Do Agnieszki, dyspozytorki w szpitalu, zadzwonił mężczyzna, który się dusił. W tym samym czasie do jej koleżanki obok zadzwoniła rodzina pacjenta, który stracił przytomność. Obaj potrzebowali natychmiastowej pomocy, ale karetka była jedna. – W takich sytuacjach dyspozytor się czuje, jakby grał w rosyjską ruletkę – mówi w rozmowie z WP Kobieta Agnieszka.