Żona premiera Donalda Tuska jest kobietą ambitną. Po tym, jak umówiła się z mężem, że to on zarabia na życie, zrezygnowała z pracy zawodowej, ale nie z własnych aspiracji. W listopadzie 2013 roku udowodniła to, wydając książkę "Między nami". Zarówno z niej, jak i z wywiadów udzielonych przy okazji promocji, dowiadujemy się kilku ciekawych rzeczy o Małgorzacie Tusk.
**Żona premiera Donalda Tuska jest kobietą ambitną. Po tym, jak umówiła się z mężem, że to on zarabia na życie, zrezygnowała z pracy zawodowej, ale nie z własnych aspiracji. W listopadzie 2013 roku udowodniła to, wydając książkę "Między nami". Zarówno z niej, jak i z wywiadów udzielonych przy okazji promocji, dowiadujemy się kilku ciekawych rzeczy o Małgorzacie Tusk.
Na przykład tego, że nie lubi, gdy mężczyzna płacze.
Być może właśnie dlatego łzy męża nie przekonały jej, kiedy po latach wspólnego życia oznajmiła, że odchodzi, ponieważ zakochała się w innym mężczyźnie. Ale małżeństwo udało się uratować m.in. dzięki sankom, które Tusk kupił dla dzieci, udowadniając w ten sposób, że umie poświęcić się dla rodziny.
Przez 35 lat małżeństwa premierowa znosi łzy męża, który - jak wyznała w rozmowie z Moniką Olejnik w programie "Kropka nad i" - płacze czasem "bezsensownie", np. kiedy ogląda "Króla Lwa" z córką albo kiedy "nasi" wygrywają mecz.
Tekst: Agnieszka Majewska/(AM)/(kg), kobieta.wp.pl
Małgorzata Tusk, Donald Tusk
**Miała 21 lat, kiedy po trzymiesięcznej znajomości wzięła ślub z Donaldem Tuskiem. Wyprowadzka od rodziców sprawiła, że poczuła się wolna. Jej ojciec był wojskowym, w domu panowała dyscyplina, więc nastoletnia Małgorzata musiała wracać zawsze przed godz. 22.
Jako małżeństwo studenckie, Tuskowie nie mieli mieszkania, pieniędzy i perspektyw. Najpierw mieszkali kątem u rodziców, potem (przez dziewięć lat) w hotelu studenckim. Kiedy urodziło im się drugie dziecko, dostali dodatkowy metraż, łącznie 20 metrów kwadratowych. Były to dwa pokoje (w jednym z nich był zlew), prysznic i toaleta. Wspólna kuchnia znajdowała się w korytarzu.
Małgorzata Tusk
**Po kilku latach małżeństwa poczuła, że mąż ją zaniedbuje, nie pomaga jej. To wtedy zaczął się jej romans. "Zakochałam się, tak po prostu, nie wiadomo kiedy. Znowu ktoś zwracał na mnie uwagę, znowu byłam dla kogoś ważniejsza niż otaczająca nas rzeczywistość. I było mi z tym dobrze: odnalazłam poczucie własnej wartości, samotność przestała dokuczać" - napisała w książce "Między nami".
Małżeństwo Tusków jednak przetrwało. "Zakochanie minęło, mąż udowodnił, że mnie kocha, to było najważniejsze. Mały kryzys uratował nas przed dużym kryzysem, jakim byłoby rozstanie" - stwierdziła premierowa w rozmowie z Moniką Olejnik.
Małgorzata Tusk
**W 1982 roku, kiedy urodziła syna, nikt nie mówił o depresji poporodowej. W książce pisze: "Dziecko - ta podobno wielka radość - wywoływało we mnie tylko odruch odpowiedzialności, który wyparł wszystkie inne odczucia (...). Miałam wrażenie, że siedzę w głębokiej dziurze, z której nikt już nigdy mnie nie wyciągnie. Czułam się pokrzywdzona, a przecież nie można mieć poczucia krzywdy z tego powodu, że się urodziło dziecko i trzeba się nim opiekować. Wtedy było naprawdę strasznie".
W wywiadzie dla magazynu "Gala" wspominając tamten czas, mówiła: "Nikt się za bardzo nie przejmował problemami macierzyństwa, o opiece psychologicznej mowy nie było, koleżanki też były bezradne. Nieustanna gonitwa za pieluchami, proszkiem do prania, wszystkim, co dla małych dzieci potrzebne, też dołowała. A faceci wówczas nawet się nie domyślali, że macierzyństwo to bardzo ciężka próba, zajęci byli sobą i wielką polityką".
