To my sami kierujemy swoim losem© Facebook.com

To my sami kierujemy swoim losem

Magdalena Drozdek
20 maja 2016

Niewiele osób przeżyłoby tyle upokorzeń, co Lizzie. Kiedy się urodziła, ważyła zaledwie kilogram. Lekarze nie dawali jej szans, mówili, że nie będzie chodzić i mówić. Tylko rodzice wierzyli, że zostanie z nimi na dłużej. Przez lata nikt nie potrafił jej pomóc. Dziś to ona pomaga innym, choć przechodzi przez piekło nienawistnych komentarzy na swój temat.

Lizzie na świat przyszła 13 marca 1989 roku w Teksasie. Do terminu wyznaczonego przez lekarza jej matki były jeszcze cztery tygodnie. Ważyła zaledwie kilogram i od samego początku była zagadką dla medycyny.

Jej organizm w ogóle nie odkłada tkanki tłuszczowej, przez co nie jest w stanie przytyć. Nie widzi na jedno oko. Zamgliło się, gdy miała cztery latka. Lekarze od razu przekonani byli, że nie będzie ani chodzić, ani mówić, że być może rodzice nie powinni mieć nadziei, że kiedykolwiek ich córka będzie wyglądać jak inne dziewczynki. Dziś Lizzie ma 27 lat, a dopiero rok temu poznała ostateczną diagnozę. Mutacja noworodkowej progerii sprawia, że wygląda o wiele starzej, niż pokazuje to jej metryka.

Lizzie walczy nie tylko z naturą, ale i społeczeństwem, które w większości przypadków nie potrafi jej zaakceptować.

- W wieku pięciu lat uświadomiłam sobie, że wyglądam inaczej niż inni. Musiałam się pogodzić z tym, że nie mogę tego zmienić – wspomina.

Któregoś dnia na Youtube znalazła filmik zatytułowany „Najbrzydsza kobieta świata”. Chwilę później zobaczyła w materiale swoje zdjęcia. Do dziś, gdy o tym opowiada, ma łzy w oczach. Film miał ponad 4 miliony wyświetleń i tysiące komentarzy. Ani jeden nie był pozytywny. Lizzie siedziała i czytała je wszystkie. „Zabijcie TO ogniem” – pisał jeden z użytkowników. Była zdruzgotana, świat się dla niej zawalił.

Jej odpowiedź na nienawiść, z jaką spotykała się w społeczeństwie, zaskoczyła wszystkich. Dziś ma na koncie ponad pół miliona subskrybentów, jeszcze więcej osób obserwuje jej profile na Facebooku i Instagramie. Stała się wzorem dla tych, którzy doświadczają cyberprzemocy. Velasquez zainspirowała amerykańską reżyserkę Sarę Bordo do stworzenia filmu dokumentalnego „Odważne serce”.

O tym, co powiedziałaby swoim prześladowcom i z czego jest najbardziej dumna w swoim życiu opowiedziała w specjalnym wywiadzie dla WP Kobieta.

Obraz
© Facebook.com

Przeżyłaś kilka trudnych momentów w swoim życiu. Przez wiele lat doświadczałaś od ludzi samych potworności. Mówiłaś, że kiedy wypuściłaś pierwsze wideo w sieci, to nie przeczytałaś ani jednego pozytywnego komentarza, tylko same obelgi. Jak znaleźć siłę do życia, kiedy inni odmawiają ci tego prawa?

Od tego pierwszego filmiku o mnie w sieci minęły już lata i wiele się zmieniło. Teraz komentarze na mój temat są w 98 proc. pozytywne. Wciąż jednak jest mnóstwo ludzi, który uważają, że mogą mnie zniszczyć. To co mówią, nie jest przyjemne.

Myślałaś kiedyś, że będziesz wzorem dla innych?

Jak byłam małą dziewczynką, to mówiłam rodzicom, że kiedy dorosnę, będę kelnerką, bo chcę pomagać i pracować z ludźmi. Tak o tym myślałam kiedyś. Pewna część mnie cały czas pragnęła tego, by w jakiś sposób przysługiwać się innym. Zaczęłam prowadzić wykłady motywacyjne jeszcze w liceum i właśnie od tamtej pory stało się to moją ogromną pasją.

Pytam o to, bo stałaś się rzeczniczką kobiet, które stały się obiektem nienawiści w społeczeństwie. Dziś pracujesz m.in. z młodymi ludźmi i uczysz ich, że najważniejsze to szacunek względem siebie. To jak zachęcić kogoś do tego, żeby zmienił swoje życie?

Zawsze powtarzam, że to my sami kierujemy swoim losem, nikt inny. Trzeba wierzyć w swoją odwagę, w swój rozum i to, że jest się inteligentnym człowiekiem. Proste, ale wyjątkowo ważne dla tych, którzy mają zaburzony obraz samych siebie. Z czasem wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że najważniejsze jest zacząć od siebie, nie od otoczenia. Potem wszystko samo się układa.

Co byś powiedziała dzisiaj wszystkim tym, którzy krzywdzili cię przez te lata?

Powiedziałabym, że im wybaczam i żeby przekuli swoje własne nieszczęścia w coś innego niż oczernianie innych. Mam nadzieję, że tylko mi się oberwało, że nie mówią tych okropności na co dzień innym.

Z czego najbardziej jesteś dumna w swoim życiu?

Wiele jest takich rzeczy. Zawsze powtarzałam, że jeśli dzięki mnie choć jedna osoba zmieni swoje życie, to będzie to dla mnie ogromne osiągnięcie. Bycie inspiracją do działania dla ludzi na całym świecie to coś, z czego do końca życia będę wdzięczna losowi.

To gdzie widzisz się za następne 10 lat?

Mam nadzieję, że wciąż będę motywować ludzi swoimi wykładami, że będę pracować nad kolejnymi książkami. Musi się przecież też znaleźć czas dla moich bliskich.

Myślisz, że możliwe jest to, by całkowicie zwalczyć prześladowanie w sieci?

Niestety, nie sądzę, żeby bulling w internecie można było powstrzymać. Myślę jednak, że gdybyśmy tylko wkładali więcej wysiłku w to, by na co dzień sprzeciwiać się takim zachowaniom innych użytkowników, to coś by zaczęło się zmieniać.

Premiera filmu "A Brave Heart: The Lizzie Velasquez Story" w reżyserii Sary Bodo odbyła się 22.05. Powtórka 23.05 o godz. 16 na kanale Nat Geo People.

Komentarze (142)