To (nie) tylko seks. "Sama to zaproponowałam, a zakochałam się po uszy"
17.03.2023 16:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na początku zakładają, że to układ idealny. Bez zobowiązań, możliwy do zakończenia w każdym momencie, a z czysto fizycznymi korzyściami. Niestety w wielu przypadkach zakończenie takiej przyjaźni połączonej z seksem to dla jednej ze stron strata bliskiej osoby.
Aby "wyleczyć się" po byłym, ale nie rezygnować z seksu i nie pakować się w kolejny związek. Aby spróbować czegoś nowego bez zobowiązań. Powodów, dla których wchodzimy w relację "przyjaciół z korzyściami" jest wiele. Osoby, które decydują się na taki układ zwykle całkiem sporo łączy. Po wspólnie spędzonej nocy na "Netfliksie i chillu" wracają do swoich codziennych obowiązków, rozwijania kariery, bez angażowania się w coś na stałe. Zdarza się, że takich przyjaźni w jednym czasie zawierają kilka.
- Na początku było mi tak bardzo wygodnie. Mieszkałam sama, miałam własną przestrzeń. Układ z S. zaczął się od czystej chemii. Spotykaliśmy się kilka razy w tygodniu i czułam, że mogę dzięki niemu poznać tę część siebie, którą wcześniej skrywałam przed byłym. Rozbudziłam w sobie namiętność - wspomina Anna, która ostatecznie przekonała się, że nie potrafi oddzielić się od uczuć.
Z tego rodzaju relacji możemy wiele wynieść, ale tylko wtedy, gdy będziemy się trzymać pewnych zasad, o których przypomina seksuolożka Beata Kuryk-Baluk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Miał być lekiem na rozstanie. Później czułam się jeszcze gorzej"
Ania ma za sobą dłuży związek, po którym postanowiła wejść w relację typu FwB (ang. friends with benefits), aby zapomnieć o byłym. Pana S. poznała przez popularną aplikację randkową. Po sparowaniu przejęła inicjatywę i wysłała wiadomość jako pierwsza.
- Od razu zaznaczyłam, czego szukam. Z wcześniejszym partnerem byłam przez sześć lat. W pewnym momencie do relacji wkradło się za dużo rutyny. Potem przestaliśmy ze sobą sypiać. On nie rozumiał moich potrzeb. Do tego doszły inne problemy i jego zdrada. Rozstanie, mimo wszystko, bardzo bolało.
Kobieta wspomina, że po latach trwania w relacji, w której nie czuła się do końca spełniona, chciała poeksperymentować, ale bez wchodzenia w związek, by ponownie nie przeżywać tego samego bólu.
- Myślałam wtedy, że nie czuję się gotowa na kolejny związek. Po długich rozmowach i paru spotkaniach wiedzieliśmy z S., że czujemy do siebie pociąg i chcielibyśmy kilku rzeczy spróbować. Seks był świetny. Lubiliśmy też od czasu do czasu gdzieś razem wyjść. Potańczyć czy na drinki. Trwaliśmy w tym układzie przez kilka miesięcy - wspomina Ania.
W pewnym momencie S. przyznał się, że poznał kogoś, z kim chce spróbować czegoś zobowiązującego. Zerwał znajomość z Anią jednym telefonem - nie umawiali się przecież na nic innego.
- Wiedziałam, że to może tak się skończyć. Nie sądziłam, że zaangażuję się emocjonalnie, a jednak. Dopiero jak to powiedział, zdałam sobie sprawę, że podświadomie liczyłam na coś więcej. Po raz kolejny zostałam ze złamanym sercem. Nie odważyłam się wyznać, co czułam, a po wszystkim zbierałam się kilka dobrych tygodni.
Zobacz także
"Drugi raz do tej samej rzeki…"
Dorota definitywnie rozstała się z Jankiem po sześciu latach. Ostatnie dwa były czasem powrotów i zerwań. Po zakończeniu związku nadal jednak utrzymywali ze sobą kontakt jako "znajomi".
