- Przychodzimy rano do pracy na nasze stanowisko, a przed nim rozłożony parawan. Prosimy grzecznie, żeby państwo się przesunęli, bo to jest stanowisko ratownicze. W odpowiedzi słyszymy: "A gdzie to jest napisane?". Państwo twierdzą, że specjalnie przyszli na plażę rano, żeby zająć sobie dobre miejsce. Często słyszymy też, że ktoś przyjechał 300 km nad morze, a ratownicy są od tego, żeby ich pilnować. Albo mówią z pogardą: "Wy to macie dobrze, leżycie całe dnie na plaży. Co to za praca?" - opowiada w rozmowie z Wirtualną Polską Marta Kubisiak, ratowniczka WOPR, która od 2010 roku pracuje na nadbałtyckich plażach.