Blisko ludziKobiety roboty

Kobiety roboty

Tego, że w reklamach panują dwudziestolatki, nie zmienię. Ale czy to oznacza, że kobiety dojrzałe mogą już być kojarzone tylko i wyłącznie z popuszczaniem w majtki? Albo praniem? Gotowaniem zup? Albo reumatyzmem? Ewentualnie zaparciami?

To była piękna twarz. Codziennie wypatrywałam jej z autobusu. Piękna blondynka, w wieku zdecydowanie po trzydziestce, opalona, uśmiechnięta, widać, że szczęśliwa. A te zmarszczki... Jakie piękne miała zmarszczki! Najpiękniejsze kurze łapki, cudowne, i jeszcze te głębokie linie przy ustach, widać, że to ktoś, kto uśmiecha się nieustannie. „Nareszcie jakaś niewyprasowana twarz w reklamie” – myślałam sobie za każdym razem, gdy mijałam przystanek autobusowy, na którym ta pani zerkała na mnie ze zdjęcia.

Aż dnia pewnego spojrzałam na podpis pod zdjęciem. I wielki młot spadł mi z hukiem na rozmarzoną głowę. No tak. Kobieta ze zmarszczkami reklamować już może co najwyżej wkładki higieniczne, które mają jej pomóc w problemie... nietrzymania moczu. Nietrzymania moczu! No błagam was!

Tego, że w reklamach panują dwudziestolatki, nie zmienię. Ale czy to oznacza, że kobiety dojrzałe mogą już być kojarzone tylko i wyłącznie z popuszczaniem w majtki? Albo praniem? Gotowaniem zup? Albo reumatyzmem? Ewentualnie zaparciami?

Żyjemy w świecie perfekcji. Pozornej, oczywiście. Uczy się nas, jak walczyć ze zmarszczkami, jak ukryć kilogramy, jak starzeć się z godnością – a to z reguły oznacza, że ukrywasz kilogramy i zmarszczki, ale wolno ci mieć siwe włosy. Ale to dopiero po sześćdziesiątce. Wcześniej siwizna jest wielkim faux pas. Kiedyś Nicole Kidman pokazała podczas jakiejś gali siwy pasek włosów i była afera. Biednej księżnej Middleton też wytknięto ostatnio siwe odrosty. Proszę, taka niby ładna, a tu taka wpadka!

Nawet w reklamach farb do włosów znane piękności w wieku dojrzałym zatrudniane są tylko po to, żeby pokazać, jak to farba kryje siwiznę.

Reklamy kremów? Pomysł jest taki: zatrudnimy aktorki, które mają po 50, 60, 70 lat, a potem wynajmiemy dobrego grafika i tak im te twarze poprasujemy, wygładzimy, ulepimy od nowa, że będą bez skazy. Pamięta ktoś serię zdjęć reklamowych z Jane Fondą? Babka po siedemdziesiątce wyglądała jak postać z komiksu. Nigdy nie zrozumiem, po co zatrudniać w kampanii reklamowej znaną twarz, płacić jej grube miliony, a potem przerabiać ją w photoshopie tak, że nikt jej nie poznaje. Albo poznaje z trudem.

Jest i inna seria reklam z kobietami w rolach głównych. Kobietami, nie dziewczynami. To te, w których mamy na skraju załamania nerwowego próbują doprać białe skarpetki, w których perfekcyjne panie domu łkają nad bladym barszczem lub cierpią z powodu wzdęć, przeziębienia lub innego cholerstwa. Kobiety utrapione domowe obowiązkami, gospodynie, mamy, wszystkim zrobią herbatkę, suplement diety z witaminą C przygotują, ugotują obiadek z dodatkiem glutaminianu sodu, a potem z dumą postawią na stole i poczekają na wyrok (całe szczęście zawsze smakuje). Czasami poruszą przy stole temat zaparć, wzdęć, czasami zmartwią się, że je głowa boli (od nadmiaru obowiązków, bo w kilkunastosekundowym filmie pokazuje się, co też ona ma do roboty od rana i od samego oglądania łeb pęka). Potem taka pani bierze tabletkę i już bez problemu dalej odwala 300 procent normy w pracy i w domu. Kobieta-robot. Dobrze, że chociaż mocz trzyma.

Proszę mnie zrozumieć: nie mam nic przeciwko temu, że starsza pani reklamuje klej do protez zębowych albo że – dla odmiany – młoda rącza łania pokazuje fajne ciuchy do fitnessu. Ale czy świat babek w średnim wieku musi ograniczać się do pamiętania o wkładkach i pokrywaniu odrostów, ewentualnie odwalaniu obowiązkowych domowych za całą rodzinę?

Obawiam się, że te reklamy (oraz niektóre seriale) odzwierciedlają to, jak ogólnie postrzegane są kobiety w wieku średnim. Jako aseksualne roboty wielofunkcyjne, które jakimś cudem jeszcze nie się nie rozpadły.

reklamymagdalena andrzejczykstereotypy

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (1)