Katarzyna Tusk
**Dzieci są już dorosłe, męża często nie ma. Jak więc zaczyna dzień Małgorzata Tusk? Od włączenia komputera i odpalenia przeglądarki internetowej. Przegląda serwisy informacyjne i plotkarskie. Oczywiście wchodzi też na bloga swojej córki.
W rozmowie z Hanną Zielińską w Radiu TOK FM tłumaczyła: "Zawsze wchodzę, by zobaczyć, co się dzieje w świecie. I co ewentualnie słychać u męża". Internet, który uważa za genialny wynalazek, wykorzystuje także do innych spraw.
"W naszej rodzinie mamy taki zwyczaj, że dajemy sobie karteczki z wymarzonymi prezentami. Najszczęśliwsza jestem, kiedy na liście jest konkretna książka albo kosmetyk, które mogę zamówić przez internet" - przyznała w rozmowie z Dorotą Karaś z "Gazety Wyborczej".
Małgorzata Tusk
**W swojej książce Małgorzata Tusk przyznaje, że jej dzieciństwo było spokojne i uporządkowane. W ciągu roku szkolnego miała się uczyć, a wakacje spędzała u rodziny na wsi w województwie świętokrzyskim, gdzie obowiązywał harmonogram i ścisły podział zadań.
"Kiedy byłam młodsza, musiałam paść gęsi. Otwierałam furtkę, brałam swój wiklinowy patyczek i szłam wzdłuż strumyka na łąki, prowadząc stado ptaków. Było ich ze dwadzieścia". Kiedy była starsza, jej zadaniem było pilnowanie krów na pastwisku. Pomagali jej kuzyni. "Było ich trzech, zawsze palili ognisko i piekli kartofle, do dziś pamiętam ich smak. Potem szli sobie do domu, a ja zostawałam z krowami sama i mogłam wreszcie czytać książki".
W końcu jej tata zdecydował, że jest już na tyle duża, że może pomagać podczas żniw.
"Nie jesteśmy letnikami, tylko przyjeżdżamy do rodziny - tłumaczył mi tata, kiedy się buntowałam, a zaczęłam się buntować w wieku 12 lat. Tamtego lata ojciec zadecydował, że ja też mam iść w pole wiązać snopki. Teraz, jak o tym myślę, uważam, że miał rację: skoro cała wieś pracuje, to ja też powinnam".
Danuta Stenka, Małgorzata Tusk
**Żona premiera lubi małe czynności dnia codziennego... Takie jak robienie zakupów, tankowanie samochodu, a nawet wizyty w urzędach. Nie wyobraża sobie, że ktoś mógłby ją w tym wyręczać, jej zdaniem to uroki codziennego życia.
Nie przepada za to za gotowaniem, choć w jej książce znajdziemy kilka przepisów kucharskich. Relaksuje się czytając książki. W rozmowie z Agatą Młynarską przyznała, że 80 proc. prezentów, jakie dostaje od męża, to właśnie książki.
Małgorzata Tusk, Donald Tusk
**Nie lubi dużego domu, jaki premier i jego rodzina mają do dyspozycji w Warszawie. Bywa tam, ale zdecydowanie lepiej czuje się w Sopocie, zwłaszcza w 65-metrowym mieszkaniu, tym samym, do którego przeprowadzili się po dziewięciu latach mieszkania w hotelu studenckim. Żeby na nie zarobić, Donald Tusk wyjechał do Norwegii. Dziś razem z mężem spędzają tu weekendy w towarzystwie dzieci i wnuków.
Czasem chodzą do kina. W rozmowie z "Galą" przyznała: "Często chodzimy we czwórkę. Z córką i jej chłopakiem, ale ostatnio byliśmy we dwójkę, nie licząc panów z BOR-u".
Małgorzata Tusk, Donald Tusk
**Wzięła ślub dwukrotnie, ale z tym samym mężczyzną. W 1978 odbył się ślub cywilny. Łączy się z nim zresztą anegdota, którą premierowa podzieliła się w książce. Kiedy narzeczony dał jej pieniądze, by załatwiła formalności w urzędzie, akurat do jednego ze sklepów "rzucono" piękne szare szpilki. W efekcie zamiast na ślub, wydała pieniądze na buty stwierdzając, że ślub - w przeciwieństwie do szpilek - może poczekać, bo o dobre i ładne obuwie w tamtych czasach było naprawdę ciężko.
Z kolei ślub kościelny odbył się w 2005 roku. Ponoć bardzo zależało na nim mamie Małgorzaty Tusk. Świadkiem była córka Katarzyna, która ze wzruszenia się popłakała.