Tata najlepszym kumplem?

Dlaczego nie, jeśli tylko umiesz jasno wyznaczać granice. Można przecież dobrze się razem bawić, wygłupiać, a zarazem szanować. Ustalając zasady przyjaźni, trzeba uwzględniać wiek dziecka.

Tata najlepszym kumplem?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

08.06.2010 | aktual.: 30.06.2010 16:56

Tata nie jest już domowym straszakiem, który to, gdy wróci z pracy, zrobi porządek ze wszystkimi członkami rodziny. Surowe, pełne napięć, wychowanie, oparte na lęku przed głową rodu, odchodzi szczęśliwie do lamusa. Mamy rozumieją już, że nie zbudują autorytetu, posługując się wciąż zdaniem: "bo powiem ojcu", a tatusiowie odkrywają, że fajnie jest okazywać miłość i serdeczność najbliższym.

Zarazem jednak w wielu domach zmiany przyjęły karykaturalne wręcz formy. Trudy wychowawcze spadły na matki, bo panowie, nie stosując tradycyjnych kar, nie robią nic kompletnie. Nie chodzi jednak o to, by panowie wyłączali się z procesu wychowawczego swoich pociech lub zmieniali w dodatkowe dzieci własnych żon. Dzieciaki potrzebują silnego, męskiego wzorca. Nawet w czasach, gdy nie ma już mowy o ciężkiej ręce.

Od wygłupu do konfliktu

Tatusiowie chętnie rozrabiają wraz z dziećmi. W niejednym domu matka ręce załamuje, gdy chłopiec duży i znacznie mniejszy trenują zapasy, bawią się w samolot, albo zwyczajnie turlają na dywanie. Rzeczywiście z tatą zazwyczaj szkrab może sobie na więcej pozwolić. Ale na ile? Czy przedszkolak na pewno to wie? Często dziecko w zabawie się "rozkręca", pozwala na coraz więcej. Gdy przekroczy, niekoniecznie czytelne, granice, czeka je niespodzianka. Równy gość, jakim do tej pory był tata, wpada we wściekłość. Nie można mu się dziwić, skoro został opluty, uderzony, czy ugryziony. Trzeba jednak zrozumieć i malca, który w niekontrolowanej zabawie zapomniał, co mówiła mama o przemocy.

Przepychanki i przekomarzania są fajne, potrzebne. Do obowiązków osoby dorosłej należy jednak stałe obserwowanie malca w taki sposób, by na czas reagować, jeśli jego zachowanie przestaje być akceptowalne dla wszystkich uczestników zabawy. Nie ma sensu czekać do chwili, gdy wszystkim puszczą nerwy. Istotne jest też, by nie lekceważyć obaw mamy o bezpieczeństwo i jeszcze raz przemyśleć pomysł z podrzutami czy skokami. Dom to nie sala gimnastyczna, a wypadki naprawdę się zdarzają.

Na więcej swobody, niż w mieszkaniu pełnym ostrych kantów i mebli, można sobie pozwolić na łące, czy specjalnym placu zabaw dla dzieci. Osłonięte barierki, miękkie podłoże, przyjazne sprzęty: tutaj naprawdę macie pole do popisu. Możecie wybrać się bez mamy. Dobrze jest, gdy tata i dzieciaki czasem schodzą jej z oczu.

Wiele dzieci, niezależnie od wieku i płci, uwielbia wyprawy z tatą. Kapitalnie jest ruszyć na ryby (chociaż trzeba być cicho), na szlak (mimo zacinającego deszczu), albo przynajmniej do kina (nawet na kiepski film). Ojcowie zazwyczaj dają więcej swobody, pozwalają zdobywać nowe umiejętności. Przy nich jakoś tak trudniej się mazgaić.

Jeśli zabierasz malca w góry, czy na spływ kajakowy, masz niepowtarzalną okazję lepiej poznać swoje dziecko. Słuchaj go uważnie, a dowiesz się, co lubi i co je gnębi. Na co dzień nie masz na to czasu, więc kiedy już oderwiecie się od codzienności, nie zmarnuj go. Pamiętaj, że kilkulatek nie jest twoim kumplem ze studiów. Nie musi znać zasad bezpieczeństwa i nie może spać gdziekolwiek, jeść czegokolwiek i maszerować w nieskończoność.

Gdy nie mieszkacie razem

Czasem dzieciaki i tata trzymają sztamę. Trochę przeciw mamie. Żartują sobie z niej, że taka jest ostrożna i nadopiekuńcza. W zdrowej, kochającej się rodzinie to nic złego. Pewnie i mamusia czasem się z wami z tego śmieje. Jeśli jednak rozstałeś się z matką swoich dzieci i jesteś tatą weekendowym, staraj się nie podważać autorytetu byłej partnerki nawet w żartach. Kusi cię czasem, ale naprawdę nie warto. To ona na co dzień boryka się z trudnościami, musi wprowadzać system nakazów, zakazów i nagród.

Ty, bez większego wysiłku, możesz uchodzić za ideał. Przez kilka godzin łatwo jest powstrzymać złość, ustępować, niemal na wszystko pozwalać, nawet wbrew zakazom byłej. Tymczasem to nie fair. Jeśli zabroniła jeść słodyczy, uszanuj to, bez zbędnych komentarzy. Nie utrudniaj jej życia i nie ucz dziecka, że można zlekceważyć jej zalecenia. Dzieciom bez jasnych zasad żyje się trudno, a podważanie autorytetu ich mamy. w końcu obróci się przeciw tobie. Dzieci ją kochają i rozumieją (chociaż się do tego czasem nie przyznają), że jej zalecenia wcale nie są "stekiem bzdur".

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)