Tak dowiedziała się o nowotworze piersi. "Byłam w kolorze ściany"
Krystyna Kofta była jedną z pierwszych Polek, które zaczęły mówić publicznie i otwarcie o raku piersi. W ostatnim wywiadzie udzielonym Plejadzie wróciła pamięcią do dnia diagnozy, a także decyzji o operacji.
30.10.2024 | aktual.: 30.10.2024 17:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
81-letnia Krystyna Kofta od kilkunastu lat opowiada o walce z rakiem piersi i zachęca do profilaktyki. Ten trudny temat podejmuje przede wszystkim w felietonach, które pisze dla "Twojego Stylu". Ale otwarcie się niemało ją kosztowało. Zrobiła to dla innych kobiet.
– Kiedy usłyszałam diagnozę, pomyślałam, że mogłabym ją zataić. W tamtych czasach większość chorujących znanych kobiet tak robiła. (...) Ale zorientowałam się, że mogę zrobić coś dobrego, pisząc o tym. (...) Pomyślałam, że może ktoś pójdzie się zbadać po tym, jak przeczyta mój tekst. Nawet gdyby to była jedna osoba – to i tak warto – wyznała w ostatniej rozmowie z Plejadą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Diagnoza była dla niej szokiem
Pisarka podczas wywiadu wróciła pamięcią do momentu diagnozy. Guza w lewej piersi wyczuła pod prysznicem. Powiedziała o tym swojej przyjaciółce, która od razu kazała jej to sprawdzić. Jak wspomina, oddała się w ręce świetnej, acz szorstkiej specjalistki.
– Pani doktor mnie zbadała i pyta: 'Mówić? – Mówić. – Ma pani raka. – A czy on jest złośliwy? – Każdy rak jest złośliwy. Proszę się ubierać'. Tak się dowiedziałam. (...) Zamurowało mnie. Jak wyszłam z gabinetu, mąż od razu wiedział, że jest źle. Podobno byłam w kolorze ściany – powiedziała.
Zobacz też: Krystyna Kofta o przemocy wobec kobiet
Krystyna Kofta zdecydowała się na operację usunięcia piersi
Kofta na początku nie wiedziała, co robić. Rozmawiała z mężem, synem oraz innymi kobietami chorymi na raka. Zdecydowała się na operację oszczędzającą.
– Dowiedziałam się, że istnieje zagrożenie tzw. docinki, czyli nawrotu choroby. No więc zdecydowałam się na operację. Lekarz pytał, czy nie żal mi piersi. 'Wie pan, one już się zamortyzowały. Były i do pieszczot, i do karmienia dziecka. Przydały się. Jedną mogę poświęcić' – powiedziałam. Oczywiście każdy lubi być, powiedzmy, kompletny, prawda? Ale ja tego nie żałowałam – oznajmiła pisarka, rozmawiając z dziennikarką Plejady.
"Kazik nie będzie chciał baby bez piersi"
Krystyna Kofta wyjaśniła również, że w tamtym czasie rak był tematem tabu, a kobiety bały się badań profilaktycznych oraz mastektomii.
– W szpitalu pytałam pacjentki o to, dlaczego one nie chcą usuwać piersi, mimo że istnieje takie wskazanie. Historie, które słyszałam, odejmowały mi mowę. "Kazik nie będzie chciał baby bez piersi" – słyszałam. Dlatego one się nie badały. Dla tych swoich Kazików – stwierdziła bez ogródek.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl