"Wiele dziewcząt tak robi". Przerażający trend w Rosji
Młode Rosjanki znalazły nowe źródło zarobku. Szukają na męża żołnierza, który wyjeżdża na front. A potem czekają, aż zginie. "Znajdujesz faceta, który idzie walczyć. On umiera, ty dostajesz osiem milionów. Teraz wiele dziewcząt tak robi" - miała powiedzieć rosyjska agentka nieruchomości, cytowana przez portal rferl.org.
Rosja boryka się z coraz większym problemem z rekrutacją do wojska. Dlatego też kusi potencjalnych poborowych wysokimi zarobkami. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", samo podpisanie umowy przez ochotnika, który zgłasza się na front, to kwota ok. 3 mln rubli, czyli ok. 140 tys. złotych. A potem setki tysięcy rubli w postaci miesięcznych dodatków.
Według informacji podanych przez rferl.org., jeśli żołnierz w wyniku działań wojennych będzie miał obrażenia ciała, zostanie mu wypłacone odszkodowanie w wysokości ok. 3 mln rubli. Jeżeli zginie na froncie, rodzina może dostać ok. 5 mln rubli (ok. 240 tys. zł) plus rentę ocalałego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie wiem, czy wszystkie Rosjanki chcą zakończyć wojnę". Ukraińska dziennikarka o sytuacji w kraju
- Wcześniej 9 na 10 pytań w przypadku śmierci dotyczyło tego, gdzie znajduje się ciało. Obecnie wszystkie połączenia dotyczą tego, kiedy na koncie pojawią się pieniądze - mówił portalowi Verstka jeden z rosyjskich dowódców.
Powyższymi kwotami coraz bardziej mają interesować się młode Rosjanki, które szukają mężów-żółnierzy i liczą na szybkie wzbogacenie się ich kosztem - pieniądze "bojowników specjalnej operacji" podlegają bowiem wspólnocie majątkowej małżonków.
Rosjanki na "polowaniu"
"Znajdujesz faceta, który idzie walczyć. On umiera, ty dostajesz osiem milionów. Teraz wiele dziewcząt tak robi" - tak miała odpowiedzieć w sieci agentka nieruchomości Marina Orlova Tomsk na pytanie, w jaki sposób pozyskać pieniądze na zakup mieszkania. Post szybko zniknął z internetu. Kobieta poniosła karę w wymiarze 85 godzin prac społecznych - choć przed sądem twierdziła, że żartowała. Jednak duże pieniądze za udział w wojnie, a zwłaszcza za śmierć na froncie, są jak najbardziej prawdziwe.
"Grobowe", czyli odszkodowanie za śmierć na froncie, ma się cieszyć coraz większym zainteresowaniem Rosjanek, które nazywają "czarnymi wdowami". Przyszłych mężów szukają one w różny sposób: na terenach okupowanych, ale też za pośrednictwem internetu. Co więcej, w sieci mają działać specjalne grupy zrzeszające kobiety, które przekazują sobie "cenne" informacje w temacie poszukiwania mężów.
"Grupy kobiet przekazują sobie konkretne informacje: kto i kiedy poszedł na front lub kiedy żołnierz ma urlop, by można było go 'upolować'. Im wyższy stopień wojskowy, tym większa wypłata, więc szczególnie narażeni są oficerowie i podoficerowie" - przeczytamy w "Gazecie Wyborczej".
Wcześniej płacz, a dziś? Pytania o pieniądze
"Czarne wdowy" szukają mężczyzn, którzy wybierają się na front. Chcą szybko wziąć ślub, a następnie czekają, aż świeżo upieczony mąż... zginie na wojnie. Wówczas szukają kolejnego kandydata.
- Znam dziewczyny, które już trzykrotnie wyszły za mąż. Wszyscy mężowie brali udział w specjalnej operacji wojskowej - wyznał Aleksandr Strannik z Centrum Wsparcia Uczestników Operacji Bojowych i Członków Ich Rodzin w rozmowie z "Noworosją".
Jego słowa potwierdza jeden z rosyjskich dowódców o pseudominie "Beast" (z ang. bestia - przyp. red.), który o "czarnych wdowach" miał słyszeć już na początku 2024 roku.
- Moja praca polega na informowaniu krewnych o śmierci i obrażeniach personelu wojskowego. W 2023 roku był płacz, chęć wyciągnięcia ciała z miejsca śmierci, czasem za cenę ryzyka życia. Później zauważyłem, że wdowy zaczęły bardziej przejmować się płatnościami - tłumaczył mężczyzna w rozmowie z lenta.ru, którego słowa przytacza "Wyborcza".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.