- Widywaliśmy się jeszcze ze trzy miesiące. To było jakieś takie zapętlenie i sama nie wiedziałam, kim dla siebie jesteśmy. Czy znów do siebie wróciliśmy? Seks również przestał być dla mnie satysfakcjonujący. Iskra wygasła. Zdałam sobie wówczas sprawę, że kontynuacja znajomości w takiej formie nie ma sensu - tłumaczy 30-latka.
Choć były partner, obecny "przyjaciel" nalegał na kontynuowanie układu, Dorota wolała zakończyć tę znajomość. Trwanie w takiej relacji, choć czysto fizycznej, nie było dla niej wygodne.
- Mieliśmy udany kontakt czysto przyjacielski i tłumaczyłam, że nie chcę już niczego więcej. Dzieliliśmy zainteresowania i po prostu dobrze nam się spędzało czas. On się obraził i nie chciał potem utrzymywać ze mną kontaktu.
Friends with benefits z góry skazane na porażkę? "Każdy związek jest dynamiczną strukturą"
Seksuolożka Beata Kuryk-Baluk zauważa, że z jakiej strony na to nie patrzeć, układ "przyjaciół z korzyściami" nadal jest formą pewnego rodzaju związku pomiędzy dwoma osobami. Taka relacja jak najbardziej może sama w sobie być udana, ale tylko wtedy, gdy obie strony określą, czego oczekują.
- Po pierwsze musimy wiedzieć, czego chcemy, na co będziemy gotowe czy gotowi się zgodzić i, przede wszystkim, jasno to komunikować. Nie możemy z góry zakładać, że nasze wyobrażenie związku typu friends with benefits jest takie samo, jak drugiej strony. Najlepiej, gdy usiądziemy, obgadamy nasze potrzeby. Zapytamy się siebie nawzajem o swoje granice i zobaczymy, co jest w przestrzeni wspólnej - tłumaczy ekspertka.
Czy później z takiej relacji można stworzyć monogamiczny związek? Seksuolożka nie widzi przeciwwskazań, jeśli nasz dotychczasowy układ polegał na poszanowaniu granic obu stron.
- Związek jest dynamiczną strukturą, w której bardzo dużo się dzieje. Każda relacja zmierza w jakimś kierunku. Jeśli, tak jak wspomniałam, obie osoby w układzie friends with benefits będą się szanować, to z tej relacji w przyszłości można stworzyć relację typowo partnerską, opartą na namiętności, ale też zaangażowaniu - stwierdza Beata Kuryk-Baluk.
Zobacz także
Zawód i rozczarowanie w FwB. "Strat nie da się uniknąć"
Czasem, mimo jasno określonych zasad, układ kończy się złamanym sercem jednej ze stron, która nie przewidziała zaangażowania emocjonalnego. Beata Kuryk-Baluk podkreśla, że jest to zupełnie normalne zjawisko, które pojawia się w różnych relacjach, nie tylko tych opartych czysto na kontaktach fizycznych.
- W różnych relacjach może dziać się to, że jedna strona zaangażuje się emocjonalnie bardziej, a druga mniej. Często dzieje się tak na samym początku, kiedy jeszcze się poznajemy i typ relacji nie został jeszcze określony. I w takiej sytuacji, i relacji typu FwB, kiedy układ się rozpada, z tą stratą musimy się zwyczajnie zmierzyć. Nazwać to, co się stało; że zakończyliśmy związek i czujemy stratę drugiej osoby - zauważa ekspertka.
Seksuolożka dodaje, że po zakończeniu takiej znajomości warto ją dokładnie przeanalizować. Zastanowić się, co było w niej dla nas ważne, a co trudne. Jakim była doświadczeniem.
Rozmawiała Zuzanna Sierzputowska, dziennikarka Wirtualnej Polski
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl