia się poczucie winy.
Skąd ono się bierze? Dlaczego kobiety tak chętnie biorą w takich sytuacjach na siebie winę?
Warto spojrzeć na to, co się działo w ich domach rodzinnych, być może one same lub ich matki miały za zadanie zachowywać się tak, by ojciec był zadowolony. Często to są właśnie wzorce wyniesione z domu. Trzeba chodzić na paluszkach, bo tata śpi. Musimy oglądać taki film, jaki tata chce. Sprzeciwianie się woli mężczyzny jest zachowaniem niepożądanym, nagannym. W efekcie te dziewczynki, gdy dorosną, zachowują się podobnie wobec swoich mężów, partnerów.
Często obszarem, w którym dochodzi do nadużyć, są finanse.
Jeśli kobieta decyduje się zostać w domu, żeby opiekować się dziećmi, a jej partner zarabia na dom, to może się to przełożyć na nadużycia w sferze seksu. Kobieta, która jest od mężczyzny uzależniona finansowo, jest znacznie bardziej narażona na to, że jej mąż czy partner będzie oczekiwał od niej zgody na seks wtedy, gdy ona nie ma na to ochoty, bez specjalnego oglądania się na jej pragnienia w tym względzie. Podobna sytuacja może mieć miejsce wtedy, gdy różnica w zarobkach mężczyzny i kobiety jest znacząca. To zapewne wynika z kultury, w której żyjemy, tradycji patriarchalnej, że nawet jeśli kobieta chodzi do pracy, nawet jeśli na drugim etacie pracuje w domu, co często jest bagatelizowane i niedoceniane, to i tak mężczyzna jest ważniejszy, a jego potrzeby istotniejsze.
Dlaczego tak się dzieje?
Pokutują tu wszelkie przekonania, które kobiety przekazują kobietom. Często to są matki i babcie, które mówią: "Musisz zadbać o tego męża, partnera". Kobieta dostaje przekaz, że w pierwszej kolejności powinna rozważać zdanie mężczyzny, bo on jest ważniejszy, on jest głową rodziny. Wyjście z tej roli, przekazywanej z pokolenia na pokolenie, jest bardzo trudne. Na dodatek mam wrażenie, że nawet jeśli młode kobiety uwalniają się z tego schematu, porzucają tradycyjny podział ról, są wykształcone, świetnie zarabiają, to i tak gdzieś nad ich głowami pojawia się, że to jednak mężczyzna jest głową rodziny, tradycyjnie pojmowaną. To kobieta powinna podporządkowywać się jego woli. A to oczywiście przekłada się na intymność i seks. Ten model, w którym kobiety powinny spełniać rolę służebną wobec mężczyzn, jest obecnie mocno forsowany przez niektóre środowiska. Mówi się o cnotach niewieścich, próbuje zepchnąć kobiety do miejsca, z którego starają się z tej patriarchalnej kultury wydostać.
Sypialnia bywa też miejscem przestępstw…
Tak, najgorszą formą nadużycia wobec kobiet jest gwałt. To bardzo poważne przestępstwo. A ma ono miejsca zawsze wtedy, gdy żona i partnerka nie chce seksu, a jest do niego siłą zmuszana. Niestety tego typu sprawy bardzo rzadko trafiają pod osąd wymiaru sprawiedliwości. Choćby dlatego, że same kobiety nie nazywają tego strasznego nadużycia gwałtem, nie mówiąc już o ich partnerach. Nie spotkałam się z sytuacją, w której kobieta zmuszona przez partnera do seksu uznała to za gwałt. Jedna z moich pacjentek, której powiedziałam, że zmuszanie do seksu przez partnera to gwałt, była bardzo zdziwiona, że można to, co ją spotkało, oceniać w takich kategoriach.
Dlaczego to takie trudne?
Zmierzenie się z tym, zidentyfikowanie takiego czynu jako przemocy seksualnej, uświadomienie sobie przez kobietę, że osoba, która to zrobiła, jest jej mężem czy partnerem, zmusiłoby ją do tego, żeby coś z tym zrobić. Ale jak stanąć przeciwko osobie, która używa słów "kocham", z którą seks jest czasem dobry i przyjemny? To bardzo trudne.
Zobacz także
Zdarza się jednak, że ofiarą przemocy w seksie jest mężczyzna…
Miałam kiedyś takich pacjentów, parę. Gdy weszli do gabinetu, od razu było widać, kto jest osobą w tej relacji dominującą. Mężczyzna był raczej wycofany, chociaż pełnił wiele ról w tym związku. Jego partnerka była przekonana, że bardzo dużo wnosi do ich wspólnego życia i w związku z tym oczekiwała od swojego partnera seksu zawsze wtedy, gdy miała na niego ochotę. Nie uwzględniała w ogóle, że cały czas tego mężczyzny zaplanowała w ciągu doby niemal co do minuty, włączając w to pracę zawodową, którą wykonywał. Nie przyjmowała do wiadomości, że on może być zmęczony, nie mieć nastroju, ochoty na seks. Gdy nie dochodziło do zbliżeń, kobieta nie miała oporów, by nazywać swojego partnera impotentem, wykrzykiwać, że nie zaspokaja jej potrzeb. On oczywiście próbował udowodnić, że tak nie jest, że może spełnić jej oczekiwania, ale w perspektywie czasu u tego mężczyzny pojawiły się objawy depresyjne.
Później ten pan przychodził do mnie sam, ponieważ uznałam, że nie ma tutaj pola pracy dla pary. Ten związek wciąż jeszcze trwał, gdy ten mężczyzna skończył u już mnie terapię. Nie wiem, jaką ostatecznie decyzję podjął. Nie wiem też, czy w sytuacji uświadomienia sobie nadużyć mężczyźni zostają czy odchodzą. Wiem za to, że kobiety przeważnie zostają.
A co z kobietami, które reglamentują mężczyznom seks? Upił się z kolegami, za karę przez tydzień nie ma seksu. Nie pomaga jej w domu – to samo.
W takich przypadkach osobą, która trzyma władzę w sferze seksu, jest kobieta. Może go unikać lub godzić się na niego, co oznacza, że mężczyzna zrobił to, czego ona chce. Jednak bardzo często okazuje się, że taka kobieta na innych polach nie ma nic do powiedzenia i obszar seksu może być jedyną sferą, gdzie ona ma realny wpływ na to, co się dzieje. To sytuacja, w której tak naprawdę mężczyzna płaci za seks, choć kobieta nigdy tego w ten sposób nie nazwie.
Elżbieta Ostrowska – psycholożka, seksuolożka i terapeutka. Pracuje w Centrum Terapii Dialog, w Centrum Wsparcia dla Osób Dorosłych w Kryzysie Psychicznym jako seksuolog, w Antydepresyjnym Telefonie Zaufania jako seksuolog oraz w Telefonie Zaufania Młodych.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!