Sukienka, która w subtelny sposób podkreśla nasze atuty. Delikatny makijaż, wydobywający to, co najlepsze. Włosy rozrzucone na smukłych ramionach, uśmiech i ta pewność siebie. Czy może być coś bardziej seksownego niż kobieta, która doskonale czuję się we własnym ciele?
Sukienka, która w subtelny sposób podkreśla nasze atuty. Delikatny makijaż, wydobywający to, co najlepsze. Włosy rozrzucone na smukłych ramionach, uśmiech i ta pewność siebie. Czy może być coś bardziej seksownego niż kobieta, która doskonale czuję się we własnym ciele?
Okazuje się, że bardzo łatwo można zepsuć nawet najlepsze wrażenie... Zastanawiasz się, dlaczego przez całe lata żaden facet nie chce się związać z tobą na dłużej? Być może popełniasz jeden z poniższych błędów. Porozmawiałam z kilkoma mężczyznami na temat tego, co im się nie podoba, kiedy poznają kobietę.
Tekst: Anna Szczypczyńska
(asz/sr)
„Bo mówiła za głośno”
Jest wiele dowcipów czy reklam, które naśmiewają się z gadulstwa kobiet. Mężczyźni twierdzą, że tutaj już nawet nie chodzi o ilość, tylko o jakość. - Mamy w pracy piekną dziewczynę. Nogi do samej ziemi, cudowne piersi, zgrabna, wysportowana, ładne rysy twarzy. Jakbys ją zobaczyła, myślałabyś, że wszyscy faceci za nią szaleją – opowiada Marek, który pracuje w siłowni.
- Ma jednak dużą wadę: gada głupoty. To już nawet nie chodzi o to, że mówi za dużo, bardziej przeszkadza mi to, o czym muszę słuchać. Męczą mnie opowieści na temat tego, jak podejmowała decyzję o zmianie koloru włosów, co powiedziała na ten temat jej mama, babcia, siostra, a potem koleżanki. Wiadomo jak jest z facetami – rozmawiamy o ładnych dziewczynach. Okazało się, że wszyscy mają podobne wrażenie. Każdy chciał, ale żaden nie zdecydował się zaprosić jej na kawę. To byłoby nie do zniesienia – wyjaśnia Marek.
- Poznałem kiedyś idealną dziewczynę. Strasznie mi się podobała. Postanowiłem zaryzykować i mimo tego, że nie wierzyłem w to, że będzie chciała się ze mną spotkać, zaprosiłem ją na drinka – opowiada 25-letni Piotrek. - Szybko zorientowałem się, że jest bardzo głośna. Śmiała się na całą restaurację, opowiadała różne rzeczy tak głośno, że wszyscy wiedzieli, gdzie pracuje i na co ma uczulenie. Chciałem uciec stamtąd jak najszybciej – dodaje.
„Wejdź na górę, przedstawię cię rodzicom” czyli „Musimy tam kiedyś razem pojechać!”
Jest takie hasło, które sprawia, że nawet największy twardziel czuje, jak gęsia skórka obsypuje jego ciało: planowanie wspólnej przyszłości. - Nie lubię jak dziewczyna za szybko zaczyna mówic o mnie i o niej jak o związku. Zawsze potrzebuję trochę czasu. Muszę ją poznać, zobaczyć jak się dogadujemy, dopiero wtedy jestem w stanie stwierdzić co czuję, czego chcę, o co tak naprawdę mi chodzi – opowiada 29-letni Łukasz, doradca finansowy.
- Często kobiety za wcześnie zaczynają rzucać jakieś takie sformułowania, które sprawiają, że czuję się niepewnie- dodaje. Łukasz, zapytany o konkretne przykłady, odpowiada: - „Bardzo lubię Barcelonę, musimy tam kiedyś razem polecieć.” albo „Może w przyszłym roku wybierzemy się razem na narty?”.
Podobną reakcję wywołują wszelkie próby poznawania mężczyzny z rodziną czy bliskimi. - Chciałbym poznać koleżanki kobiety, z którą się spotykam, ale nie na drugim spotkaniu. Zdarzyło się tez tak, że zaprosiła mnie do siebie na kolację, a na miejscu okazało się, że jest tam jeszcze para jej znajomych, małżeńswto świeżo po ślubie – mówi Łukasz.
„Podobam ci się w tej sukience? Znaczy, że tamta wczoraj była zła?”
- Najprościej rzecz ujmując: nie lubimy narzekania. Kiedy idę na pierwszą czy trzecią randkę, nie chcę rozmawiać o tym, jak bardzo nie lubi swojej pracy czy o jej ostatniej kłótni z przyjaciółką. Chcę ją poznać, wiedzieć czym się interesuje, co lubi, jaką ma pasję – mówi 33-letni Radek, prawnik z Poznania.
- Kiedy mówię jej komplemet, znaczy, że tak uważam. „Bardzo ładnie wyglądasz w tej sukience” nie oznacza niczego więcej niż to, co powiedziałem. Nie wiem czemu kobiety często szukają drugiego dna: „To znaczy, że wczoraj ci się nie posobałam?”. I już odechciewa mi się prawic kolejne komplementy. Dla mnie to też taki przejaw narzekania – mówi Radek.
„Chodźmy razem na zakupy. Tobie też znajdziemy coś fajnego”
Czyli gorzej być nie może! Po pierwsze: zakupy, które zawsze są męczące i to fatalny pomysł na randkę. Po drugie: wchodzenie z buciorami do czyjejś... szafy! - Poznałem kiedyś fantastyczną dziewczynę. Można powiedzieć, że to była taka wakacyjna miłość. Pech chciał, że spotkałem ją podczas ostatniego dnia urlopu. Na szczęście obydwoje byliśmy z Warszawy – opowiada Michał.
- Kiedy Magda wróciła z wakacji, umówiliśmy się na sushi w Galerii Mokotów. W restauracji było bardzo miło. Świetnie nam się rozmawiało, byłem szczęśliwy, że udało nam się spotkać. Czar prysł, kiedy Magda rzuciła: „Jak już jesteśmy w Galerii, to chodźmy na zakupy. Chciałam sobie kupić kilka rzeczy, a widzę, że i tobie przydałoby się odświeżyć szafę. Chodź, znajdziemy ci coś fajnego”. Nie muszę chyba dodawać, że to było nasze ostatnie spotkanie. Niech odświeża inne szafy – żartuje Michał.
„Wiesz, ja w ogóle nie mam koleżanek. Mam tylko kolegów”
Na koniec mocny argument. – Za każdym razem będę musiał się zastanawiać, z którym kolegą teraz jesteś w kinie albo na piwie? Nie, dziękuję za taką przyjemność. Wolę poznać twoje koleżanki – mówi Łukasz.
Tekst: Anna Szczypczyńska
(asz/sr)