Sabina twierdzi, że przez związek z dzieciatym przeszła załamanie nerwowe. Anka psioczy na każdy kontakt męża z córką z pierwszego małżeństwa. Na szczęście spotkań jest najwyżej kilka w roku i odbywają się poza domem. Ale to i tak nic w porównaniu z wyznaniem Basi. Udało jej się przekonać męża, żeby wydziedziczył własnego syna. Nie każdy pasierb to kolejne wcielenie Kopciuszka, nie wszystkie macochy są złe. Te, z którymi rozmawiałam, nie poradziły sobie z trudną rolą zastępczego rodzica. A może właśnie poradziły – w jedyny znany sobie sposób.