- Raz ludzie mnie przewrócili, bo nie zdążyłam odskoczyć. Zatrzymała się tylko jedna osoba, aby mi pomóc. Reszta pobiegła między wieszaki - mówi w rozmowie z WP Kobieta sprzedawczyni pruszkowskiego lumpeksu. Awantury, a nawet bójki, to niemal standard w sklepach z odzieżą używaną w dzień nowej dostawy.