Pisząc o wkładkach, z premedytacją nie używam słowa "higieniczne". W kontekście dbania o higienę i zdrowie codzienne noszenie wkładek uznać należy bowiem za przeciwieństwo higienicznego: "wkładka higieniczna" jest jak "zimny wrzątek" czy "słodka cytryna" — nie ma czegoś takiego, to oksymoron!
Wkładki higieniczne to produkt, który cieszy się ogromną popularnością. Zdaniem ginekologów, noszenie wkładek higienicznych może przyczynić się do poważnych problemów związanych ze zdrowiem intymnym, włączając w to nawracające infekcje.
Tego, że w reklamach panują dwudziestolatki, nie zmienię. Ale czy to oznacza, że kobiety dojrzałe mogą już być kojarzone tylko i wyłącznie z popuszczaniem w majtki? Albo praniem? Gotowaniem zup? Albo reumatyzmem? Ewentualnie zaparciami?