Szkocki hotel z włoskim akcentem
W biznesie modowym powoli kończą się pomysły na promocje. Jedni otwierają nowe sklepy, inni szyją oscarowe kreacje lub otwierają nowy salon mody na prestiżowj ulicy. Firma Missoni postanowiła otworzyć... hotel w Edynburgu. I był to strzał w dziesiątkę.
13.04.2010 | aktual.: 29.06.2010 10:49
Znacie markę Missoni, nawet jeśli nie kojarzycie jej produktów. Włoska rodzinna firma odpowiedzialna jest bowiem za kolorowe, zygzakowate wzory, tak chętnie noszone ostatnio przez takie gwiazdy jak Cameron Diaz, Jessica Simpson, Mischa Barton, Sharon Stone, Demi Moore czy Mary Kate i Ashley Olsen. Może nie rzucają się w oczy tak mocno jak wzory Pucci, są jednak o wiele bardziej rozpoznawalne od dzianin Bennetona.
Nazwa Missoni pochodzi od nazwiska Ottavio Missoni, który wraz ze swoją żoną Rositą rozwija firmę od lat 50. Wcześniej jednak, sam Ottavio – zapalony sportowiec – uszył stroje kąpielowe, które stały się oficjalnymi kostiumami na igrzyskach w 1948 w Londynie. To tam Ottavio poznał Rositę. Elastyczność i wszechstronność obydwojga sprawiła, ze Missoni to nie tylko firma zajmująca się produkcją ekskluzywnych tkanin, lecz także dom mody wypuszczający linie swoich perfum i marka sygnująca wystrój wnętrz (Missoni Home).
Jest też „tańsza” wersja ich produktów – M Missoni. Choć po tak rodzinnej firmie (zarządza nią również trójka dzieci państwa Missoni, a wnuczki-modelki reklamują jej produkty) nie spodziewalibyśmy się raczej żadnych pikantnych szczegółów, to jednak prawdopodobnie to Rosita przyczyniła się do tego, ze dziś modelki często paradują na wybiegu bez biustonosza…W 1967 roku, podczas pokazu w Palazzo Pitti, gdzie miały być prezentowane m.in. delikatne, szyfonowe bluzki, Rosita poleciła modelkom zdjąć staniki, które je deformowały. Za kulisami nie robiło to dużego wrażenia, ale w świetle reflektorów wszystko co pod bluzką było doskonale widoczne... I mimo, ze Missoni nie zaproszono już na pokaz w następnym roku, to biznes kwitł.
Recepcjonistki Hotelu Missoni w Edynburgu nie noszą wprawdzie przezroczystych bluzek, za to ubrane są w kostiumy z materiału, którego zazdrości się im od pierwszego wejrzenia. Kontrowersyjną rolę odgrywa tu mężczyzna: bell boy ubrany jest w kilt uszyty oczywiście z tkaniny Missoni, kremowej w bordowe wzory. W połączeniu z tenisówkami i obcisłym czarnym podkoszulkiem całość staje się co najmniej tak prowokująca, jak pokaz w 1967 roku…
Hotel Missoni to jedna z niewielu wysp nowoczesności w okolicy jednej z najstarszych ulic w Edynburgu – The Royal Mile. Fasada z żółtego piaskowca dyskretnie wtapia się w otoczenie. O tym, że mamy do czynienia z wyjątkowym budynkiem świadczą dwie wielkie amfory wyłożone kolorowymi małymi płytkami. Na parterze mieści się hotelowy bar, chyba jeden z niewielu tak „posh” w mieście. W przeciwieństwie do wielu innych hotelowych barów, ten prawie każdego wieczoru jest pełny. Podobnie jak restauracja – La Cuccina – z daniami zaprojektowanymi przez jednego ze słynniejszych pochodzących z Italii szefów, Georgio Locatellego. Jego ravioli z dynią w sosie z amaretto powala na kolana.
Hotel jest bardzo włoski, na śniadanie dostaniemy więc same słodycze: świeżo upieczone magdalenki, torty z gruszkami, pączki z kremem waniliowym, maliny, borówki, musli i jogurty. Jak wyznał mi jeden z kelnerów, dziwi to Anglików przyzwyczajonych do swojego english breakfast z kiełbaskami, jajkami i fasolą. W pokoju witają nas arranciata, włoskie piwo, włoska woda i makaroniki.
– Jedyne, co nie jest włoskie, to obsługa, prawie wszyscy jesteśmy francuskojęzyczni – śmieje się Babette, recepcjonistka.
Oprócz włoskich przysmaków w pokoju możemy się spodziewać całej orgii wzorów Missoni: kapa, poduszki, zasłony, dywan, a nawet szlafroki hotelowe całe są kolorowe. Pozornie nie pasujące do siebie wzory tworzą jeden głos. Za oknem: panorama Victoria Street, tarasowej, paropoziomowej uliczki pełnej antykwariatów, sklepów z serami i butików. To Edynburg z najlepszej strony. Widziany z włoskiej perspektywy wygląda świetnie.
Hotel Missoni Edinburgh
www.hotelmissoni.com
1 George IV Bridge
Edinburgh, Lothian EH1 1AD, United Kingdom
0131 220 6666
Specjalnie dla serwisu kobieta.wp.pl prosto ze swoich podróży nasza korespondentka Agnieszka Kozak
Dziennikarka, zajmuje się lokalnymi odmianami globalnych trendów, seksem i seksualnością w kulturze popularnej czasem krytykuje sztukę i fotografię, ale głównie nałogowo kupuje buty…