"To przypomina tortury". Tak traktowano dzieci w szpitalu w Garwolinie

Dziennikarz Onetu opublikował reportaż, który opowiada o tym, jak personel oddziału leczenia nerwic Szpitala Mazowieckiego w Garwolinie traktował swoich pacjentów. Upokorzenie było tylko jednym ze stałych elementów "leczenia".

j
Źródło zdjęć: © Adobe Stock

W szpitalu w Garwolinie za złamanie surowych zasad groziła kara. Jak dowiadujemy się z reportażu, wymierzano ją za "agresywne zachowanie, niegrzeczną odzywkę, przekleństwo albo choćby zbyt leniwe wstanie z łóżka. Za płacz w czasie rozmowy z rodzicem, oszustwo z podpaskami albo przysypianie w trakcie lekcji". Najgorsza jednak kara groziła za samookaleczenie. Pielęgniarki pakowały wówczas ubrania pacjenta do worka. Dziecko zostawało w bieliźnie i dostawało do założenia "piżamkę". Wspomniana piżamka jest symboliczna w tekście, który właśnie tak został zatytułowany.

Dzieci cierpiące na depresję i przyjmujące silne leki musiały uczyć się lektur

Piżamka to jedno. 13-letnia Oliwia dostała do ręki "Quo Vadis". Lekturę za samookaleczenie musiała nie tylko przeczytać, ale i przyswoić, aby później zdać z niej egzamin. Dopiero po zaliczeniu odzyskiwała swoje ubranie i mogła zdjąć pasiastą, często brudną i przepoconą piżamę. Osoba chodząca w takim stroju była narażona na kpiny, czuła się wykluczona.

W Garwolinie to było na porządku dziennym. Trzeba zaznaczyć, że dzieci zmagające się z poważnymi problemami psychicznymi mają kłopoty z koncentracją, dotyka je bezsenność, zmęczenie, ból głowy. Czytanie i zapamiętywanie obszernych lektur jest bardzo trudne w takiej sytuacji.

"Za dobre sprawowanie przyznawali nam punkty. Jak mieliśmy ich dużo, to uzyskiwało się 'status lidera'. W zamian była szansa dostać przepustkę albo zgodę na spacer z rodzicami na świeżym powietrzu. Jednak o punkty nie było łatwo. (...)Kto się stawiał, migał, protestował – tracił punkty, a przez to szansę na dłuższy spacer z rodziną" – mówi jedna z bohaterek reportażu "Piżamki" autorstwa Janusza Schwertnera.

Te "piżamki" i "wierszyki" przypominają tortury

Jak dowiadujemy się z reportażu, oddziałem leczenia nerwic w szpitalu w Garwolinie zarządzała do 2020 roku psycholog Genowefa Pasik. Kobieta jest autorką kontrowersyjnych metod "leczenia". Wymyślone przez nią sposoby dręczenia i upokarzania stosował personel.

"Środowisko polskich terapeutów i psychiatrów dziecięcych od wielu lat wie, jakie metody wobec dzieci stosuje personel oddziału leczenia nerwic w Garwolinie. Mimo to nikt nigdy nie zdecydował się opowiedzieć o tym na głos. Jednak część prywatnych psychiatrów, widząc, że ich pacjent ma skierowanie do szpitala w Garwolinie, robi wszystko, by odwieść rodziców od posyłania tam dziecka" – pisze autor tekstu.

O sprawie rozmawiał z  dr Agnieszką Dąbrowską, psychiatrą dziecięcą. Powiedziała, że jego relacja jest wstrząsająca. – Te "piżamki" i "wierszyki" przypominają tortury... Czuję bezradność, gdy mnie pan o to pyta. Dziecko wychodzi stamtąd z dwoma przeświadczeniami. Po pierwsze, jak najdalej trzymać się od psychiatrów i psychologów. Po drugie, nigdy więcej nie przyznać się do złego nastoju albo myśli samobójczych. I jakoś radzić sobie samemu – twierdzi Dąbrowska.

Wzrasta liczba prób samobójczych wśród dzieci. Psycholożka: "To efekt lockdownu i izolacji"

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl.

Wybrane dla Ciebie
Wsyp do pojemnika na proszek. Skończy się problem fetorku
Wsyp do pojemnika na proszek. Skończy się problem fetorku
Cechy, które zdradzają psychopatę. "Są mistrzami manipulacji"
Cechy, które zdradzają psychopatę. "Są mistrzami manipulacji"
Niezwykły list na komendzie. "Ona zaczęła się dusić"
Niezwykły list na komendzie. "Ona zaczęła się dusić"
Ukraiński manicure robi furorę. Lepszy niż tradycyjny french
Ukraiński manicure robi furorę. Lepszy niż tradycyjny french
Można jeść surowe parówki? Eksperci nie mają wątpliwości
Można jeść surowe parówki? Eksperci nie mają wątpliwości
Grażyna Wolszczak została wdową z synkiem. "Moje dziecko mi znalazło chłopaka"
Grażyna Wolszczak została wdową z synkiem. "Moje dziecko mi znalazło chłopaka"
Koszyczki z PRL-u wracają do łask. Dziś są warte krocie
Koszyczki z PRL-u wracają do łask. Dziś są warte krocie
Po rumuńsku imię oznacza "pijaną". Nosi je wiele Polek
Po rumuńsku imię oznacza "pijaną". Nosi je wiele Polek
Prosty trik na usunięcie pnia bez koparki. Działa szybko i kosztuje grosze
Prosty trik na usunięcie pnia bez koparki. Działa szybko i kosztuje grosze
Damięcki przeszedł spektakularną metamorfozę. "Należy się Oscar"
Damięcki przeszedł spektakularną metamorfozę. "Należy się Oscar"
Wrzuć jedną tabletkę do odpływu. "Wyżre" cały brud
Wrzuć jedną tabletkę do odpływu. "Wyżre" cały brud
Anna Wendzikowska mówi o wstydzie. "Nawet w samotności nie podziwiamy swojego ciała"
Anna Wendzikowska mówi o wstydzie. "Nawet w samotności nie podziwiamy swojego ciała"